A A+ A++

Prezydentowi odebrano telefony komórkowe i laptop, z urzędu miasta policjanci zabrali ok. 30 innych komputerów oraz stertę dokumentów. Funkcjonariusze pojawili się też w miejskich spółkach oraz w lokalnych mediach. To redakcje „Chorzowianina”, „Tuby Chorzowa” oraz spółka COMTV.pl. Agenci byli również w klubie Ruch Chorzów, w MOSiR-ze oraz w Spartanie. To klub sportów walki, który w 2018 r. w ramach budżetu obywatelskiego otrzymał z budżetu miasta 350 tys. zł. CBŚP ustaliło, że w Spartanie ćwiczyli członkowie gangu Psycho Fans.

Współpracownicy prezydenta Kotali także nie mają wątpliwości, że akcja służb ma związek z polityką. – Ta historia jest jednak zaprawiona osobistą zemstą – podkreślają.

Tajemnica rezerwacji w Arsenalu

„Jestem głęboko poruszona, wydawałoby się, niewielką sprawą, jakiej byłam świadkiem jako pracownik Hotelu Diament Arsenal Palace w Chorzowie” – tak zaczyna się anonim, który w 2019 r. dostają chorzowscy urzędnicy i radni. Arsenal Palace to jeden z najlepszych hoteli w Chorzowie. Setka eleganckich pokoi, dwupoziomowa restauracja, termy z basenem i saunami. Ofertę uzupełniają masaże i jacuzzi.

Autorka anonimu donosi, że jeden z pokoi w hotelu został wynajęty dla wysokiej rangi miejskiej urzędniczki, ale mieszka tam też ktoś inny. Rezerwacja dla dwóch osób obejmuje okres od 7 lipca do 31 sierpnia. Cena: 6,6 tys. zł.

Hotel wezwanie do zapłaty wysyła do miejskiej spółki Centrum Przedsiębiorczości. Jej prezes Piotr Małecki jest zaskoczony. Przecież nikt z jego pracowników nie zamawiał pokoju w hotelu. W dodatku na tak długo. Spółka odmawia zapłaty. O anonimie robi się głośno, sprawę bada komisja rewizyjna. Radni chcą wiedzieć, czy „wysokiej rangi urzędniczka” spała w czterogwiazdkowym hotelu. A jeśli tak, to dlaczego miasto ma za to płacić.

Wątpliwości ucina członek zarządu firmy, która zarządza hotelem. Odpisuje radnym, że usługa hotelowa nie została oficjalnie zamówiona przez Urząd Miasta w Chorzowie. Telefonicznie zrobiła to jedna z pracownic magistratu. Pokój zamówiła dla wysokiej rangą urzędniczki. Informatycy z urzędu sprawdzają służbowe skrzynki mailowe obu kobiet. Okazuje się, że pracownica magistratu zrobiła jeszcze jedną rezerwację na nazwisko urzędniczki. – Szczegółowe informacje o tej rezerwacji przekazała jej na prywatną skrzynkę mailową – twierdzi osoba znająca kulisy sprawy.

W urzędzie robi się nerwowo. Sprawa dotyczy osoby, która bardzo blisko współpracuje z prezydentem, wie o wszystkim, co się dzieje w mieście, jest kimś w rodzaju szarej eminencji. – Nie ma sprawy, której nie zna. O wielu wie więcej niż wiceprezydenci, bo prezydent jej ufał – mówi nam jeden z urzędników.

Urzędniczka zawarła umowy?

Prezydent prosi współpracownicę o wyjaśnienia. Dlaczego wynajmowała pokój w hotelu? Dlaczego chciała, by miejska spółka pokryła rachunki? Kobieta milczy. Nie będzie się tłumaczyć, nie ma nic do powiedzenia. Kotala wysyła jej pismo z prośbą o wyjaśnienie. Ta odpisuje, że nie wynajmowała pokoju w Arsenal Palace „dla celów prywatnych”, a anonim przesłany do urzędu jej zdaniem nie jest poparty żadnymi dowodami.

Kotala ma jednak dokumentację zebraną przez komisję rewizyjną. Prosi współpracownicę, aby zrezygnowała ze stanowiska. Kiedy ta odmawia, wręcza jej zwolnienie. Sąd pracy przyznaje, że prezydent miał prawo rozstać się z podwładną. Wyrok w tej sprawie jest prawomocny.

W listopadzie 2019 r. przewodniczący rady miasta Waldemar Kołodziej wysyła na policję zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez współpracowniczkę prezydenta oraz pracownicę, która dokonała rezerwacji. Z czasem okazuje się, że hotel to niejedyny problem. Do urzędu zgłasza się dwóch przedsiębiorców. Twierdzą, że miasto powinno zapłacić im po kilkadziesiąt tysięcy złotych za realizację prac na rzecz miasta. Kto im je zlecił? – Ustnie robiła to współpracownica prezydenta – wyjaśniają. W magistracie nikt nie ma o tym pojęcia. Urząd nie chce płacić.

