A A+ A++

KATARZYNA MARKUSZ: Któż to wie. W październiku ubiegłego roku napisałam artykuł do „Krytyki Politycznej”. Przypomniałam w nim o tym, jak rząd PiS miesiącami zwlekał z zatwierdzeniem nowego ambasadora Niemiec, Arndta Freytaga von Loringhovena. Ostatecznie kandydaturę zatwierdzono, ambasador przyjechał i zaczął udzielać wywiadów. W wielu z nich odnosił się do historii drugiej wojny światowej, niemieckiej winy i odpowiedzialności. Postanowiłam je skomentować. Porównałam stosunek do historii polityków niemieckich i polskich.

Von Loringhoven wprost, jak wielu polityków niemieckich, mówił o odpowiedzialności Niemców. To są rzeczy, których brakuje mi po stronie polityków polskich. Mówi się głównie o tym, jacy my, Polacy byliśmy dobrzy w czasie wojny. Ciemniejszą stronę naszej historii się odsuwa. Zupełnie niepotrzebnie.

Media podały, że prawdopodobnie Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu zdecydował się powiadomić prokuraturę na warszawskiej Ochocie, że jedno zdanie z mojego artykułu obraża naród polski. To jest artykuł 133 KK, grożą za niego trzy lata więzienia.

– „Czy doczekamy dnia, w którym polska władza przyzna, że niechęć do Żydów była wśród Polaków nagminna, a polski współudział w Zagładzie jest faktem historycznym?”.

Czujesz, że obraziłaś naród polski?

– Nie. To samo pytanie zadano mi podczas przesłuchania na policji. Powiedziałam, że ten artykuł nie obraża narodu polskiego, fakty nie mogą obrażać. Równie dobrze Niemcy mogliby się obrazić, gdyby ktoś napisał, że w 1939 roku napadli na Polskę. Każdy inteligentny człowiek wie, że owszem byli Polacy, którzy nie zachowywali się w porządku i robili krzywdę Żydom w czasie wojny. Zaprzeczanie temu, wybielanie naszej historii jest głupie, jest błędem, nie prowadzi do niczego dobrego. Nie wiem czemu prokuratura nie odrzuciła tego wniosku, dlaczego marnują pieniądze podatników na takie bzdury.

Czytaj także: List z Izraela albo zdjęcie z Auschwitz. W Polsce niemal każdy może nagle odkryć żydowskie pochodzenie

Naprawdę nie wiesz?

– Jeżeli prokurator dostaje taki wniosek, powinien go wyrzucić do śmietnika, tam, gdzie jego miejsce.

Ale kto wie? Może potem by dojeżdżał do roboty z Warszawy do Szczecina.

– Nie wiem, nie znam się. O tym, jaką krzywdę szef prokuratury robi ludziom, którzy zachowują się w porządku, wiem z mediów. Nie będę o tym mówić. Mogę natomiast mówić o historii, bo nią się zajmuję. Równie dobrze za chwilę dziennikarz może mieć dochodzenie, bo napisze krytyczny tekst o premierze albo o Kaczyńskim. Gdzie jest ochrona wolności słowa? Dwa lata temu złożyłam do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Międlara, który wtedy wzywał do „żniw na Żydach”. Pani prokurator odpisała, że nie podejmie tego śledztwa, ponieważ to by godziło w wolność słowa. Zestawiam sobie tamtą sprawę z tą i nie rozumiem, dlaczego Międlar jest chroniony, a ja nie mogę pisać prawdy.

Czytaj także: Antysemityzm po polsku. Mój dziadek wydał Żydówkę

Zastanawiałaś się dlaczego próby rozmowy o zbrodniach Polaków na Żydach spotykają się na prawicy z takim oporem?

– To jest pytanie do socjologa albo psychologa. Nie wiem czemu politycy i wyznawcy skrajnej prawicy nie potrafią przyznać, że Polacy dopuszczali się zbrodni na Żydach. A to wcale nie był margines. To Sprawiedliwi byli małą grupą. Ukrywali się nie tylko przed Niemcami, ale także przed sąsiadami – i często bardziej bali się własnych sąsiadów. Niemcy często nie byli w stanie rozpoznać Żyda na ulicy, a Polacy tak. Autorzy dzisiejszej polityki historycznej próbują nam pokazać, że postawa Sprawiedliwych była w okupowanej Polsce powszechna. Nieprawda. We wspomnieniach Sprawiedliwych, które są dostępne także w IPN, przeczytamy, że największe niebezpieczeństwo było ze strony polskich sąsiadów. Powinniśmy mieć tego świadomość. Dlaczego nie chcemy jej przyjąć? Nie wiem.

Jaki będzie dalszy ciąg twojej sprawy?

– Zostałam zgłoszona jako świadek. Nikt mi jeszcze nie postawił zarzutów. Ale tak samo wzywano Grossa. Jako świadka we własnej sprawie.

Jak się wzywa Grossa czy ciebie jako świadków, to rozumiem, że chodzi o komunikat dla wyborców: „Bierzemy się za nich”. Może o to chodzi?

– Przesłuchiwała mnie policja w moim mieście, na zlecenie komendy stołecznej w Warszawie. Oni nie prowadzą tego śledztwa, dostali wydrukowane pytania, przeczytali mi je, ja odpowiedziałam. Z ich strony było wszystko w porządku, nie byli zorientowani w mojej sprawie.

Co się wydarzy dalej?

– Nie wiem. I nie wiem czy mogę się dowiadywać. Dopóki nie zostanę oskarżona, nie będą mi udzielali informacji. Na razie jestem świadkiem we własnej sprawie.

Jesteś im potrzebna. Jak nikt nie będzie szkalował narodu, to przeciw komu się zjednoczy wyborców?

– Zawsze będą geje, Niemcy. Kogoś sobie znajdą.

Prawicowi wyborcy już się z tobą kontaktowali? Na Facebooku na przykład?

– Wylało się sporo hejtu. Zaskakujące jest to, że kiedyś takie rzeczy pisano z fejkowych kont. Dziś ludzie piszą pod nazwiskiem, jest przyzwolenie na hejt. Ale dostaję też na Twitterze sporo miłych komentarzy. Jest jakaś równowaga. Nie tylko hejt, nienawiść, ale także wyrazy wsparcia, sympatii.

Wyobraźmy sobie, że któregoś dnia uda się pokonać wszystkich tych, którzy zdaniem różnych pisowskich aparatczyków „zniesławiają naród”. Co wtedy się stanie?

– Będziemy żyli w jednym wielkim fałszu. Przyszłe pokolenia będą wiedziały mniej, będą głupsze, nie będą znać prawdziwej historii, a więc nie będą mogły się na niej uczyć. To jest tylko ze szkodą dla naszych dzieci i kolejnych pokoleń.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSilny mróz
Następny artykułWładze Syrii donoszą, że odnaleziono ciało znanego archeologa