To, że kolejnym frontem wojny handlowej z Chinami stał się młodzieżowy serwis z infantylnymi filmikami, świadczy o wielkiej desperacji Waszyngtonu, który poniewczasie zdał sobie sprawę, że może przegrać technologiczny wyścig.
Konflikt, podsycany zbliżającą się kampanią wyborczą, rozlewa się. Zaczęło się od ciosów w koncern Huawei, który stał się wiodącym graczem w branży telekomunikacyjnej. Tak potężnej reakcji nie doświadczyły ani firmy koreańskie, ani japońskie, które wcześniej przebojem wdarły się na rynek amerykański. Dlaczego? Bo to sojusznicy Ameryki i kraje demokratyczne, czego o Chinach powiedzieć nie można. No i skala już nie ta. Wiodącym argumentem stała się jednak możliwość przekazywania danych klientów do Pekinu i bezpieczeństwo Ameryki.
Amerykanie tak na dobrą sprawę dostrzegli TikToka raptem kilka miesięcy temu. I wpadli w panikę. Problem w tym, że takich firm jest dużo więcej. I walka z nimi jest spóźniona. Przypomina zawracanie kijem Wisły. Chińczycy zdobyli dominującą pozycję nie tylko w 5G, ale i w sztucznej inteligencji, inwigilacji itd. Stworzyli takich gigantów, jak Alibaba, Tencent czy WeChat. Trudno sobie wyobrazić, że Amerykanie będą je w podobny sposób wycinać z rynku, nie ryzykując chińskich retorsji.
Niestety, zaogniający się konflikt rodzi ryzyko nacisków na Polskę, gdzie Huawei i TikTok są potęgami. Jest też inny problem. Amerykańscy tec … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS