A A+ A++

Ostatnie tygodnie obfitują w doniesienia z Tajwanu. Ministerstwo obrony Republiki Chińskiej opublikowało 25 marca Czteroletni Przegląd Obrony, wyznaczający kierunki rozwoju sił zbrojnych na najbliższe lata. Przepytywany z tej okazji przez parlamentarzystów szef resortu obrony, Chiu Kuo‑cheng, poinformował o rozpoczęciu seryjnej produkcji nowego typu pocisków dalekiego zasięgu, mających umożliwić rażenie celów w głębi Chin. Chiu nie uściślił niestety, czy chodzi o pociski balistyczne czy manewrujące. wyraził jedynie nadzieję, że będą one precyzyjne i mobilne.

Wraz z Chiu wystąpił Leng Chin-hsu, wicedyrektor instytutu badawczego NCSIST, prowadzącego prace nad tą bronią. Również on nie podał jakichkolwiek szczegółów, zasłaniając się wrażliwością sprawy. Zaznaczył jedynie, że rozwijane są trzy kolejne typy pocisków dalekiego zasięgu. W ciągu ostatniego roku tajwańskie media informowały o serii testów pocisków u południowo-wschodnich wybrzeży wyspy, co wskazuje na poligon przy bazie Jiupeng, gdzie już w poprzednich latach prowadzono rzekomo testy pocisków manewrujących.

Przez lata głównym celem tajwańskich sił zbrojnych była obrona kraju przed spodziewaną inwazją ze strony Chińskiej Republiki Ludowej. Sytuacja zaczęła się zmieniać po objęciu władzy przez prezydent Tsai Ing-wen w roku 2016. Nastąpił wówczas ostry zwrot w relacjach chińsko-chińskich.

W początkach kariery Tsai była związana z ruchem na rzecz niepodległości wyspy jako Tajwanu, a nie Republiki Chińskiej. Pekin okazał się wyjątkowo pamiętliwy i małostkowy, i a priori wyszedł z założenia, że nowa prezydent nie będzie partnerem do rozmów. Wzrosła więc presja na Tajwan. Chińscy decydenci albo uznali, że prezydent będzie podatna na presję, albo nie wzięli pod uwagę kilku czynników. Tsai z biegiem lat zdystansowała się od ruchu proniepodległościowego, natomiast wydarzenia w Hongkongu z roku 2016, znane jako rewolucja żółtych parasolek, znacznie osłabiły zainteresowanie Tajwańczyków zjednoczeniem z Chinami.

Tsai Ing-wen i wiceadmirał Hsiao Wei-min.
(Taiwan Presidential Office)

W takiej sytuacji Tsai zaczęła podkreślać znaczenie asymetrycznego odstraszania, co odpowiadało koncepcjom kontrowersyjnego byłego już szefa sztabu generalnego, generała Lee Hsi-minga. Proponował on między innymi budowę niedużych okrętów rakietowych maskowanych jako jachty lub kutry rybackie. Mimo bardzo niekonwencjonalnych pomysłów opracowana pod jego kierownictwem „Całościowa Koncepcja Obrony” z roku 2018 stanowi zrównoważoną mieszaninę działań konwencjonalnych i niekonwencjonalnych w celu odparcia inwazji. Nowa doktryna położyła jednak duży nacisk na rozbudowę potencjału odstraszania do takiego stopnia, aby zniechęcić Chiny do ataku.

Tym samym zainicjowane już lata wcześniej programy zyskały większe wsparcie polityczne. W roku 2018 ogłoszono pełną gotowość operacyjną rodzimych pocisków manewrujących Wan Chien o zasięgu 200 kilometrów. Ich jedynym nosicielem jest obecnie myśliwiec F-CK-1 Ching-kuo (na zdjęciu tytułowym), a głównym zadaniem – zwalczanie sił inwazyjnych. Plany były jednak znacznie ambitniejsze i zakładały skonstruowanie broni umożliwiającej rażenie celów w głębi Chin. W tym samym roku pojawiły się doniesienia o rozmieszczeniu lądowych wyrzutni pocisków manewrujących Hsiung Feng IIE (HF-2E) o zasięgu 600–650 kilometrów. Tym samym Tajwan zyskał zdolność porażenia wszystkich istotnych obiektów na wybrzeżu między Hongkongiem a Szanghajem.

