A A+ A++

Przed rynkiem pracy w Polsce w najbliższych trzech miesiącach niełatwy czas. Więcej pracodawców będzie chciało zwalniać niż zatrudniać – tak wynika z najnowszego raportu „Barometr ManpowerGroup Perspektyw Zatrudnienia”. Prognoza netto zatrudnienia wynosi -2 proc., o
25 pkt. proc. mniej rdr.

Więcej firm będzie zwalniać niż zatrudniać. W tych branżach czeka praca
fot. Paul Craft / / Shutterstock

Prognoza netto zatrudnienia to wyrażona w procentach różnica pomiędzy
odsetkiem firm planujących zwiększać zatrudnienie a odsetkiem
pracodawców planujących redukcję etatów.

Z badania Manpower wynika, że w I kwartale 2023 roku 24 proc. polskich
pracodawców chce poszukiwać nowych rąk do pracy, a redukcję stanowisk
deklaruje 25 proc. firm. “W praktyce oznacza to, że możemy spodziewać
się większej liczby zwolnień” – napisano w komentarzu.

– Patrząc na prognozy zatrudnienia polskich pracodawców deklarowane przez nich w grudniu, wróciliśmy do nastrojów notowanych w trzecim kwartale 2020 roku, czyli wtedy, gdy najbardziej odczuwaliśmy wpływ obostrzeń pandemicznych na rynek pracy. Podobnie negatywne nastroje obserwowaliśmy w 2013 roku w trakcie kryzysu gospodarczego w Polsce. Możemy zatem powiedzieć, że sytuacja na rynku pracy w Polsce uległa pogorszeniu, ale jednocześnie wciąż mamy do czynienia z dużym niedoborem talentów w wielu obszarach. To sprawia, że firmy wciąż będą zabiegać o wykwalifikowanych specjalistów, jednak nie spodziewałbym się w najbliższym czasie znacznego wzrostu zatrudnienia – mówi Tomasz Walenczak, dyrektor generalny ManpowerGroup w Polsce

Które branże będą zatrudnać, a które zwalniać?

Największe zapotrzebowanie na kandydatów zgłaszają przedsiębiorcy z
sektora usług komunikacyjnych (+33 proc.) oraz energetyki i usług
komunalnych (+14 proc.). W transporcie, logistyce i motoryzacji, a także IT prognoza netto zatrudnienia to +3%, co oznacza niewielki wzrost zatrudnienia.

Z badania wynika, że w obrębie analizowanych obszarów, redukcji
etatów można spodziewać się wśród przedstawicieli branży nauk
przyrodniczych i opieki zdrowotnej. Zwolnienia planują również
przedstawiciele przemysłu i surowców oraz finansów i nieruchomości.

“Od stycznia do marca tego roku musimy liczyć się z ochłodzeniem
nastrojów rekrutacyjnych niemal we wszystkich branżach” – napisano.

W tych rejonach Polski o pracę będzie łatwiej

Z
raportu wynika, że najwięcej nowych pracowników chcą pozyskiwać firmy w
regionie południowo-zachodnim (+14%). Mniej korzystnych perspektyw dla
kandydatów należy natomiast oczekiwać na północy (+6). Są to jednak
wciąż dodatnie prognozy zatrudnienia, co oznacza, że przedsiębiorcy
planują zwiększenie rekrutacji, a osoby chcące zmienić zatrudnienie mogą
liczyć na oferty.

Firmy zlokalizowane w obszarze
północnego-zachodu (+1) deklarują bardzo niewielki wzrost zatrudnienia,
będący zapowiedzią stagnacji na lokalnym rynku. Zwolnienia planują
pracodawcy w regionie południowym (-4%), wschodnim (-6%) i centralnym
(-6%).

Polska w ogonie regionu EMEA

Jak podano w raporcie, nasz rynek pracy
odnotowuje jedną z najniższych prognoz zatrudnienia (-2%) na I kwartał
2023 roku w całym regionie Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki. Niższy
wskaźnik zadeklarowali jedynie pracodawcy z Węgier, przewidując prognozę
-8%.

Wśród
państw regionu EMEA najwięcej ofert pracy mogą spodziewać się kandydaci z
Austrii (+29%), Turcji (+29%) i Izraela (+28%). W porównaniu z I
kwartałem 2022 roku niemal wszystkie kraje Europy, Bliskiego Wschodu i
Afryki odnotowały spadek prognozy netto zatrudnienia, z wyjątkiem
Turcji, która zadeklarowała wzrost wskaźnika o 1 punkt procentowy, oraz
Francji z identyczną prognozą rok do roku.

DU

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWypadek radiowozu z nastolatkami. Dowódca patrolu zawieszony
Następny artykułRekord Polski pobity! „Rozszerzyli” liczbę pi