A A+ A++

Tymczasem pod Hindukuszem radzieccy chłopcy ginęli, tracili kończyny i byli straumatyzowani. Zamiast sadzić drzewa, musieli walczyć ze zdeterminowanymi mudżahedinami, prowadząc brudną wojnę, w której nie oszczędzano cywilów. Symbolem stały się przywożone przez samoloty wojskowe („czarne tulipany”) tzw. Ładunki 200, czyli transporty z zabitymi żołnierzami, których ciała umieszczano w charakterystycznych cynkowych trumnach. Aleksijewicz swój reportaż o wojnie, oparty na rozmowach z weteranami i ich rodzinami, wydała w 1991 roku właśnie pod tytułem „Cynkowi chłopcy”.

Mobilne krematoria zamiast cynkowych trumien

Publikacja ta czytana dziś, w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę, odsłania mechanizmy rządzące społecznym wymiarem współczesnej wojny na obszarze postradzieckim. W latach 80. rosyjskie społeczeństwo słyszy o „operacji specjalnej”, nie zaś o wojnie. Matki w Moskwie, Kazaniu czy Nowosybirsku mamione są opowieścią o wyzwoleńczych działaniach swoich synów, ci zaś uświadamiają sobie, że są nie na ćwiczeniach, a w samym środku bitwy, pod ostrzałem z dronów, broni przeciwpancernej i artylerii. Nawet tak jak w Afganistanie przeżarta korupcją rosyjska logistyka nie potrafi zapewnić walczącym żołnierzom odpowiedniego wsparcia. Jedyną nauką wyciągniętą z tamtej wojny jest ograniczenie używania cynkowych trumien i związanego z tym negatywnego efektu społecznego – jeszcze przed rozpoczęciem inwazji media donosiły o gromadzeniu przez Rosjan mobilnych krematoriów, dziś zaś coraz więcej mówi się o porzucaniu ciał towarzyszy broni.

Aleksijewicz zwróciła uwagę na jeszcze jeden szczegół – konflikt osobistej i oficjalnej pamięci o wojnie. Zetknęła się z nim wkrótce po wydaniu „Cynkowych chłopców”, kiedy to wytoczono jej cywilny proces o fałszerstwo i obrazę pamięci poległych. Powodami byli rozmówcy Aleksijewicz – matka, która straciła w Afganistanie syna oraz jeden z weteranów. Obydwoje w latach 90. przedzierzgnęli się ze zrozpaczonych ofiar wojny w aktywistów środowiska „afgańców” na Białorusi, reprezentujących oficjalną, postradziecką narrację o bohaterstwie i spełnionym obowiązku wobec ojczyzny. Pisarka w mowie obrończej zwracała uwagę, że stali się oni „politykami”, a za plecami oburzonych matek dostrzega generałów, którzy między 1979 a 1989 rokiem wysyłali ich synów na okrutną śmierć. Proces zakończył się oddaleniem większości zarzutów i jedynie nakazem sprostowania pewnych informacji w prasie. Świadectwa kilkunastomiesięcznego sporu znalazły się w kolejnych wydaniach książki, stanowiąc puentę opowieści napisaną przez samo życie.

Proces Aleksijewicz wywołał dyskusję o wojnie afgańskiej i pamięci o niej, która była także elementem szerszego sporu o postkomunistyczną przeszłość Białorusi, czy szerzej – całego byłego ZSRR. Starcie między „obrońcami honoru” a „krytykami” nałożyło się na wyłaniający się podział społeczeństwa. Na nostalgików, tęskniących do systemu radzieckiego i stabilnego autorytaryzmu oraz tych, którzy chcieliby budować na Wschodzie liberalną demokrację. W tym kontekście bardzo wyraziście brzmią słowa z listu lekarza J. Basina do gazety „Dobryj Wieczer” z grudnia 1993 roku, w których odniósł się do procesu Aleksijewicz, stając po stronie pisarki:

„Powiedzmy, że zamilknie Swietłana Aleksijewicz. Powiedzmy, że przestaną ukazywać się relacje ofiar naszego zbrodniczego wieku. Cóż wtedy zostanie dla naszych potomków? Ckliwe opowiastki o naszych zwycięstwach? Łoskot werbli na przemian z dziarskimi marszami? Ależ to wszystko już było! To już przerabialiśmy…”

Słowa te zwracają uwagę, gdyż są do bólu prawdziwe. Dziś nie tylko Białoruś, ale także coraz mocniej kontrolującą ją Rosja realizuje scenariusz, o którym pisał doktor Basin trzy dekady temu. Spojrzenie na ostatnie lata oficjalnego dyskursu w obydwu państwach można właśnie streścić w słowach: opowiastki o zwycięstwie, werble i marsze. Mitologia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czyli konfliktu niemiecko-radzieckiego z lat 1941-1945, jest podstawą polityki historycznej Federacji Rosyjskiej. Co roku 9 maja – radziecka jeszcze data świętowania Dnia Zwycięstwa nad Hitlerem – jest jednym z najważniejszych świąt państwowych, ogrywanym propagandowo nie tylko przez tradycyjną defiladę na Placu Czerwonym. Czołg T-34, bombowiec Ił-2 „Szturmowik” czy żołnierz z pepeszą lub charakterystycznym karabinem Diegtiarowa z talerzowym magazynkiem to główne motywy wizualne pamięci o wojnie. Nie ma w niej klęski na frontach w pierwszych kilkunastu miesiącach, tragedii jeńców wojennych, hekatomby cywilów czy okrucieństwa taktyki „ludiej u nas mnogo”. Jest bohaterski czerwonoarmista, poświęcający się partyzant i Józef Stalin – „skuteczny menadżer”, który stworzył supermocarstwo.

