A A+ A++

W ostatnich minutach okienka transferowego Kamil Grosicki, do czego już przywykliśmy, próbował zmienić klub. 32-letni skrzydłowy chciał opuścić West Bromwich Albion i na zasadzie wypożyczenia wzmocnić Nottingham Forest. Problem w tym, że angielska federacja – zdaniem portalu meczyki.pl – miała nie zarejestrować transferu, bo oba kluby spóźniły się z finalizacją transakcji o 21 sekund.

Zobacz wideo Marek Papszun tłumaczy tajemnice sukcesu Rakowa. “Polska jest zacofana w szkoleniu” [SEKCJA PIŁKARSKA #68]

Coraz większe problemy Grosickiego. W WBA już nie zagra

Kilka dni temu prawnicy Grosickiego zapewniali, że wszystko zostało podpisane w odpowiednim czasie. Sam piłkarz nie zabrał oficjalnego stanowiska w sprawie. Jedyne co zrobił, to dodał w mediach społecznościowych wpis z uniesionym kciukiem w górę i podpisem: “Będzie dobrze”. Na razie dobrze jednak nie jest – Grosicki wciąż czeka na potwierdzenie transferu, ale szanse na zdobycie takiego potwierdzenia maleją z dnia na dzień. Coraz więcej wskazuje na to, że w Nottingham, przynajmniej w najbliższych dwóch miesiącach, 32-latek nie zagra.

Co gorsza, w WBA też już się na boisku nie pojawi. Niezależnie od tego, czy transfer Grosickiego zostanie potwierdzony w najbliższych dniach, władze i trenerzy West Bromu postawili już na nim krzyżyk. Świadczy o tym skreślenie jego nazwiska z listy piłkarzy zgłoszonych do gry w Premier League.

W takiej sytuacji, jeżeli władze angielskiej federacji nie pozwolą skrzydłowemu na przejście do Nottingham, do końca roku jedyną okazją na grę będą dla niego mecze reprezentacji Polski, podobnie jak dla Arkadiusza Milika w Napoli.

Przeczytaj także:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOstatnie dobre dane w 2020 r. Zapowiada się trudny kwartał
Następny artykułPrezes Agrounii: żądamy spotkania z premierem, będziemy protestować do skutku