A A+ A++

fot. A.S.O./Charly Lopez

Rywalizacja pomiędzy Woutem van Artem a Mathieu van der Poelem ma się przeciągnąć na niemal cały rok. Od zimowych przełajów, poprzez wiosenne klasyki, po pogoń za zieloną koszulką Tour de France.

Zawodnik Jumbo-Visma nie ukrywa, że w przyszłorocznej „Wielkiej Pętli” chce mniej oddawać się drużynie, a bardziej skupić się na własnych potrzebach. Celem będą zwycięstwa etapowe, które pomogą zdobyć zieloną koszulkę najlepiej punktującego kolarza wyścigu. Wszystko wskazuje na to, że Belgowi na drodze ku temu stanie jego odwieczny rywal.

Kiedy słyszę, jak Van Aert mówi, że wybiera się po zieloną koszulkę, to od razu myślę: „To jeszcze się okaże”

– powiedział w „Het Laatste Nieuws”, Christoph Roodhooft, szef Alpecin-Fenix, po otrzymaniu nagrody dla najlepszego menedżera zespołu roku.

Jeśli wszystko pójdzie zgodni z planem, to realistycznym celem dla nas okaże się zieleń Tour de France. Myślę tu o Jasperze Philipsenie lub Mathieu van der Poelu. Mathieu jest idealnym kandydatem do zielonej koszulki.

Holender po zakończeniu sezonu szosowego zrobił sobie długą przerwę. Nie startował od początku października, a jego sezon przełajowy ma się rozpocząć 18 grudnia. Według Roodhoofta problem z bólem pleców został rozwiązany.

Ćwiczy nad wzmocnieniem mięśni tej partii ciała. Zakładam, że na dłuższą metę problem przestanie mu doskwierać. W pewnym momencie znielubił rower, ponieważ zaczął mu się łączyć z bólem. Teraz mam nadzieję, że Van der Poel powinien wrócić do swojej najlepszej formy

– dodał Roodhooft.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDaniel Pliński: Chciałbym na każdym treningu i meczu widzieć „ogień”
Następny artykułĆwierćwiecze na scenie. Dariusz Szymaniak świętuje