A A+ A++

Michał Skvarka ma być dyrygentem orkiestry Adriana Guli w ofensywie Wisły Kraków. W rozmowie z Interią opowiada o swoich najlepszych wspomnieniach z europejskich pucharów, ale też o pewnym wielkim rozczarowaniu.

Michal Skvarka, nowy pomocnik Wisły Kraków, to zawodnik, który na boisku ma pełnić rolę “mózgu” zespołu. Ma rozgrywać, decydować o obliczu ofensywnym drużyny. Na razie jednak przede wszystkim musi dobrze poznać swój nowy zespół, bo do ekipy krakowian dołączył dopiero na początku lipca.

29-letni Słowak to doświadczony rozgrywający, w Żilinie i węgierskim Ferencvarosie regularnie rywalizował w europejskich pucharach. Na Węgrzech nie dostał jednak szansy spełnienia swojego wielkiego marzenia, czyli zagrania w Lidze Mistrzów. O rozczarowaniu, jakie wtedy przeżył, ale też o swoich najciekawszych wrażeniach z gry w Europie opowiedział w rozmowie z Interią.

– Bardzo się cieszę, że znów będę mógł współpracować z Adrianem Gulą – podkreśla Skvarka. Słowacki szkoleniowiec Wisły miał pomocnika pod swoimi skrzydłami w MKS Żilina. – Mam świadomość, na czym polega praca z nim. Wiem, że trener Gula potrafi bardzo dobrze pracować z młodymi graczami, a Wisła ma wielu takich młodych, utalentowanych zawodników – ocenia 29-latek.

W przeszłości Skvarce zdarzało się grywać na skrzydle, ale jego podstawowa strefa to środek pola. – W Żilinie grywałem albo jako dziesiątka, albo na pozycji numer osiem, często w systemie 4-1-4-1 – wskazuje.

Zawodnik jest świadomy, że gra na pozycji numer dziesięć szczególnie wymaga dobrego zrozumienia z drużyną. – Na pewno potrzeba mi jeszcze trochę czasu. Będę potrzebował jeszcze chwili, by się przygotować od strony fizycznej i od strony zgrania z zespołem – przyznaje.

Idolem Iniesta i Isco

Skvarka przez większość kariery był związany ze Żiliną, gdzie największe sukcesy jako trener odnosił też Gula. Zaczynał tam jeszcze jako młodzieżowiec. Jako młody gracz inspirował się hiszpańską piłką.

– Wzorem i inspiracją był kiedyś dla mnie Andres Iniesta – wyznaje. – A później Isco z Realu Madryt.

Tym bardziej był zadowolony, gdy w Żilinie przyszło mu rywalizować z hiszpańską ekipą, czyli Athletikiem Bilbao. W 2015 roku w kwalifikacjach do Ligi Europy drużyna Guli niespodziewanie pokonała na Słowacji zespół prowadzony wtedy przez późniejszego szkoleniowca Barcelony Ernesto Valverde.

– Zwycięskie starcie z Athletikiem Bilbao to rzeczywiście było nasze bardzo dobre spotkanie. Ekipa z kraju Basków prowadziła już 2-0, ale ostatecznie zwyciężyliśmy 3-2 – wspomina Skvarka. On sam, jako stosunkowo młody wówczas gracz, wszedł tylko na końcówkę, ale i tak miał satysfakcję z sukcesu. Dopiero w rewanżu Athletic okazał się lepszy, jedynie z racji goli wyjazdowych. – Wcześniej bardzo dobry i pamiętny mecz rozegraliśmy też przeciwko ukraińskiej Worskli Połtawa, bo w 120. minucie strzeliliśmy bramkę na wagę awansu – wspomina Skvarka.

W Ferencvarosie też walczył w Europie

To właśnie takie pojedynki w europejskich pucharach pozwoliły się wybić kilku słowackim graczom z drużyny Guli, m. in. Milanowi Skriniarowi. Ugruntowały też pozycję samego Guli jako obiecującego trenera. Skvarka ostatecznie w 2019 roku trafił do mającego coraz większe aspiracje węgierskiego Ferencvarosu. Pierwszy sezon tam miał udany, walczył z drużyną w Lidze Europy. 

– Każdy wie, że pojedynki w europejskich pucharach to super doświadczenie, wyjątkowe. W Ferencvarosie miałem okazję grać w fazie grupowej Ligi Europy. Dobre mecze zaliczyliśmy przeciwko CSKA Moskwa i przeciw Espanyolowi Barcelona – wspomina Skvarka. – W starciu z Hiszpanami strzeliłem bramkę z rzutu karnego Diego Lopezowi, który przecież kiedyś bronił w Realu Madryt. Dlatego tak dobrze wspominam to starcie.

Wcześniej Węgrzy przegrali walkę o Ligę Mistrzów z bardzo mocnym wówczas Dinamem Zagrzeb prowadzonym przez Nenada Bjelicę, byłego trenera Lecha Poznań. – Ferencvaros chce regularnie grać w europejskich pucharach. Dwa lata z rzędu walczyliśmy z Dinamem w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Za pierwszym razem, jak z nimi rywalizowaliśmy, to mieli w składzie kilku świetnych graczy, których potem sprzedali, jak Dani Olmo – podkreśla Skvarka. – Zagraliśmy wyborny mecz na wyjeździe w Zagrzebiu, zremisowaliśmy 1-1, ale u siebie potem poszło nam zdecydowanie gorzej. Było to jednak świetne doświadczenie, Dinamo potem rywalizowało w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

Wielkie rozczarowanie Skvarki

W końcu węgierska ekipa dopięła swego i rok później pokonała to samo Dinamo w eliminacjach do wymarzonej europejskiej elity. Jednak nie wszyscy wówczas mogli się w pełni cieszyć tym sukcesem. Skvarka rywalizację kolegów z Juventusem Turyn czy Barceloną mógł oglądać tylko jako widz. Nie został zgłoszony do rozgrywek LM w fazie grupowej. Nie ukrywa, że go to zabolało.

– Każdy piłkarz chce zagrać w Lidze Mistrzów, to jedno z najpiękniejszych doświadczeń w piłce, jakie można zdobyć. Dlatego byłem bardzo rozczarowany. Ale wierzę, że uda mi się z Wisłą zagrać w europejskich pucharach – stwierdza. – Wisła ma ambicje, piękną historię gry w Europie. Ma też sporo młodych i ambitnych graczy.  Natomiast będzie to wszystko wymagać trochę czasu, nie nastąpi to od razu.

Mimo wszystko, Skvarka dobrze wspomina pobyt na Węgrzech. Tym bardziej, że węgierski futbol jest obecnie na fali mocno wznoszącej. – Bardzo mi się podobała ta przygoda w Ferencvarosu. To wielki klub, mający świetnych kibiców. Obiekty treningowe, infrastruktura – wszystko to było znakomite. Wierzę, że dzięki grze na Węgrzech nabrałem doświadczenia i rozwinąłem się jako piłkarz. I że to pomoże mi i zaowocuje teraz, gdy trafiłem do Wisły – wskazuje Skvarka … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułInno3D GeForce RTX 3070 Ti iChill X4 – “siedemdziesiątka” dla wymagających graczy
Następny artykułLato w Pałacu – dzień otwarty