A A+ A++

15 stycznia ruszyły powszechne zapisy na szczepienia przeciwko COVID- 19. Jednym ze sposobów rejestracji jest kontakt z infolinią działającą pod numerem 989. Telefony odbierane są przez całą dobę, a pacjenci dzwonią z całej Polski. Dziennikarze Uwagi! TVN przekonali jedną z pracujących na infolinii konsultantek do opowiedzenia o swojej pracy. Kobieta w końcu zgodziła się, ale zastrzegła swoją anonimowość.

– Są ludzie, którzy pytają, co w tych szczepionkach jest, czy tam są chipy. Najtrudniejsze są momenty, jak nie ma terminu, albo lokalizacji. Wtedy zaczynają się: „ale to mi się należy, młodzi to już się zaszczepili”, albo: „to pani zabrała miejsce, pewnie zapisała pani kogoś ze swojej rodziny”. Słyszę, że jestem głupia i niekompetentna. Ale też ich rozumiem. Są sfrustrowani, zmęczeni, wyczerpani i bardzo zdezorientowani – opowiada.

„Mieliśmy być tani”

Konsultantkę zapytano o rozmowę kwalifikacyjną. – Przede wszystkim mieliśmy być tani, myślę, że to było główne kryterium. Zarobić można najmniejszą minimalna stawkę na godzinę i to jest około 14 zł – opowiada. Na początku konsultanci przechodzą szkolenia. – Jak się pracuje na infolinii, która zajmuje się odpowiedziami na pytania, to trzeba mieć wiedzę o przepisach. Mówiliśmy trochę o tym, jak rozmawiać z trudnymi pacjentami, jak się awanturują, krzyczą. Wskazane jest to, żeby to pacjent pierwszy się rozłączył, nie wolno nam się rozłączać jako pierwsi – opowiada konsultantka.

Praca na infolinii do spraw szczepień COVID-19 wymaga od pracowników dużego opanowania i odporności na stres. Jedną z głównych przyczyn konfliktów rodzących się podczas rozmów z pacjentami jest kwestia wyboru producenta szczepionki. – Ludzie mi się notorycznie odgrażają, że jak nie dostaną Pfizera, to popamiętam. Jeśli jest termin i miejsce, to ja zawsze umawiam. Są osoby, które są nieprzyjemne, zdarzają się groźby typu: „zadzwonię do ministra i on was wszystkich tam ustawi” – opowiada.

I zaznacza: – Najgorzej jest jak konferencja w telewizji i minister mówi: „proszę się zapisywać, dla wszystkich starczy miejsca”. Mówię pacjentowi, że nie mam wolnych miejsc w tej miejscowości, a on: „pani jest źle poinformowana, bo ja widziałem w telewizji, bo pan Morawiecki, czy inny polityk, mówi, że są miejsca, proszę mi tu nie kłamać”.

– Pracownik musi umieć oddzielić, traktować te sytuacje profesjonalnie, a nie personalnie. To jest bardzo trudne. Wszystkim się wydaje, że jak rozmawiamy cały dzień, to jest miłe, łatwe i przyjemne, a to nie jest takie proste. Musimy trzymać się pewnych zasad, przestrzegać procesu, procedur i robić wszystko, żeby klient uzyskał właściwą informację – mówi Beata Witkowska-Wielanek, ekspert rynku call center, dyrektor zarządzający w CCTraining – Szkolenia i Doradztwo.

Strach, złość i samotność dzwoniących

Złość z powodu braku terminu lub dogodnej lokalizacji punktu szczepień to nie jedyne emocje, które towarzyszą dzwoniącym na infolinię pacjentom. Czasami są to też strach i samotność. – Jak była rejestracja osób powyżej 80. roku życia, to bardzo dużo dzwoniło osób, które płakały. Mówiły, że bardzo się boją, że nie wychodzą z domu. To są osoby wyalienowane, które oglądają bardzo dużo telewizji. I wtedy się zaczyna: „mój mąż umarł, jestem samotna, moje dziecko się rozpiło”. Wtedy do mnie dotarło, że ci ludzie autentycznie bardzo się boją i mają wyobrażenie, że ludzie umierają na ulicach” – opowiada konsultantka.

Konsultanci pracujący na infolinii do spraw szczepień COVID-19 muszą radzić sobie nie tylko z trudnymi emocjami dzwoniących pacjentów. Konsultantka, która z nami rozmawiała, twierdzi, że przekazywane jej wytyczne w sprawie odpowiedzi udzielanych na pytania pacjentów ciągle się zmieniają.

– Bałagan jest bardzo duży. Po dwóch dniach wolnego, wracając do pracy nie wiem kompletnie, co się dzieje. Co chwilę jest 10 nowych aktualizacji, trzeba przeczytać, dowiedzieć się. Później dzwonią ludzie i mówią, że rozmawiali z kimś w zeszłym tygodniu. Ciężko wytłumaczyć takiej osobie, która jest słusznie wkurzona, bo ktoś jej wcześniej obiecał, że będzie tak i tak, a dzwoni później i już są inne przepisy.

„Miałam przeczucie, że ciężko będzie z oddzwanianiem”

W styczniu tego roku dla części seniorów zabrakło terminów szczepień. Zostali oni jednak zapewnieni, że mogą skontaktować się z infolinią do spraw szczepień COVID-19, która oddzwoni jak tylko do Polski przyjadą kolejne szczepionki. – Miałam przeczucie, że ciężko będzie z oddzwanianiem, ale tak mieliśmy mówić. Teraz oddzwaniamy do osób, które chciały zapisać się w styczniu. I one czekały cztery miesiące. I po oddzwonieniu słyszymy: „Mama nie żyje” – opowiada konsultantka.

O sprawie oddzwaniania do seniorów, dla których zabrakło szczepionek w styczniu, dziennikarze Uwagi! TVN chcieli porozmawiać w Ministerstwie Zdrowia. Przedstawiciele resortu skierowali ich do departamentu Narodowego Funduszu Zdrowia nadzorującego pracę infolinii do spraw szczepień.

– Infolinia realizowała założenie Narodowego Programu Szczepień i konsultanci sami z siebie nie podejmowali decyzji, żeby gdzieś oddzwaniać. Cały czas pamiętaliśmy o tych osobach i był taki plan, po kolei realizowany, że mieliśmy do tych osób oddzwaniać i to zrobiliśmy – mówi Paweł Kikosicki, dyrektor departamentu obsługi klientów NFZ.

Czytaj też:
Uwaga! TVN: Syn Krzysztofa Krawczyka żyje jak bezdomny. „Według rodziny on jest śmieciem”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWystawę „Olimpijki” na Noc Muzeów
Następny artykułPrzyjmujący opuszcza Ślepsk