W dzień pańszczyźniany chłop słuchał księdza w kościele z pochyloną głową, a w nocy nachodził jego grunty i okradał mu sady, do których w swoim mniemaniu miał prawo – mówi Michał Rauszer, etnograf, kulturoznawca.
Newsweek: Dlaczego historycy tak długo nie dostrzegali antyklerykalnych nastrojów na polskiej wsi? Raczej była postrzegana jako wielkie zaplecze Kościoła.
Michał Rauszer: Nie tylko historycy, całe społeczeństwo żyło w złudzeniu, które wywodzi się z XIX wieku, że lud to bezwolne masy, którymi musi kierować jakiś przywódca polityczny, duchowy, społeczny, ekonomiczny, religijny. I te masy dają się rządzić i nie mają własnego zdania. Konsekwencją tego wyobrażenia jest przekonanie o pozycji księdza na wsi. Zakładano, że duchowny, w końcu osoba wykształcona, urzędnik Kościoła, musi mieć na wsi wielki autorytet i wszyscy go słuchają.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS