Więcej listów do redakcji przeczytasz na Gazeta.pl.
Jeśli uważacie, że lato to najlepsza pora nad polskim morzem, to srogo się mylicie. Mimo że mieszkam w Gdańsku, pierwszą rzeczą, jaką robię na początku wakacji, jest spakowanie walizek i wyjazd do rodziców na wieś. W Trójmieście nie da się bowiem o tej porze żyć!
Cieplutki piasek pod stopami, spokój, cisza i szumiące morze? Nic bardziej mylnego. Latem plaże nad Bałtykiem zamieniają się w turystyczny koszmar. Parawany, wrzeszczące dzieci, ludzie spacerujący sobie niemal po głowach – to tutaj prawdziwa, wakacyjna codzienność. Jeśli dodacie do tego wrzaski sprzedawców lodów, kiczowate stragany z dmuchańcami, jednorazowe grille i mnóstwo śmieci wysypujących się ze śmietników i na piasku – macie już prawie pełen obraz letniego Bałtyku. Chcielibyście wyjść na rower i przejechać się popularnym deptakiem? Śmiało! Z dużym prawdopodobieństwem staranują was inni rowerzyści, ludzie na rolkach, wrotkach, hulajnogach, deskorolkach, seagwayach i innych wynalazkach z doczepionymi światełkami. Dla pełni szczęścia – ktoś prawdopodobnie dostarczy wam rozrywki w postaci muzyki na pełen regulator głośnika. Mogę wam zdradzić, że najprawdopodobniej będzie to nowy hit disco polo.
Możecie pomyśleć, że przecież nie trzeba siedzieć cały czas na plaży latem. Jasne! Możecie się też wybrać na jedną z coraz bardziej popularnych imprez na stoczni, poczekać pół godziny w kolejce po piwo a później stać jak śledź między innymi ludźmi, wypatrując tęsknym wzrokiem wolnego leżaka. A może jedna z restauracji nad Motławą? Zatłoczone stoliki, przerażający czas oczekiwania na jedzenie i mrożone ryby. Bo przecież macie świadomość, że coś takiego jak świeży dorsz prosto z Bałtyku niemal nie istnieje? Najbardziej prawdopodobne, że zjedliście mrożoną rybę z Atlantyku, dokładnie taką, jak mogliście kupić sobie w sklepie rybnym w Warszawie. Ok, z taką różnicą, że po prostu zapłaciliście trzy razy więcej.
Na pocieszenie możecie zawsze kupić sobie oscypka albo gofra z frużeliną na Jarmarku Dominikańskim. Albo owocową buteleczkę, nożyk do wycinania wzorków na arbuzie, skaczące, pluszowe pieski, bańki, góralskie kapcie i wiele innych wspaniałych pamiątek. Pamiętajcie jednak, że spacer w Głównym Mieście zajmie wam podczas Jarmarku trzy razy więcej czasu, niż zazwyczaj. Ach, te przyjemne tłumy.
Żeby nie było tak gorzko – Gdańsk jest najwspanialszym miastem w Polsce. Ale poza sezonem. Poza latem, kiedy tłumnie zjawia się tu pół Polski i z radością zostawia niedopite piwa w puszkach na plażach. Z radością rozpakowuję tu walizki pod koniec sierpnia. Piękniejszych zachodów słońca, niż o wczesną jesienią nad Bałtykiem, nie widziałam nigdzie na świecie.
Agata.
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: [email protected] Najciekawsze listy opublikujemy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS