A A+ A++

Służby państwowe powinny nie dopuścić do ataku na rosyjskiego ambasadora w Warszawie. Wszelkie racje moralne są zrozumiałe, ale prestiż naszego państwa i jego interesy najważniejsze. Ta wojna toczy się na prawdę.

Po ataku Ukraińskich aktywistów na rosyjskiego ambasadora warto jak zawsze zresztą sięgnąć do historii. Oto 7 czerwca 1927 na dworcu kolejowym Warszawa Główna rosyjski emigrant i zarazem działacz białogwardyjski Borys Kowerda strzelił do bolszewickiego dyplomaty Piotra Wojkowa. Ten śmiertelnie ranny zmarł w szpitalu. Wojkow był posłem pełnomocnym ZSRS w Polsce, piastując przy tym funkcję radzieckiego przedstawiciela w negocjacjach w sprawie zwrotu polskiego mienia które pozostało na terenie ZSRS na mocy traktatu ryskiego. Utrudniał po prostu odzyskanie majętności przejętych przez zaborcę (m.in. dzwonów kościelnych i bibliotek). Co może ważniejsze pośredniczył w intensywnych negocjacjach jakie w imieniu Józefa Piłsudskiego prowadził minister spraw zagranicznych August Zaleski z szefem sowieckiego MSZ Litwinowem w sprawie paktu o nieagresji. Sprawy kluczowej dla bezpieczeństwa.

Jaka była reakcją sowietów? Stalin błyskawicznie odpowiedzialność za zamach zrzucił na Wielką Brytanię i Polskę, zażądał wzmocnienia ochrony swoich dyplomatów i wydalenia rosyjskich emigrantów z Polski. Chodziło im po prostu o wymuszenie większych ustępstw na Polakach w ramach toczących się negocjacji. Dziś istnieją podejrzenia, że zamach inspirowały sowieckie służby.

Kim jeszcze kilka lat wcześniej był Wojkow? Późniejszy dyplomata osobiście odpowiadał za przeprowadzenie zbrodni na rodzinie carskiej, bagnetem dobijał postrzelonych oraz zajmował się zniszczeniem ciał ofiar, czego próbował dokonać podpalając je, a następnie stosując kwas siarkowy. Teraz hołd zmarłemu musieli składać m.in. wicepremier Kazimierz Bartel, minister spraw wewnętrznych Felicjan Sławoj-Składkowski oraz minister przemysłu i handlu Eugeniusz Kwiatkowski. W październiku 1924 r. Wojkow został posłem ZSRR w Polsce, co wzbudziło oburzenie ze strony środowiska „białych”, czyli dawnych zwolenników cara Mikołaja II. Głównym Motywem działania Borysa Kowerdy, była uzasadniona przecież zemsta za udział Wojkowa w zamordowaniu przedstawicieli dynastii Romanowów i okrucieństwu bolszewickiej rewolucji.

Wszystko podobne, ale przecież nie takie same. Inne czasy inne państwa, inna rzeczywistość. Ambasadorem Rosji nie jest bolszewik, a zamiast strzału zamachowca czerwony słodki sok wylany na jego twarz z rąk ukraińskich aktywistów w proteście przeciw rosyjskiej agresji na ten kraj. Przeciw zbrodniom i terroryzowaniu ludności cywilnej.

Ale to jest polityka w której tego rodzaju symboliczne sytuacje mają wielkie znaczenie. Jakie będą skutki polityczne tej akcji dla Polski zobaczymy. Jakie są dla Rosji? Na ich wewnętrzny użytek wyłącznie pozytywne. W mojej ocenie służby państwowe powinny, mimo braku rekomendacji dla celebrowania 9 maja w Warszawie przez rosyjskich dyplomatów, nigdy do tego nie dopuścić. Do tego zobowiązuje międzynarodowe prawo i na rodowe interesy. Zamiast soku czy farby mogła być to cegła, kamienie, a może jakaś żrąca substancja? Ukraińscy aktywiści powinni również pamiętać i mieć świadomość, że w Polsce są jednak gośćmi.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEkstraliga Żużlowa zmieniła wynik meczu po niemal miesiącu
Następny artykułWładimir Putin i “wojna cieni”. Wewnętrzne poruszenie wśród sił rosyjskich