A A+ A++

Kiedy w ubiegłym roku świętowano 100-lecie powstania słynnej weimarskiej szkoły, wszędzie zaroiło się od rocznicowych wystaw. Cały świat designu zachłysnął się geometrycznymi motywami w podstawowych barwach. Ale czy na pewno Bauhausowi zawdzięczamy tę trójcę?

Uniwersalny język

Gdy na polach bitew I wojny światowej trwała krwawa hekatomba, artyści poszukiwali nowego, stojącego ponad wszelkimi granicami kodu estetycznego i uniwersalnych wartości. Holender Theo van Doesburg, późniejszy twórca De Stijl, w wojsku wpada na pomysł stworzenia artystycznego ugrupowania i pisma będącego tubą jego idei. Swoje przemyślenia zawiera w artykułach postulujących upraszczanie form wyrazu; wzywających do odnowienia duchowości w sztuce, do nowego zdefiniowania roli artysty. Jeszcze stacjonując na belgijskiej granicy, poznaje Pieta Mondriana. Ten holenderski malarz uważany jest, obok Kandinskiego i Malewicza, za jednego z pionierów abstrakcjonizmu. Historycy sztuki twierdzą, że jednym z bodźców do przejścia od realizmu do abstrakcji była dla niego obserwacja nadmorskiego krajobrazu Holandii.

Autorskie murale to element, który coraz częściej pojawia się we wnętrzach publicznych i prywatnych / projekt i wykonanie: Aleksandra Hyz Fot.: Łukasz Bieniecki

Z obrazów do wnętrz

W 1917 roku Mondrian poprzez twórczość, a van Doesburg poprzez teorię dochodzą do tego samego punktu. W wydanej w 1925 roku przez Bauhaus książce „Zasady neoplastycyzmu”, zawierającej eseje powstałe około roku 1917, van Doesburg stwierdza, że środkami wyrazu wszystkich sztuk są relacje elementów pozytywnych i negatywnych. W muzyce dźwięki (element pozytywny) i cisza (element negatywny), w malarstwie kolor (element pozytywny) i niekolor – czerń, szarość, biel (element negatywny, w architekturze płaszczyzna i bryła (element pozytywny) i przestrzeń (element negatywny), w rzeźbie masa (element pozytywny) i przestrzeń (element negatywny).

Kontakty van Doesburga i Mondriana rozluźniły się po zakończeniu wojny. Mondrian wyjechał do Paryża i tam w pełni rozwinął swoje malarstwo w duchu neoplastycyzmu w serii obrazów „Kompozycje” zapoczątkowanej w 1921 roku. Nachodzące pionowe i poziome linie dzieliły ich płaszczyzny na kwadraty i prostokąty. Stosował też trzy barwy podstawowe i trzy tzw. niekolory (czerń, biel i szarość). Konsekwentnie eliminował wszelkie ślady malarskiej indywidualności, ruchu pędzla, operując płaskimi plamami koloru. Wreszcie w 1924 roku zerwał z De Stijlem i jego założycielem – powodem miało być odejście przez van Doesburga od kąta prostego.

Van Doesburg po wyjeździe Mondriana ruszył w podróż po Europie, by nawiązać kontakty z zagranicznymi twórcami. Dotarł też do Weimaru, gdzie ubiegał się bezskutecznie o posadę wykładowcy. Organizował tam spotkania, gdzie prezentował idee swojego ugrupowania. Uczestniczyli w nich m.in. Wassily Kandinsky i Paul Klee, a także wielu studentów Bauhausu. Tak czy inaczej wpływy grupy De Stijl szybko stały się odczuwalne i zaczęły pojawiać się w pracach twórców z kręgu Bauhausu, takich jak Marcel Breuer, El Lissitzky czy Peter Keler – twórca słynnej „Kołyski”. Siłę wzajemnych wpływów ugruntowało wydanie w 1925 roku przez Bauhaus teoretycznych pism Jacobusa Ouda, Pieta Mondriana i Theo van Doesburga.

Fotel Rietvelda

Estetyczne teorie DeStijl i neoplastycyzmu rozpowszechnione przez Bauhaus wywarły znaczący wpływ na sztukę, architekturę i design XX w. Gdy pytam o to architekt wnętrz Aleksandrę Hyz, ta odpowiada: – Myślę, że szkoła Bauhausu wywarła ogromny wpływ nie tylko na mnie, ale na nas wszystkich, nawet gdy nie jesteśmy do końca tego świadomi. W mojej pracy prostota formy, proporcje to główne aspekty estetyczne. Ale najważniejsze w całym procesie projektowym jest znalezienie odpowiedzi na wszystkie potrzeby klienta, który będzie zamieszkiwał daną przestrzeń. Jest to najważniejszy aspekt – funkcjonalność .

O ile malarze i graficy eksperymentowali z geometrią i kolorami w dwóch wymiarach, o tyle projektanci i architekci wykorzystywali je, by kształtować przestrzeń. Jeden z członków De Stijl, Gerrit Rietveld, w 1918 r. zaprojektował fotel – jedną z pierwszych przestrzennych manifestacji neoplastycyzmu. Nie jest to najwygodniejszy mebel do siedzenia, ale jego koncepcja jest niezwykle czytelna: każdy kolor oznacza tu inną funkcję: oparcie jest czerwone, siedzisko niebieskie, konstrukcja czarna, a jej przekroje żółte.

