Charles Leclerc wygrał wczorajsze Wirtualne GP Chin po starcie z pole position. O triumf musiał powalczyć więcej niż na torze Albert Park. Trudniejsze warunki postawił mu Alex Albon, który oddał prowadzenie po twardej walce.
Jeszcze w czasie rywalizacji Monakijczyk mówił, zresztą tak jak już kilkukrotnie wcześniej, że bardzo się pocił i nie było to proste. Twierdził, że nie był zdenerwowany, ale spięty, gdy starał się jechać na limicie.
Po przekroczeniu linii mety zawodnik nie wydzierał się przez radio tak jak po GP Włoch 2019, ale delikatnie się ucieszył. W czasie gry był jednak bardzo skupiony i gdy coś mu nie wyszło – a były to zbyt drobne rzeczy, by nazwać je błędami – regularnie upominał siebie w swoim stylu, tak jak to robi w trakcie wyścigów.
Mniej więcej godzinę po wszystkim 22-latek napisał na Twitterze o swoich wrażeniach z wirtualnej rywalizacji.
“Właściwie to bardzo podoba mi się granie i transmitowanie tego na żywo. Jest jeszcze lepiej, gdy wygrywam. Natomiast z jakiegoś powodu czuję się nieco inaczej, gdy świętuję po wyścigu. Wyłączanie komputera, by pójść ugotować biały makaron, jest trochę mniej prestiżowe, niż oblewanie się szampanem na podium.”
Chociaż za cykl Wirtualnych GP jest organizowany przede wszystkim w celu zapewnienia rozrywki, po kierowcach widać, że zależy im na wyniku. George Russell, który po wczorajszych kwalifikacjach otrzymał karę, był ewidentnie niezadowolony z tego faktu, nawet jeśli nie miało to większego znaczenia. Dwa tygodnie temu mówił też, że taka gra jest dla niego wyzwaniem w sferze mentalnej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS