A A+ A++

Swoje odejście z polityki, a nawet z życia publicznego w ogóle, ogłosił w mijającym tygodniu Václav Klaus (junior). W Polsce znamy bardziej jego ojca – Václava Klausa (seniora), byłego premiera i prezydenta Republiki Czeskiej. W ostatnich latach w Czechach większą aktywność przejawiał jednak jego syn, który dwa lata temu założył nowe ugrupowanie o nazwie Trójkolorowi. Zapowiadał, że jego partia tchnie nowe życie w strupieszałą scenę polityczną i wprowadzi na nią nową jakość.

Klaus junior szybko stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci czeskiego życia publicznego – nie tylko z powodu wrodzonej wady twarzy, lecz także dzięki głoszonemu przez siebie hasłu: „Nadszedł czas, aby odzyskać nasz kraj” Przez pewien czas nawet był w sondażach politykiem, któremu Czesi ufali najbardziej.

To ja jestem problemem

Decyzja Klausa zaskoczyła komentatorów nad Wełtawą. Co prawda w polityce zdarzały się już spektakularne odejścia, ale najbardziej zdumiało wszystkich uzasadnienie tego kroku.

Lider Trójkolorowych napisał na Facebooku:

Latem 2017 roku, tuż przed wyborami, moja rodzina rozpadła się (nie z mojej winy) i od tamtej pory mam po prostu mniej lub bardziej pozytywną energię. Dostałem wiele głosów, jednak opierając się na gniewie, smutku czy złości, nie da się uprawiać polityki, trzeba budzić nadzieję i mieć całkowicie pozytywne myślenie.

To prawda, że Trójkolorowi przeżywali trudności z powodu ataku mediów, akcji przeciwników politycznych czy ograniczeń związanych z pandemią, ale nie było to wystarczającym wyjaśnieniem, dlaczego partii „czegoś brakowało”. Klaus doszedł do wniosku, że to on sam był problemem. Po wyliczeniu rzeczywistych przeszkód, z którymi borykało się jego ugrupowanie, napisał:

To wszystko prawda, ale z tym zawsze można sobie poradzić. To nie jest problem. Wina tkwi we mnie. Nie mam energii i nie mogę po prostu wzywać innych do walki, kiedy wiem, że sam poszedłbym bez zapału. Wszystko na świecie wymaga pracy. Kandydować tylko po to, żeby być «przeciwko Piratom« czy «„przeciwko Babišowi« – to polityczny nonsens. Jeśli chcesz kogoś pokonać lub osłabić – musisz się wzmocnić i przekonać ludzi do swojego pozytywnego programu.

Tymczasem Klaus junior – jak sam przyznaje – nie był w stanie tego zrobić:

Traciłem poczucie humoru, czasami panowanie nad sobą, czasami podejmowałem radykalne decyzje, kiedy trzeba było rozwagi. A czasami na odwrót. A znajdujesz się w nieprzychylnym środowisku, w którym nikt niczego ci nie daruje.

Lekcja dla Polski?

Publiczna „spowiedź” Klausa ujmuje szczerością. Ciekawe, ilu polityków w Polsce stać byłoby na podobną autorefleksję – na przyznanie, że nie mają energii, by pociągnąć za sobą innych, że nie można opierać swej działalności jedynie na gniewie i złości, że nie da się budować tylko na negacji i sprzeciwie, ale należy mieć pozytywną ofertę dla obywateli. Gdyby przynajmniej część polityków uświadomiła to sobie, oszczędziłaby swoim wyborcom wielu rozczarowań.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBanki ratują Smartwings. Linia lotnicza może planować lato
Następny artykuł“Ból jest tymczasowy, duma jest wieczna”. Kulisy walki Damiana Janikowskiego na gali KSW 59