Była współpracownica prezydenta jak mały świadek koronny

Złożonym przez szefa Rady Miasta w Chorzowie zawiadomieniem zajmują się oficerowie z wydziału do walki z korupcją KWP w Katowicach. Analizują powiązania, sprawdzają billingi oraz e-maile osób występujących w sprawie. Zaczynają pojawiać im się wątki związane z korupcją. Sprawy jednak nie rozwiązują. Na polecenie prokuratury przejmuje ją elitarne Centralne Biuro Śledcze Policji. I pojawiają się pierwsze zarzuty. Była współpracownica prezydenta jest podejrzana o przekroczenie uprawnień. Do więzienia nie trafi, może liczyć na złagodzenie kary.

– Złożyła obszerne wyjaśnienia, które rzuciły nowe światło na to postępowanie – wyjaśnia osoba znająca kulisy sprawy.

Prokuratura Okręgowa w Katowicach prowadzi ją pod kątem „nieprawidłowości w gospodarowaniu środkami publicznymi w Chorzowie”. Najpoważniejszy wątek dotyczy finansowania przez miasto Ruchu Chorzów. Chodzi o pożyczkę, a także o ogłoszony przez magistrat przetarg na promocję Chorzowa. W 2019 r. wygrywa go Ruch Chorzów. Klub dostaje 100 punktów na 100 możliwych. Logotypy miasta pojawiają się na koszulkach piłkarzy oraz na materiałach promocyjnych, zawodnicy uczestniczą też w zajęciach sportowych dla dzieci i młodzieży. Jest jednak warunek: do grudnia 2019 r. na każdym meczu Ruchu na trybunach musi była zapełniona ponad połowa miejsc.

– Wiele wskazuje na to, że ten warunek nie został spełniony, mimo to urzędnicy przelewali pieniądze do klubu – mówi osoba znająca kulisy sprawy. Śledczy badają też wątki dotyczące przetargów organizowanych przez miejskie spółki, a także umów zawieranych w trakcie samorządowej kampanii wyborczej. Według informacji „Wyborczej” była współpracowniczka prezydenta nie jest jedyną osobą, która w tej sprawie składa zeznania. Kontaktujemy się z nią. – Nie będę komentować prokuratorskich zarzutów ani wypowiadać się na temat tej sprawy – ucina dyskusję.

Mamy obowiązek pomagać Ruchowi Chorzów

Sprawa nabrzmiewa. 23 lutego prokurator Marcin Cyprys-Gaudyn z Prokuratury Okręgowej w Katowicach wystawia nakazy przeszukania magistratu i miejskich spółek. W teren rusza 100 agentów CBŚP. Są niezwykle precyzyjni i proszą o konkretne dokumenty dotyczące np. wyborów do rady seniorów, kampanii wyborczej, miejskich nieruchomości, inwentaryzacji piwnic przez Zakład Komunalny PGM czy faktur za pączki, które prezydent rozdawał podczas kampanii samorządowej. Z miejskich wodociągów agenci CBŚP zabierają tylko jedną rzecz: komputer, na którym sekretarka protokołowała spotkania sztabu wyborczego Andrzeja Kotali. – O tym wiedziała zwolniona była współpracowniczka prezydenta. To ona musiała wskazać agentom CBŚP, czego mają szukać – mówi jeden z chorzowskich polityków.

Kamil Nowak, rzecznik urzędu miasta: – Funkcjonariusze prosili też o dokumenty związane z przetargami na promocję poprzez sport, współpracę z Ruchem Chorzów i pożyczki dla klubu. Zresztą cały czas nasi urzędnicy są proszeni o donoszenie kolejnych dokumentów.

Rzecznik jest zaskoczony rozmiarami akcji CBŚP. Podkreśla, że sprawy, którymi interesuje się teraz policja, były już kilka lat temu badane przez prokuraturę i zostały umorzone. No i pytanie, po co CBŚP wkroczyło do siedziby lokalnych mediów. – Nie udzielamy informacji w tej sprawie – mówi prokurator Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Na konferencji prasowej zwołanej po akcji CBŚP prezydent Kotala mówi o ataku politycznym. Podkreśla, że Chorzów to jeden z mateczników Platformy Obywatelskiej, a PiS praktycznie w mieście się nie liczy. – Ruch to nasz klub, mamy obowiązek mu pomagać, jesteśmy udziałowcem klubu. A udzielona mu pożyczka została spłacona – podkreśla prezydent miasta.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNa ulice Chełma wyjechał nowy autobus elektryczny Pilea
Następny artykułZłote Gody w Żelechowie