publikacja
2024-02-09 10:30
Inflacja na Węgrzech ponownie – i znów pozytywnie – zaskoczyła
ekonomistów. Zgodnie z oczekiwaniami w styczniu odnotowano mocne wyhamowanie wzrostu
cen, ale spadek inflacji CPI u naszych „bratanków” był nawet głębszy od
założeń.
Ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w styczniu 2024 roku były o
3,8 proc. wyższe niż w
analogicznym miesiącu roku ubiegłego – podał węgierski Centralny Urząd
Statystyczny (KSH). Był to dwunasty z rzędu miesiąc dezinflacji na Węgrzech. To także najniższy odczyt od marca 2021
roku. To także rezultat znacznie niższy od oczekiwań ekonomistów, którzy
średnio spodziewali się odczytu na poziomie 4,4%.
Węgry są pierwszym krajem naszego regionu, który
zaraportował styczniowe statystyki indeksu cen dóbr konsumpcyjnych (CPI). GUS pokaże analogiczne dane dla Polski w
przyszły czwartek (15 lutego). Ekonomiści spodziewają się spadku rocznej
dynamiki CPI do 4,2% z 6,2% w grudniu. Dzień wcześniej nadejdą dane z Rumunii,
a tego samego dnia (ale godzinę wcześniej) z Czech. Wszędzie tam najprawdopodobniej
zobaczymy odczyty znacznie niższe niż w
grudniu i prawdopodobnie najniższe od blisko trzech lat.
Statystyczne haczyki
Ale już w
grudniu inflacja CPI na Węgrzech była niższa niż w Polsce. Przypomnijmy
przy tym, że jeszcze w lutym ubiegłego roku inflacja CPI u naszych
„bratanków” przekraczała 25%, a u nas sięgała 17,5%. Węgrom wreszcie „odpadł” efekt wysokiej bazy w postaci sztucznie
zaniżanych przez rząd cen paliw, jakie obowiązywały do grudnia 2022 roku. Ponad
rok temu na Węgrzech doszło do nagłego zerwania
z polityką utrzymywania urzędowych cen paliw, co w 2023 roku doprowadziło
do gwałtownego wzrostu wskaźnika CPI.
Podobne „statystyczne chochliki” kryją się także w danych
CPI w innych krajach Europy. W Czechach do grudnia 2023 roku tę miarę inflacji
zawyżało wycofanie subsydiów do sprzedaży energii elektrycznej. Bez tego
czynnika czeska inflacja CPI w grudniu wyniosłaby już tylko 4,2%. Inaczej jest
w Polsce, gdzie nadal obowiązuje część tarcz antyinflacyjnych w postaci
zerowego VAT-u na żywność (do kwietnia) oraz zamrożonych na mocno nierynkowych
poziomach taryf na energię elektryczną (do lipca). Bez tego wsparcia inflacja
CPI w Polsce wynosiłaby ok. 8%.
Dezinflacja po węgiersku
Spadek rocznej dynamiki inflacji CPI (czyli dezinflacja) nie
oznacza, że ceny zaczęły spadać. Nic z tych rzeczy! Do tego potrzebowalibyśmy
deflacji, czyli wzrostu siły nabywczej pieniądza obrazującego się w nominalnym spadku
cen w sklepach czy punktach usługowych. Malejąca
roczna dynamika CPI oznacza tylko tyle, że ceny rosną wolniej niż w poprzednich
miesiącach.
W styczniu 2024 roku
indeks CPI na Węgrzech był o 0,7% wyższy niż w grudniu, kiedy to CPI
odnotował spadek o 0,3% względem listopada, gdy ceny pozostały bez zmian
względem października (gdy spadły o 0,1% mdm). Mamy zatem za sobą pierwszy miesiąc
od września, gdy ceny indeksu dóbr konsumpcyjnych wzrosły względem poprzedniego
miesiąca.
W ujęciu rocznym na Węgrzech nadal drożała żywność, choć już
nie w tak szalonym (nawet o 45%) tempie jak przez poprzednie dwa lata. W
styczniu była ona o 3,6% droższa niż w styczniu 2023 roku. Za to gaz potaniał
aż o 25%, energia elektryczna o 3,4%, a drewno opałowe o 2,0%. W
bardzo szybkim tempie nadal drożały usługi, których ceny poszły w górę średnio
aż o 10,4%. Oznacza to, że krajowa presja inflacyjna pozostaje silna. Ceny
alkoholi i wyrobów tytoniowych poszły w górę o 8,1%. Karma dla zwierząt przez
poprzednie 12 miesięcy podrożała aż o 20%. Za to paliwa były o 11,9% tańsze niż
przed rokiem.
Węgierskim problemem (zresztą tak samo jak w Polsce)
pozostaje nieakceptowalnie wysoka inflacja bazowa. Indeks cen z wyłączeniem
żywności, paliw i energii poszedł w górę o 0,4% mdm i 6,1% rdr. To sporo
powyżej 3-procentowego celu inflacyjnego Narodowego Banku Węgier.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS