A A+ A++

Do aktu wandalizmu doszło w ubiegły weekend. O zdarzeniu poinformował pan Marek – jeden ze świadków incydentu. Mężczyzna przekazał informację TVN 24. Poza tym zgłosił sprawę pracownikom z Tatrzańskiego Parku Narodowego oraz Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Zobacz wideo
Burza i grzmoty w Tatrach:

Turyści malowali sprayem skały

Pan Marek wchodząc na szczyt Świnicy (2 300 m n.p.m), nagle poczuł dziwny zapach. Skojarzył mu się z rozpuszczalnikiem. Na wierzchołku góry on i jego znajomi spotkali czterech zagranicznych turystów. Ku ich zdziwieniu cudzoziemcy malowali sprayem skały. Warto wspomnieć, że kara za taki czyn wynosi obecnie 500 złotych. Czterech sprawców musiałoby zapłacić 2 tysiące złotych. 

Jak zdradził mężczyzna, on i jego znajomi zaczęli zwracać uwagę wandalom. Poprosili ich nawet o to, by zmazali swoje malunki. Turyści jednak nie zwracali uwagi na ich słowa. Jeden z nich wyznał nawet, że zawsze zostawia swoją flagę tam, gdzie wchodzi i nie zamierza jej zmywać. Po jakimś czasie na szczycie pojawili się kolejni turyści. Oni także zwrócili uwagę cudzoziemcom. Ci jednak po raz kolejny nie wzięli ich słów do siebie i poszli dalej.

W sobotę około godziny 14 otrzymaliśmy zgłoszenie od turysty o tym, że grupa obcokrajowców o ciemnej karnacji zniszczyła głazy na szczycie Świnicy. Mężczyzna, który poinformował nas o tym zdarzeniu, wysłał również zdjęcia. Widać na nich cztery osoby stojące w niedalekiej odległości od zniszczonego głazu. Straż parku udała się na wskazane przez turystę miejsce, ale nie udało się jej ująć sprawców zniszczeń. Sprawę przekazaliśmy policji

– powiedziała w rozmowie z TVN 24 Paulina Kołodziejska, szefowa Zespołu ds. Komunikacji i Wydawnictw Tatrzańskiego Parku Narodowego.

Mimo że w okolice schroniska Muranowiec na Hali Gąsienicowej, którędy mogli schodzić wandale, udali się strażnicy parku, sprawców dewastacji nie udało się zatrzymać. – Będziemy się starali usunąć napis, ale może to być problematyczne ze względu na chronioną roślinność, która tam rośnie. Najprawdopodobniej nie będzie można używać środków chemicznych, dlatego napisy będą usunięte ręcznie – wyjaśniła w rozmowie z Interią Paulina Kołodziejska.

We wtorek wyszły na jaw kolejne fakty w tej sprawie. Okazuje się, że sprawcy prawdopodobnie wkrótce potem potrzebowali pomocy ratowników TOPR-u. Turyści w bardzo trudnych warunkach utknęli w Żlebie Kulczyńskiego, którym schodzi się z Orlej Perci. – Nieprzygotowani, z tego, co słyszałem od kolegów, również sprzętowo, ubraniowo. Byli w sytuacji zagrożenia życia. […] Gdybyśmy ich nie ściągnęli, to bardzo możliwe, że o poranku mielibyśmy do ściągnięcia już tylko zwłoki – powiedział reporterowi RMF FM ratownik dyżurny TOPR-u Piotr Konopka.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł882 nowe przypadki koronawirusa w Polsce. 77 w Łódzkiem [RAPORT]
Następny artykułWiększość biletów dla zaszczepionych. Puchar Złotego Kiwona od jutra w Kobylance