A A+ A++

W całej Wielkopolsce uczy ponad 61 tys. nauczycieli. Wśród nich 6296 ma powyżej 56 lat. Największą grupę powyżej tego progu stanowią nauczyciele między 61. a 65. rokiem życia – jest ich aż 1288. Na drugim miejscu są 56-60 latkowie. Tych jest 4501.

W poznańskich szkołach pracuje 9,5 tys. nauczycieli. Według danych urzędu miasta 1050 już skończyło 60 lat. Wśród nich 60 osób ma więcej niż 70 lat. W przypadku zakażenia koronawirusem to grupa największego ryzyka.

Najstarsi nauczyciele bez dyżurów na przerwach

W ubiegłą środę Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej, ogłosił, że od 1 września uczniowie wracają do szkół. Na konferencji prasowej podał, że w placówkach nie będzie obowiązku zasłaniania nosa i twarzy ani ograniczania liczby dzieci w klasach, a preferowanym sposobem nauczania będzie to tradycyjne, stacjonarne. W wyjątkowych sytuacjach, np. wykrycia zakażenia w szkole lub dużej liczby zakażeń w danym powiecie, dyrektor szkoły, w porozumieniu z organem zarządzającym oraz służbami sanitarnymi będzie mógł przejść na model hybrydowy (czyli część nauki w szkole, część zdalnie), albo zupełnie na model on-line. Szczegółowe wytyczne do szkół trafiły kilka dni później.

W przesłanej do dyrektorów instrukcji znalazła się informacja na temat ochrony pracowników, którzy są w grupie ryzyka, czyli tych, którzy ukończyli 60 lat. Czytamy w niej: W miarę możliwości podczas organizowania pracy pracownikom powyżej 60. roku życia lub z istotnymi problemami zdrowotnymi, które zaliczają osobę do grupy tzw. podwyższonego ryzyka, należy zastosować rozwiązania minimalizujące ryzyko zakażenia (np. nieangażowanie w dyżury podczas przerw międzylekcyjnych, a w przypadku pracowników administracji w miarę możliwości praca zdalna)”.

Co to oznacza w praktyce? – Jeśli ograniczę dyżury najstarszych nauczycieli, może się okazać, że zostanę bez dyżurujących na korytarzach, co odbije się na bezpieczeństwie dzieci. Część mojej kadry pedagogicznej pracuje bowiem w kilku szkołach i nie każdy uczący w danym dniu jest dostępny przez cały czas. Oczywiście zaznaczam, że zależy mi na ich zdrowiu i zrobię wszystko, by ich chronić – mówi nam dyrektor jednej z poznańskich szkół podstawowych. 

Inny dodaje: – Sam jestem w grupie ryzyka. Mam ponad 60 lat i astmę. Chyba zamknę się w moim gabinecie i nie będę wychodził – żartuje. – Z obawą patrzę na powrót do szkoły. W mojej szkole od 15 do 20 proc. kadry pedagogicznej ma ukończone 60 lat. Zrozumiem, jeśli ci ludzie powiedzą mi, że idą na roczny urlop, do którego mają prawo. Czy ja ucieknę? Nie zrobię tego. Zostanę, chyba że coś mnie dopadnie.

Maseczki na przerwach?

Dyrektorzy nie kryją, że mają więcej pytań niż odpowiedzi. Zaznaczają, że z jednej strony rozumieją potrzebę powrotu do standardowej nauki, z drugiej jednak obawiają się konsekwencji, gdy w szkole dojdzie do zakażenia. – W mojej szkole uczy się 800 dzieci. Załóżmy, że każde z nich ma tylko dwoje rodziców. To już jest łącznie 2400 osób. Gdy koronawirusa złapie nauczyciel, który pracuje w dwóch szkołach, liczba osób ewentualnie narażonych wzrasta do prawie pięciu tysięcy. Nie wyobrażam sobie, co wtedy się stanie – mówi jeden z dyrektorów.

Martwią się też sami nauczyciele. – Uczę w dwóch szkołach. Byłam zmęczona nauką on-line. Bardzo dużo mnie to wszystko kosztowało. Lepiej uczy się w klasach. We wrześniu zaryzykuję i przyjdę do pracy, bo ją lubię. Mam jednak świadomość, że w szkole mogę się zakazić, albo – co gorsza – zakazić moich uczniów – mówi 68-letnia nauczycielka. – Będziemy starali się tłumaczyć uczniom zasady bezpiecznego zachowania w szkole. Wydaje się, że dobrym pomysłem może być noszenie maseczek w trakcie przerw, bo przecież na lekcjach nie jesteśmy w stanie oddzielić się od siebie, czy przez całą lekcję siedzieć z zasłoniętymi ustami i nosem. Ale to już omawiane będzie zapewne na poziomie dyrekcji.

“Nie wiem, czy odważę się wrócić do szkoły”

Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zakłada noszenia maseczek w szkole między lekcjami. Pomysł taki będzie jednak omawiany na spotkaniu przedstawicieli Wydziału Oświaty Urzędu Miasta w Poznaniu z zespołem doradczym, w skład którego wchodzą dyrektorzy poznańskich szkół. Zespół zbiera się we wtorek. – Oczywiście jako organ prowadzący nie możemy niczego narzucić, ale w formie rekomendacji takie rozwiązanie może być rozważane. Na bazie wytycznych będziemy starali się przygotować najlepiej, jak potrafimy. Bezpieczeństwo uczniów oraz nauczycieli jest fundamentalne, a o osoby z grupy ryzyka musimy zadbać w sposób szczególny – mówi Mariusz Wiśniewski, odpowiedzialny za oświatę zastępca prezydenta Poznania. I dodaje, że najpóźniej na tydzień przed końcem wakacji urząd poinformuje opinię publiczną o tym, jakie dokładnie zasady będą panowały w poznańskich szkołach.

– Na bieżąco śledzę to, co dzieje się w innych państwach. W Izraelu puszczenie dzieci do szkół skończyło się masowymi zakażeniami koronawirusem. Mam dopiero niecałe 50 lat, ale na stałe biorę leki, które obniżają odporność. Jestem zatem w grupie ryzyka. Nie wiem jeszcze, czy odważę się wrócić do szkoły we wrześniu – mówi nam nauczyciel z poznańskiego liceum.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzroeder pokazała nowy kolor włosów. Fani zwrócili uwagę na coś innego
Następny artykułPoruszający list 13-letniej słubiczanki: nie wycinajcie drzew na ul. Mieszka I