Światło i kolor tworzą na ścianie iście neoplastyczną kompozycję / projekt www.justyna-smolec.com Fot.: Justyna Smolec

– W swej prostocie i czystej postaci kolory podstawowe dopełniają formy w sposób konkretny i minimalistyczny – uważa projektantka Magda Gazur. Sama jednak korzysta z nich wtedy, gdy odpowiadają one formie, którą tworzy, gdy zgadzają się z ideą kolekcji, gdy stają się jej dopełnieniem – nie opiera ich wyboru na swoich upodobaniach i panujących trendach.

Dom jak rzeźba

Znakomitym przykładem nowej estetycznej doktryny jest zbudowana w 1924 roku w Utrechcie willa dla dr Truus Schröder-Schräder, którą również zaprojektował Rietveld. Z zewnątrz rzucają się w oczy białe płaszczyzny ścian, proste poręcze, prostokątne okna z czarnymi ramami. Inaczej niż w tradycyjnym budownictwie mamy wrażenie, że żadna z części budynku nie jest ważniejsza: że jest on sumą równoważnych elementów. Całość została rozbita na geometryczne figury akcentowane podstawowymi barwami. Gdy korzystając z wirtualnego spaceru, podziwiamy ten zamieniony obecnie na muzeum i wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO dom, uderza ilość światła we wnętrzu, wydzielenie poszczególnych stref funkcjonalnych kolorem podłogi i wyposażenie utrzymane w tym samym formalnym stylu co elewacje.

Gdy pytam Aleksandrę Hyz, jakie wnętrza powinni zobaczyć zafascynowani modernizmem, by znaleźć inspirację do stworzenia własnych, wskazuje w pierwszej kolejności na ten dom i podkreśla, że jego przestrzeń zmienia się płynnie wraz z potrzebami mieszkańców. Z tego samego powodu zwraca uwagę na Tomie Ohtake House, który – jak mówi – jest połączeniem ducha De Stijl z brutalizmem. Jest niekonwencjonalny, może nawet odstraszający swoją surowością, lecz na pewno swobodny i otwarty na wszelkie zmiany i poddany próbie czasu. Zwraca też uwagę na twórczość Włocha, Carla Scarpy.

Na okładce „Vogue’a” i liście „Billboardu”

Mondrian inspirował wielu twórców, ale szczególny rozgłos zyskały sukienki, które pod jego wpływem zaprojektował Yves Saint Laurent. Gdy we wrześniu 1965 roku sukienka o prostym fasonie A, uszyta z grubego materiału, trafiła na okładkę „Vogue’a”, kobiety zapragnęły jej w swojej szafie.

W ciekawy sposób fascynację estetyką De Stijl i neoplastyczną teorią kolorów wykorzystuje amerykański muzyk Jack White. Druga płyta duetu The White Stripes (który tworzył ze swoją eks-żoną Meg) nosi tytuł „De Stijl” (2000) i jest dedykowana m.in. Gerritowi Rietveldowi. Na okładce widzimy dwoje muzyków na iście mondrianowskim tle. W środku, na wkładce, znajdziemy projekty, zdjęcia rzeźb i rysunki Theo van Doesburga oraz jego współpracowników, między innymi Rietvelda. Rygorystyczne upraszczanie form postulowane na łamach „De Stijl” muzycznie przekłada się tu na minimalny skład i skromne instrumentarium oparte na gitarze elektrycznej oraz perkusji.

Podłoga dzikówka – kiedyś tani sposób na trwałą podłogę, dziś trudno znaleźć wykonawców, którzy potrafią ją wykonać / www.hyzprojektuje.pl Fot.: Łukasz Bieniecki

Jack White zwrócił uwagę na fotel Rietvelda i De Stijl, jeszcze pracując jako pomocnik tapicera. Swój pierwszy dom podporządkował zestawieniu bieli i czerwieni. Te kolory stały się też bazą wizerunku The White Stripes. Potem ten zabieg powtórzył, tworząc w Nashville siedzibę swojej wytwórni Third Man Records – tu z kolei wszystko jest czarno-żółte. W ścisłe kolorystyczne ramy wpisuje też swój wizerunek – oprawa graficzna jego płyt i koncertów utrzymana jest w niebieskiej tonacji.

Harmonia i porządek

Gdy proszę Aleksandrę Hyz, by wskazała, jakie walory daje wnętrzom stosowanie w procesie projektowym wartości głoszonych przez Bauhaus, podkreśla rolę kolorów, które „dzielą przestrzeń, wprowadzają harmonię i porządek”. Jednak ważniejsze – zarówno ze strony architekta, jak i inwestora – wydaje jej się zachowanie swobody, otwarcie projektu na zmiany, które nastąpią z czasem. – Chcę, aby mieszkańcy mogli w łatwy sposób adaptować wnętrza do innych potrzeb. Marzę, aby moje projekty były w ciągłym ruchu, żyły. Staram się nie nadawać granic wnętrzom, otwierać je na wiele możliwości. Człowiek przez całe życie się zmienia, nie pozostaje taki sam, tak samo wyobrażam sobie życie wnętrz i we wnętrzu. Adolf Loos, czołowy przedstawiciel Bauhausu, opisał w swojej książce bogatego człowieka, który stał się nieszczęśliwy zaraz po tym, jak jego w pełni zaprojektowany dom zdeterminował jego funkcjonowanie – nie mógł zakupić nowego obrazu, bo nie było dla niego przewidzianego miejsca, kapcie zaprojektowane przez architekta służyły do chodzenia tylko po sypialni itd. Ta opowieść mocno wpłynęła na moje procesy projektowe. Na pierwszym miejscu zawsze są potrzeby klienta, a nie pokazanie wielkości i próżności architekta – stwierdza.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKino pod Obłoczkiem – „Miasto 44”
Następny artykułUwaga na fałszywe SMS-y od InPostu. Oszuści nakłaniają do instalacji trojana bankowego