A A+ A++

Tego raportu nie da się czytać bez nerwów, a może lepiej powiedzieć bez łez w oczach. Schemat jest (niemal, bo jest kilka wyjątków) zawsze taki sam. Najpierw straszliwa krzywda dziecka, potem proces, obrona księdza przez Kościół i na koniec jego powrót do pracy duszpasterskiej, jako proboszcza, kanonika, dziekana. A obecnie jego nazwisko, choć skazano go za pedofilię, jest w spisach księży represjonowanych przez reżim komunistyczny.

Tak wówczas było, w diecezjach, zakonach i zgromadzeniach skrzywdzeni nie mieli znaczenia, liczyło się kapłaństwo. To rodzi złość, ale ból i łzy wywołuje co innego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWalka do końca – Arka nadal liczy się w grze o baraże!
Następny artykułGmina Dydnia: Konkurs o Nagrodę Marszałka Województwa Podkarpackiego “NGO Wysokich Lotów”