A A+ A++

Unia Europejska dla mediów Tadeusza Rydzyka była przez lata dyżurnym demonem. Instytucje europejskie miały nam zmanierować i zepsuć młodzież, doprowadzić do upadku rolnictwo i przemysł, oderwać nas od chrześcijańskiego dziedzictwa i wynarodowić. W radiu i telewizji rozgaszczali się eurosceptycy, którzy snuli ponure scenariusze dla Polski i całej zachodniej cywilizacji. Ten antyunijny nurt w bieżącej publicystyce nieco osłabł, kiedy okazało się, że europejski diabeł wcale nie jest tak straszny jak go malują, a toruńscy redemptoryści zaczęli korzystać z europejskich dotacji.

Stali felietoniści toruńskich mediów czasami demonizują Unię Europejską w stylu swojej publicystyki sprzed dwóch dekad. Tym razem pretekstu dostarczyły negocjacje nad nowym unijnym budżetem, które instytucje europejskie chcą związać z tzw. praworządnością.

Prof. Mieczysław Ryba, historyk i wykładowca Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, zastanawia się na przykład, czy Unia Europejska za jakiś czas nie stanie się Związkiem Sowieckim. – Na naszych oczach powstaje federacja europejska. Państwo imperialne, gdzie są imperialne centrum i postkolonialne prowincje jak Polska. To superpaństwo ma mieć wymiar neomarksistowski, a więc wrogi zasadom chrześcijańskim – mówił na antenie TV Trwam.

Historyk zauważył, że instytucje europejskie chętnie krytykują polskie prawo dotyczące aborcji i antykoncepcji. – Europa pogrąża się w kryzysie demograficznym i ta sama Europa mówi, że trzeba robić wszystko, by nie doszło do poczęcia dzieci, a jeżeli dojdzie do poczęcia, to żeby można było je zabić – opowiadał.

Prof. Ryba poruszył te same wątki w audycji „Aktualności dnia” w Radiu Maryja. – Już nikt nie kryje, że jest cały pakiet ideologicznych postulatów, które miałyby stanowić o tym, co jest praworządne, a co nie jest praworządne, co jest sprawiedliwe, a co nie jest sprawiedliwe. Jest to rzecz fundamentalnie sprzeczna z chrześcijańską tradycją Europy, sprzeczna z całym porządkiem prawa naturalnego – opowiadał.

Jego zdaniem praworządność w Europie miałyby wyznaczać kwestie dostępności do aborcji i antykoncepcji. – Kraje są tępione za to, że bronią życia. Twierdzenie, że drugi człowiek ma prawo pozbawić drugiego człowieka życia i że to jest prawo człowieka, jest absurdalne i może prowadzić do niewyobrażalnej konsekwencji. Jeśli matka ma prawo zabić dziecko, to dlaczego syn nie ma mieć prawa zabić matki, jeśli ta stanie się ciężarem, kiedy zachoruje na stare lata? To jest logika. To, jak bardzo i jak w szybkim tempie Unia Europejska się ideologizuje, jak bardzo wchodzi w przestrzeń marksizmu, przypomina niestety co było w Związku Sowieckim: że podmiotowość, suwerenność poszczególnych państw jest podawana w wątpliwość – tłumaczył.

Polska jako unijne zombi

Bogusław Rogalski, ekspert ds. międzynarodowych i były poseł do Parlamentu Europejskiego, na antenie Radia Maryja stwierdził, że „Bruksela chce uczynić z Polski unijne zombi”. Co to znaczy? – Bruksela chce Polskę ubezwłasnowolnić, pozbawiając praw wynikających z traktatów. Dzisiaj musimy powiedzieć sobie jasno, że to nie Polska, nie Węgry, stawiając weto wobec obecnego unijnego budżetu, tylko Bruksela i państwa zachodnie na czele z Berlinem łamią traktaty – tłumaczył.

Gość TV Trwam krytycznie ocenił także wypowiedź marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, który w wystąpieniu telewizyjnym wezwał rządzących do „poszanowania interesu narodowego i wycofania się ze sprzecznej z polską racją stanu groźby weta”. – Niemcy naruszają zasady praworządności, a przede wszystkim naruszają bezpieczeństwo energetyczne, także Polski – oceniał Rogalski. – Jeśli już to przeciwko Niemcom powinniśmy rozpocząć procedurę o naruszaniu solidaryzmu europejskiego. Tak wyglądają fakty i o tym powinien pamiętać również marszałek Tomasz Grodzki, bo dzisiaj wydaje się, że Platforma Obywatelska bardziej dba o interesy Berlina, bardziej dba o swoje interesy w Unii Europejskiej niż o polski interes narodowy.

Zdaniem byłego europarlamentarzysty orędzie marszałka Grodzkiego „osłabia naszą pozycję negocjacyjną” podczas rozmów w Brukseli. – Wydaje się, że pan marszałek Tomasz Grodzki nie zna historii Unii Europejskiej i nie zna traktatów unijnych. Dzisiaj Polska i Węgry, wsparte przez Słowenię, stoją na straży traktatów i chcemy, żeby Unia Europejska respektowała podpisane traktaty. Jest jedna podstawowa zasada w prawie międzynarodowym, o której pan marszałek Tomasz Grodzki powinien pamiętać: „Pacta sunt servanda”. Jeśli jedna ze stron arbitralnie narusza traktaty i umowy międzynarodowe, a tak się dzisiaj dzieje w przypadku Unii Europejskiej, zwłaszcza w kwestach tzw. praworządności wobec Polski i Węgier, to znaczy, że mamy prawo używać wszelkich środków, aby wymusić na Unii praworządność – opowiadał.

Rogalski uważa, że Niemcom, które do końca roku pełnią prezydencję w UE, zależy na tym, aby „przemeblować Unię Europejską, ale na swoją korzyść i według swojego scenariusza”.

Nienawiść lewackich elit

Coraz częściej na antenie Radia Maryja i TV Trwam pojawia się minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem praworządność, wpisana w nowe europejskie prawo, nie jest domeną spraw związanych z sądownictwem i prokuraturą, ale – jak mówi – dotyczy „każdej dziedziny życia”. Według niego Komisja Europejska może kogoś karać na „podstawie ocen czysto politycznych, subiektywnych, arbitralnych, kierując się swoimi sympatiami”. – Kara polega na tym, że jedną decyzją KE może odbierać dziesiątki miliardów złotych, które zostały jakiemuś państwu przyznane, jeśli państwo nie będzie wprowadzać polityk w obszarze nie tylko praworządności. Na przykład w obszarze prawa rodzinnego i polityki rodzinnej nie będzie chciało wprowadzać rozwiązań dających gwarancje tzw. małżeństwom homoseksualnym i możliwości adopcji dzieci przez takowe związki albo nie wprowadzi „aborcji na życzenie”, a wiemy, że w niektórych krajach europejskich są trendy wręcz barbarzyńskie – opowiadał w „Aktualnościach dnia”.

Minister jako przykład podał Radio Maryja – Komisja Europejska może ukarać Polskę za to, że rozgłośnie katolickie „w jakiś sposób naruszają poprawność polityczną”. – Tak naprawdę suwerenem przestałby być naród, a stałaby się Komisja Europejska, biorąc pod uwagę ogrom władzy, jaki Komisja by zyskała. Stałaby się suwerenem w relacji do polskiego rządu, parlamentu i prezydenta i mogłaby ingerować w każdy obszar i każdą dziedzinę życia – mówił.

I od razu wymienił przyczyny, dlaczego sankcje dotyczą tylko Polski i Węgier: – Sankcje są kierowane do krajów, które realnie reformują system funkcjonowania państwa, które walczą z korupcją i walczą o poprawienie losu obywateli. Węgry i Polskę charakteryzuje odwoływanie się do wartości chrześcijańskich. Nienawiść lewackich elit do chrześcijaństwa sprawia, że z taką agresją reagują na nasze rządy.

Zdaniem Zbigniewa Ziobry wprowadzenie kryterium praworządności do dyskusji nad wspólnym unijnym budżetem to „radykalna redukcja polskiej suwerenności”. – To też milowy krok w zakresie tworzenia państwa, jakim miałaby być Unia Europejska ze stolicą w Brukseli. Suwerenność nie ma swojej ceny, nie ma pieniędzy, za które moglibyśmy ją sprzedać. W warunkach pokoju również musimy pielęgnować wolność. Stąd weto było konieczne – tłumaczył minister.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPODRÓŻE ONLINE. Nida, młyn i kamieniołom [ZDJĘCIA, WIDEO]
Następny artykułPrzedszkolaki czekają na świętego Mikołaja. Co chcą otrzymać?