A A+ A++

W każdej sprawie siła autorytetu Donalda Tuska jest tak wielka, że wszystko w Europie, a może nawet w Oceanii, jest w jego zasięgu.

On by to wszystko załatwił. Tak jak załatwia niekaranie Polski w ramach strategii fundusze za praworządność. Już załatwiłby, żeby nie nakładano na Polskę 0,5 mln euro kary dziennie za to, że nie zamknięto kopalni Turów, ale ktoś zapomniał go o to poprosić, a on sam nie może przecież o wszystkim pamiętać. Ktoś, kto na wyrywki zna ceny chleba, a jeszcze wzrusza się przy kreśleniu na bochenku znaku krzyża ma niezbędny kapitał emocjonalny, żeby załatwić wszystko, co jest do załatwienia. Nadrzędna dla Donalda Tuska jest wprawdzie sprawa załatwienia Prawa i Sprawiedliwości oraz Jarosława Kaczyńskiego, ale gdyby ją załatwić, nic innego nie trzeba by już załatwiać. Samo by się załatwiło.

Gdy wybitny mąż stanu i ekonomista po Oksfordzie (zapewne dlatego Radosław Sikorski też wybrał tę uczelnię), Nikodem Dyzma, miał sprawę do załatwienia, ale tak, żeby nic nie było załatwione nieodwracalnie, mówił, że „sprawa jest w załatwianiu”. I ona mogła być „w załatwianiu” nawet latami, zależnie od tego, czy przyjdzie akurat koniunktura. Polityczna koniunktura, a nie na skup zboża należącego do Państwowego Banku Zbożowego. Donald Tusk ma smykałkę Nikodema Dyzmy do trzymania spraw „w załatwianiu” tak długo, aż się same załatwią albo wszyscy o nich zapomną. No, może nie mógłby, tak jak Dyzma, być wielkim trzynastym, ale to przecież drobiazg.

Dlaczego ktoś taki jak były przewodniczący Rady Europejskiej nie miałby załatwić nawet najtrudniejszej sprawy, czyli w tym momencie zawieszenia kar za pracę kopalni Turów? Otóż dlatego, że jako najważniejszy urzędnik Unii Europejskiej nigdy niczego nie załatwił, a już szczególnie nie załatwił zatrzymania Wielkiej Brytanii w UE. A dla Polski niczego nie załatwił wręcz programowo. Ale wtedy nie mógł, bo musiał być bezstronny. A teraz może, gdyż nie musi być bezstronny, a nawet jest jednostronny. Na początek mógłby wyjaśnić, dlaczego nałożona na Polskę kara ma trafić do Komisji Europejskiej. Jeśli to jest haracz płacony mafii, to w porządku, wtedy się komisji należy – jako zasłużonemu haraczownikowi. Ale jeśli nie chodzi o haracz, to jest to pomysł z duszy wzięty.

Donald Tusk mógłby takiego premiera Czech Andreja Babiša wziąć na dywanik i postawić mu ultimatum. Albo wycofuje skargę na Polskę z TSUE, albo Tusk zapyta go o ceny chleba, np. w Uściu nad Łabą i wtedy Babiš leży na łopatkach i kwiczy. To znaczy sofort prosi TSUE o umorzenie sprawy, a Komisję Europejską o wycofanie poparcia dla skargi czeskiego rządu. Wystarczyłoby, żeby pokazał czeskiemu premierowi, jak spacyfikował Klaudię Jachirę i Franka Sterczewskiego, o Sławomirze Nitrasie nie wspominając. Oni wciąż nie mogą się ze śmiechu podnieść z podłogi od siły przekazu, jaki dostali od Tuska 18 września 2021 r. Babiš też by się nie podniósł.

Donald Tusk mógłby wezwać Rosario Silvę de la Puerta i zażądać, by jako niezawisła sędzia, a nawet wiceprezeska TSUE, natychmiast (sofort) cofnęła karę dla Polski. W Polsce nawet nie musi wzywać żadnego niezawisłego sędziego, żeby wiedzieli jak orzekać. Oni to mają w genach. I niech nikogo nie zmyli obciachowa impreza sędziów z Iustitii w Europejskim Centrum Solidarności. Z udziałem Lecha „Otua” Wałęsy i Aleksandry „Krówka” Dulkiewicz. To było ładowanie akumulatorów niezawisłości, a nie obciach. Paździerzowatość była wyłącznie przykrywką. Podobnie jak pląsy przy śpiewającym Tomaszu Lipińskim, artyście już tak skrajnie niezależnym, że aż dworskim.

W każdej sprawie siła autorytetu Donalda Tuska jest tak wielka, że wszystko w Europie, a może nawet w Oceanii, jest w jego zasięgu. Zmienić konstytucję? Proszę bardzo. Wprawdzie w sprawie z duszy wziętej, ale liczy się skuteczność w szantażowaniu. Gdy przez 5 lat był przewodniczącym Rady Europejskiej potrafił ustawić nawet Angelę Merkel i Emmanuela Macrona, o takiej postaci jak Jean-Claude Juncker nie wspominając. Oni po akcjach i ultimatum Tuska chodzili jak potłuczeni, więc czasem musiał jemu założyć marynarkę, a jej się zameldować, żeby im nie było aż tak przykro. Ale potrafił ich ustawić tak, że on prawie nie trzeźwiał, a ona nadała mu najważniejsze niemieckie odznaczenia. To jest skuteczny polityk!

Czepianie się, że Polska nic nie miała i nic nie będzie miała z załatwiania przez Tuska, by nie było kar już nałożonych i przyszłych oraz blokad funduszy wynika z niezrozumienia roli męża stanu, a nawet wielu stanów. Takie rzeczy robi się poufnie. Do tego stopnia poufnie, że ci, na których wywiera się nacisk i zmusza do pożądanego działania nie muszą w ogóle o tym wiedzieć. A nawet nie potrzebują wiedzieć. Ważne, że on mówi, iż jest w stanie takie problemy rozwiązywać od ręki (a nawet kompletu rąk). A co mówi, to jest powiedziane. Po to się mówi, żeby było powiedziane, a nie zrobione. To potrafi każdy głupi.

Koledzy z polskiej opozycji i koledzy z Europejskiej Partii Ludowej chyba nie doceniają, jak wielkie możliwości ma Donald Tusk. Ale wystarczy, że sobie to uświadomią i już niczego nie trzeba robić. No, chyba że zapamiętać ceny pieczywa. Ale też nie za często, najwyżej raz na kilka lat, gdyż jest to broń tego kalibru, że można jej używać tylko w ostateczności. Zapewne dlatego, nigdy się nie dowiemy ani tego, co Tusk byłby w stanie załatwić, ani tego, czego faktycznie nie załatwił. Zresztą on nie jest od tego, a od samego bycia. I nie w sensie banalnego bycia Chaunceya Gardinera z powieści Jerzego Kosińskiego „Wystarczy być” oraz filmu Hala Ashby’ego pod tym samym tytułem, lecz co najmniej jako „Dasein” Martina Heideggera. I nie żadne „für Deutschland”, lecz „für Menschheit”. Koniec i bomba, a kto nie rozumie, ten trąba!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTenis. Turniej WTA w Ostrawie. Znamy porę meczu Igi Świątek w drugiej rundzie
Następny artykułArtur Bartkiewicz: Wyliczenia Patryka Jakiego, czyli jak biedniejemy bogacąc się w UE