Z czasem zasięg HF-2E miał zostać zwiększony do 1500 kilometrów. W roku 2019 pojawiły się jednak informacje o bardziej ambitnym projekcie pocisku Yun Feng o zasięgu nawet 2 tysięcy kilometrów. Sama konstrukcja pocisku jest bardzo ciekawa. Stopień startowy tworzą cztery korpusy pocisków przeciwlotniczych Tien Kung. Po osiągnięciu pułapu praktycznego określanego jako „wysoki” oddzielać ma się część bojowa napędzana silnikiem strumieniowym. Yun Feng ma stać się również podstawą tajwańskiego programu kosmicznego. Ministerstwo obrony zleciło wykorzystanie rozwiązań powstałych w trakcie prac nad pociskiem do stworzenia rakiety przeznaczonej do wynoszenia na niską orbitę okołoziemską mikrosatelitów o masie 50–200 kilogramów.

Wyrzutnia pocisków przeciwlotniczych Tien Kung II.
(玄史生)

Wśród celów tajwańskich pocisków manewrujących i balistycznych wymienia się porty, lotniska, ośrodki dowodzenia, składy paliw i linie kolejowe. W ramach wojny psychologicznej z Chinami przez jakiś czas pojawiały się nawet groźby ataku na elektrownie jądrowe, pomysł ten jednak zarzucono jako zbyt radykalny i stawiający Tajwan w niekorzystnym świetle na arenie międzynarodowej. Poza tym coraz szersze kręgi zatacza (nie tylko na Tajwanie), założenie, że w przypadku wojny najskuteczniejszą opcją znokautowania Chin może okazać się atak na Tamę Trzech Przełomów. Skutki jej zniszczenia mogą w dolinie Jangcy wyrządzić większe szkody niż zużycie połowy amerykańskiego arsenału jądrowego.

Osobną kwestią pozostaje zdolność tajwańskich pocisków do przełamania chińskiego systemu obrony przeciwrakietowej. Pekin stara się deprecjonować wartość HF-2E i określa go jako „słabszą wersję Tomahawka”, która nie będzie stanowić wyzwania dla obrony przeciwrakietowej. Dla Tajwanu dużo istotniejsza okazała się przeżywalność systemu na polu walki. Początkowo rozważano budowę silosów rakietowych, uznano jednak, iż nie będą one w stanie przetrwać pierwszego uderzenia z kontynentu. Dlatego wszystkie pociski mają być odpalane z mobilnych wyrzutni w układzie 10 × 10.

Nie dziwi więc, że Czteroletni Przegląd Obrony kładzie duży nacisk na rozbudowę potencjału odstraszania i rozwój precyzyjnych środków rażenia dalekiego zasięgu oraz określa Chiny jako „aspirujące do miana międzynarodowego supermocarstwa, chętne do podważania porządku międzynarodowego i stabilność w regionie”.

W obliczu rosnącej presji ze strony potężnego sąsiada, a tym samym zwiększonego ryzyka incydentów prowadzących do eskalacji, dokument zaleca rozbudowę sił powietrznych i marynarki wojennej, a także rozbudowę zdolności do działań w cyberprzestrzeni i walce kognitywnej. Pod tym terminem kryją się działania w noosferze, czyli w sferze mentalnej, gdzie bronią jest informacja i sposób jej przedstawienia.

Przykładem jest pomysł na walkę z inwazją zrodzony w sekcji wojny kognitywnej tajwańskiego ministerstwa obrony w roku 2019. Na opakowaniach przekąsek, słodyczy, dań błyskawicznych i butelkach z wodą mineralną umieszczono napisy wzywające chińskich żołnierzy do kapitulacji. Oprócz dokładnej instrukcji, jak należy się poddać, na etykietach można też znaleźć mapki z zaznaczonymi punktami zbiórki dla chcących się poddać, a całość wieńczy wezwanie: „Wracaj do domu być ze swoją rodziną”.

Przegląd odnosi się także do palącej kwestii braków kadrowych i braku sprawnego systemu rezerw. Są one po części efektem zniesienia obowiązkowej służby wojskowej w roku 2018. W przyszłym roku działanie ma rozpocząć specjalna sekcja resortu obrony, odpowiadająca za zachęcanie ludzi w wieku poborowym do służby i zajmująca się szkoleniem rezerw. Ambitne plany zakładają objęcie szkoleniami rocznie 260 tysięcy osób, które w ciągu ostatnich ośmiu lat zakończyły służbę wojskową.

Zobacz też: Jak Szwecja przygotowuje siły zbrojne do konfrontacji z Rosją

(nikkei.com, reuters.com)

O8447, Creative Commons Attribution 3.0 Unported

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPożar pociągu w Sośniach pod Ostrowem. Co było przyczyną? [ZDJĘCIA]
Następny artykułPiS ze spadkiem poparcia. Wyrównana walka o drugie miejsce