Wstążka świętego Jerzego

Warto przyjrzeć się choćby jednemu z symboli współczesnych rosyjskich sił zbrojnych, czy szerzej – Federacji jako takiej – przewijającemu się nawet na zdjęciach z frontu ukraińskiego (obok oznaczeń literowych, w tym słynnego „Z”). Chodzi oczywiście o charakterystyczną, pomarańczowo-czarną wstążkę św. Jerzego, będącą jeszcze carskim symbolem związanym z orderem św. Jerzego, czyli jednym z najważniejszych rosyjskich odznaczeń wojennych. W czasach ZSRR „wstążkę gieorgijewską” wykorzystano przy projektowaniu Orderu Sławy oraz Medalu „Za zwycięstwo nad Niemcami w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941–1945”, po 1991 roku zaś sam order św. Jerzego wrócił do rosyjskiego systemu odznaczeniowego. Dziś wstążka jest przede wszystkim używana w kontekście Dnia Zwycięstwa czy szerzej – heroicznej pamięci o wojnie i jej bohaterach. Pomarańczowo-czarne pasy malowane są na najnowszym sprzęcie wojskowym, nosi się je w formie przypinki przy mundurach i na marynarkach bądź zdobi się nimi wieńce składane na cmentarzach wojennych. Trudno o bardziej wyrazisty symbol rosyjskiego militaryzmu i trwania tradycji carsko-radzieckiej we współczesnej Rosji.

Znawcy rosyjskiej polityki historycznej oraz kulis działania Kremla wskazują, że Władimir Putin, kagiebista nazywający upadek ZSRR jedną z największych katastrof najnowszej historii, nasiąkł tą narracją przed 1991 rokiem i szczerze w nią wierzy. Słuchacze jego „historycznych” wystąpień, uzasadniających agresję na Ukrainę czy wcześniej atakujących Polskę i inne państwa NATO, na pewno zgodzą się z tą opinią. A jako brutalny człowiek służb specjalnych, Putin widzi obronę swoich wyobrażeń o przeszłości tylko w jeden sposób: siłowy.

Równy marsz

Jak wspomniano, wśród opowiastek o zwycięstwach, werbli i marszów nie ma miejsca na czarne barwy, wstydliwe epizody czy po prostu porażki. Nie widzi się tragedii mieszkańców Leningradu, gwałtów czerwonoarmistów na Niemkach czy zniewalania krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Nie ma miejsca dla przypominania stalinowskich zbrodni. To znaczące, że 28 lutego, w pierwszy poniedziałek po inwazji, rosyjski Sąd Najwyższy podtrzymał wniosek o likwidacji Stowarzyszenia Memoriał – dziecka odwilży z czasów Gorbaczowa, dokumentującego i upamiętniającego radzieckie zbrodnie, w tym również te na Polakach. Na podstawie ostatniego ustawodawstwa putinowskiego organizację uznano za „agenta zagranicznego”, a więc wrogiego państwu. W ostatni weekend szef polskiej sekcji Memoriału, Aleksander Gurjanow, został aresztowany za udział w antywojennych protestach. Niedługo po wybuchu wojny lokalni politycy ze Smoleńska wezwali zaś do zamknięcia Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu. Sama Aleksijewicz (niewydawana na Białorusi), po tym jak weszła do Rady Konsultacyjnej przy Swiatłanie Cichanouskiej, opozycyjnej kandydatce w białoruskich wyborach prezydenckich w 2020 roku, choć jako noblistka uniknęła aresztowania, to została zmuszona do wyjazdu ze swojego kraju.

Rosjanie (i Białorusini) mają nie słyszeć głosów krytycznych na temat swojej historii. Liczy się chwała dawnych triumfów i równy marsz w wojskowej kolumnie. Nie wiemy, czy doktor Basin dożył dzisiejszych czasów. Zapewne jednak zdziwiłby się, jak doszło do tego, że to co jego pokolenie „przerabiało” w czasach radzieckich znowu wróciło w lekko odświeżonej formie, a z bezsensownej wojny znów przywożone są „Ładunki 200”. Niewielkim pocieszeniem wydaje się to, że dzisiejsze wydarzenia mogą być gwoździem do trumny putinizmu tak, jak Afganistan przyczynił się do pogrążenia ZSRR.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAbp Gądecki apeluje o włączenie się w Akt Poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi
Następny artykułPieniądze na drogi, oświatę i odnawialne źródła energii