A A+ A++

Ustawienie na starcie GP Miasta Meksyk miało zapowiadać ciekawą rywalizację w czołówce. Dwa Ferrari niespodziewanie zablokowały pierwszy rząd. Max Verstappen był dopiero trzeci, a u swojego boku miał Daniel Ricciardo. Dopiero piąty był idol lokalnej publiczności, Sergio Perez.

Przed wyścigiem okazało się, że start z alei serwisowej będzie musiał odbyć Lance Stroll, którego bolid po czasówce został przywrócony do poprzedniej specyfikacji.

Gdy zgasło pięć czerwonych świateł, mówiąc kolokwialnie, Max Verstappen pozmiatał. Startujący z trzeciego pola Holender już na pierwszych metrach połknął Sainza i obrał idealny tor do zaatakowania w “jedynce” Leclerca.

Z tym nie miał też większego problemu, gdyż po zewnętrznej zbyt mocno przeszarżował z kolei Sergio Perez. Meksykanin, gdyby miał trochę więcej szczęścia, być może zaliczył by wymarzony start przed własną publicznością, ale życie sprowadziło go szybko na ziemię. Wchodząc w pierwszy zakręt najechał na jadącego po wewnętrznej Leclerca i wypadł z toru.

Mimo iż powrócił o własnych siłach do boksu, już z niego nie wyjechał, gdyż uszkodzenia jego RB19 były zbyt duże.

Charles Leclerc przez chwilę jechał z uszkodzonym przednim skrzydłem, co zapewne nie spodoba się Guentherowi Steinerowi z Haasa. Majtająca się końcówka przedniego skrzydła odpadła w końcu w pierwszym zakręcie, zmuszając FIA do wirtualnej neutralizacji. Ekipa Ferrari po wyścigu będzie musiała udać się w tej sprawie do sędziów gdzie zapewne może czekać ją jakaś forma grzywny lub reprymendy za jazdę po torze niebezpiecznym autem.

Przedwyścigowe symulacje Pirelli wskazywały, że optymalną strategią na GP Miasta Meksyk jest jazda na jeden postój ze zmianą średnich opon na twarde w okolicy 27 – 34 okrążenia. Gdy wydawało się, że scenariusz ten zacznie się materializować. Max Verstappen podał przez radio, że jego opony kończą się, a jego ekipa długo się nie wahała i ściągnęła go do boksu już na 20. kółku. Jadący za nim kierowcy Ferrari i Lewis Hamilton pozostali na torze.

Pięć okrążeń później do swoich mechaników zawitał Lewis Hamilton, a kierowcy Ferrari postanowili realizować jazdę na jeden pit stop i przeciągając swój przejazd. Sainz zjechał na aleję serwisową na 31., a Leclerc na 32. okrążeniu.

W ten sposób Verstappen powrócił na pozycję lidera. Kierowcy Scuderii mieli sporego pecha, gdyż chwilę po zmianie opon, na torze rozbił się Kevin Magnussen. W aucie Duńczyka doszło do usterki tylnego zawieszenia w szybkiej partii zakrętów 8. i 9.

FIA szybko zareagowała i wypuściła na tor samochód bezpieczeństwa, na którym chciał skorzystać Max Verstappen, szybko zjeżdżając po kolejny zestaw twardych opon, ale chwilę później okazało się, że nie było to potrzebne, gdyż Federacja zmuszona została do przerwania wyścigu czerwoną flagą.

Po naprawie barier Tec-Pro wyścig wznowiono z pól startowych. Stawka podziała się mniej więcej po równo jeżeli chodzi o wybór średniej i twardej mieszanki, co w połączniu z niewielką przyczepnością i długim dojazdem do pierwszego zakrętu zwiastowało kolejne problemy.

W czołówce na średnie opony postawili Hamilton, Piastri i Russell. Restart przebiegł jednak sprawnie, a najwięcej stracił na nim Oscar Piastri, który oddał pozycję Russellowi i Ricciardo.

Kierowcy, którzy postawili na średnie opony nie mieli problemu z ukończeniem wyścigu bez kolejnego zjazdu do boksu.

Lewis Hamilton pewnie utrzymał drugą lokatę przed kierowcami Ferrari, a Carlos Sainz odparł agresywne ataki George Russella.

W końcówce wyścigu show skradł za to Lando Norris, który kolejno wyprzedzał Albona, Hulkenberga i Oscara Piastriego, który go przepuścił, aby ten mógł podgonić za Ricciardo, a następnie także za Russellem.

Pechowo wyścig zakończył się dla Astona Martina, którego obaj kierowcy nie dojechali do mety na skutek usterek w swoich autach, ale ich tempo po raz kolejny nie pozwalało na walkę o punkty.

Ostatecznie więc to Max Verstappen wyśrubował rekord zwycięstw w sezonie, zatrzymując licznik na 16 wiktoriach. 14 sekund za nim na metę wjechał Lewis Hamilton, a kolejne 9 sekund dalej znalazł się Charles Leclerc.

Drugi kierowca Ferrari był czwarty przed świetnie jadącym Lando Norrisem, Georgem Russellem i Danielem Ricciardo. Czołową dziesiątkę zamykali Piastri, Albon oraz Ocon.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoncert fortepianowy w ramach IX Podkarpackiej Jesieni Jazzowej 2023
Następny artykułLiczyło się tylko zwycięstwo