A A+ A++

Ile jest takich zanieczyszczonych gruntów w Polsce? Trudno to oszacować, ponieważ ani instytucje państwowe, ani samorządy nie znają faktycznej skali zanieczyszczeń po dawnych kopalniach, fabrykach czy składowiskach. Rejestry takich miejsc nie są prowadzone lub brakuje im rzetelności.

W 2019 roku Najwyższa Izba Kontroli pisała w swoim raporcie, że w Polsce jest wiele tykających „bomb ekologicznych”.

Co możemy znaleźć w zanieczyszczonych poprzemysłowych gruntach? – Najczęściej to metale ciężkie, oleje mineralne, benzyny, a także różnego rodzaju rozpuszczalniki, fenole, węglowodory aromatyczne czy wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (tzw. WWA), które stanowią ponad połowę zanieczyszczeń organicznych – mówi Sylwia Janiszewska, kierownik działu remediacji firmy Remea.

Zadanie, a nie problem

Dlatego dziś coraz więcej deweloperów sprawdza dokładnie, co kryje w sobie grunt, który mają zamiar kupić.

– Zanieczyszczenie gruntu nie zawsze musi kojarzyć się z problemem, ocena zanieczyszczenia powierzchni ziemi jest jednym z etapów, który należy przeprowadzić, aby na późniejszym etapie inwestycyjnym wykluczyć bądź zaplanować prowadzenie dodatkowych prac związanych z oczyszczaniem podłoża – podkreśla Ewa Iwanicka, kierownik działu badań firmy Remea.

Inwestorzy coraz częściej decydują się na remediację. – Jej wykonanie daje możliwość bezpiecznego wykorzystania terenów zanieczyszczonych, które w przypadku oczyszczenia stają się atrakcyjnymi lokalizacjami dla potencjalnych inwestycji. Skuteczna remediacja gwarantuje bezpieczeństwo – podkreśla Sylwia Janiszewska.

Metod oczyszczania gruntu jest kilka i dzielą się one na ex-situ, czyli takie, gdzie zanieczyszczony grunt trzeba wykopać i wywieźć, oraz in-situ, gdzie grunty czyści się na miejscu. Każda z metod ma swoje wady i zalety. Ex-situ jest szybka i łatwa w przeprowadzeniu, choć bardzo droga i nieekologiczna, bo powstają duże ilości odpadów niebezpiecznych (zanieczyszczonego gruntu), które trzeba wywieźć poza teren inwestycji. In-situ z kolei jest tańsza i nie wymaga transportu, ale zajmuje więcej czasu.

Sztuka badania

Warto pamiętać o tym, że ocena zanieczyszczenia ziemi to nie zawsze fizyczne badanie gruntu, pobranie próbek i wysłanie ich do laboratorium.

– Pierwszy etap to analiza historyczna terenu i badania przesiewowe. Sprawdzanie, czy były na danym terenie zakłady przemysłowe, które mogły mieć wpływ na przedostanie się do gruntu substancji, które aktualnie zalegają w podłożu i mają wpływ na stan środowiska. Kolejny etap to badania przesiewowe. I dopiero wtedy, gdy mamy uzasadnione podejrzenia, że grunt może być zanieczyszczony, należy przejść do planowania dalszych badań – podkreśla Ewa Iwanicka. – A potem ewentualnej remediacji.

Wnioski? Zanim kupimy działkę albo wymarzony apartament, wykażmy się czujnością. Możemy samodzielnie sprawdzać jawne rejestry zanieczyszczeń prowadzone przez starostów na prośbę Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Dzięki temu zyskamy pewność, że interesujący nas teren jest pozbawiony zanieczyszczeń i od razu gotowy do zabudowy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNie powstanie kopalnia Złoczew
Następny artykułNowa Prezes Zarządu w IAA Polska