– Żeby nie było tak, że dzisiaj szkoły otwieramy, a jutro zamykamy. A jest to możliwe – ostrzega starosta bielski Andrzej Płonka. U progu nowego roku szkolnego nikt nic nie wie. Samorządy oraz dyrekcje szkół i przedszkoli przygotowują się do pracy w szczycie epidemii, posiłkując wytycznymi i wariantami, opracowanymi przez rząd i sanepid, choć faktycznie „idą na żywioł”. Największe obawy o własne zdrowie mają najstarsi nauczyciele. Problem mogą mieć też rodzice przedszkolaków, bo dla wielu może zabraknąć miejsc.
Apel o rozwagę
1 września rozpocznie się bezprecedensowy nowy rok szkolny. W czasie, gdy w samym województwie śląskim codziennie wykrywanych jest od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu przypadków koronawirusa, jest dużo więcej pytań niż odpowiedzi. Mimo to placówki oświatowe wznawiają stacjonarną pracę, posiłkując się wytycznymi opracowanymi przez ministerstwa zdrowia i edukacji oraz Główny Inspektorat Sanitarny.
Piotr Kucia, zastępca prezydenta Bielska-Białej trzymający pieczę nad oświatą, jest zwolennikiem powrotu do szkolnej normalności. – Staramy się, aby 1 września wszystkie nasze placówki mogły normalnie funkcjonować i przyjmować dzieci. Podejmujemy przedsięwzięcia organizacyjno-techniczne na podstawie wytycznych Ministerstwa Edukacji i GIS-u, ale musimy je dostosować do konkretnej placówki oświatowej, bo każda ma swoją specyfikę. W takiej sytuacji duża odpowiedzialność spoczywa na dyrektorach, by tak zorganizowali pracę, aby zadbać o przestrzegania tych wytycznych, a przede wszystkim o zdrowie dzieci, nauczycieli i reszty personelu – tłumaczy. Dodaje, że dyrektorzy w miarę możliwości tak układają plan zajęć, by uczniowie nie zmieniali klas i by różne klasy nie kontaktowały się ze sobą, a w przypadku pracowni tematycznych trzeba będzie przeprowadzać dezynfekcję. – Jednak nikt nie może wykluczyć przypadku zachorowania – stwierdza. Wtedy też mają zapadać szybkie decyzje o tym, czy uczniów z danej klasy podzielić, czy wszystkich wysłać na kwarantannę. – Zbieramy też informacje na temat tego, jak uczniowie i nauczyciele są przygotowani do zdalnego nauczania, gdy na taki tryb pracy trzeba się będzie przestawić – wskazuje Piotr Kucia. – Apelujemy do wszystkich – rodziców, uczniów i nauczycieli – o odpowiedzialność, spokój i rozwagę. Stosujmy się do procedur i wszystkich wytycznych – namawia.
Krzysztof Bańczyk, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Oświaty w Bielsku-Białej, nie kryje, że wielu starszych pracowników oświaty, a także rodziców, ma obawy. – Mamy wielu pracowników powyżej 50. roku życia. I zdajemy sobie sprawę, że dzieci mogą bardzo łatwo przenosić wirusa, bowiem nie mają objawów choroby i tylko testy mogą tu pomóc. Jednak tak samo jest obecnie w codziennym życiu, bo przecież większość dziedzin codziennego życia wróciła do normalności. W szkołach i przedszkolach dyrektorzy zadbają jednak o opracowanie szczegółowych regulaminów i maksymalne środki ostrożności. Gdy dojdzie do przypadku zakażenia, to dyrektor w porozumieniu z organem prowadzącym i inspektorem sanitarnym może podjąć decyzję o nauczaniu hybrydowym lub zdalnym. Jeszcze nie wszyscy mają do tego odpowiedni sprzęt, jednak wszyscy mają już doświadczenie w takim trybie nauczania – zauważa wicedyrektor.
Czy ktoś widział „covida”?
O swoich obawach u progu nowego roku szkolnego podczas sesji Rady Powiatu Bielskiego z 20 sierpnia mówił starosta Andrzej Płonka. – Żeby nie było tak, że dzisiaj szkoły otwieramy, a jutro zamykamy. A jest to możliwe – ocenił. Podał tu przykład domów pomocy społecznej, gdzie mimo surowych obostrzeń dochodzi do lawiny zakażeń. Bo wystarczy, że personel pracuje w kilku miejscach naraz i dochodzi do zakażeń.
Czy młodzież będzie odpowiedzialna? – Miałem scysję z młodym człowiekiem, który pukał się po głowie i pytał, czy widziałem „covida”. To pokazuje, że do młodych to w ogóle nie dociera, że nie rozumieją stanu, jaki dziś mamy. Boję się o młodzież, która się ze sobą spotyka – to problem, którego do końca nie przewidzimy, choć byśmy nie wiem jak byli skrupulatni. Musimy na przykład przypilnować z gronem pedagogicznym, by młodzież nie paliła papierosów pod szkołą. Chcę zabezpieczyć nauczycieli. Czego trzeba, to dopilnujemy. Mamy dwa „wymazobusy”, ale ich praca kosztuje sto tysięcy złotych na miesiąc – mówił szef powiatu. Małgorzata Chrząszcz, naczelnik wydziału oświaty w Starostwie Powiatowym cieszyła się, że placówki bez problemów otrzymują tyle środków ochrony osobistej, na ile zgłosiły zapotrzebowanie. Starosta stwierdził jednak, że jeśli pojawi się problem z zakażeniami w jakiejś szkole, to z dnia na dzień zostanie zamknięta.
Maciej Kołoczek, zastępca burmistrza Czechowic-Dziedzic odpowiedzialny za oświatę: – Przetestowaliśmy już zdalne nauczanie i w razie czego uda się nam je zorganizować. Trudności mogą wystąpić, gdy nauczyciele jednocześnie będą musieli pracować w trybie normalnym i zdalnym, gdy na kwarantannę np. trafi cała jedna klasa – przypuszcza. W czechowickich szkołach do minimum zostaną ograniczone wszelkie uroczystości, wycieczki, wyjazdy i spotkania, konkursy będą się odbywać zdalnie, klasy nie będą mieć ze sobą kontaktu i tak samo uczniowie powinni zachowywać się na przerwach. Ograniczony wstęp do szkoły będą mieli rodzice i przedstawiciele rozmaitych firm i instytucji. Nauczyciele mają pracować w maseczkach lub przyłbicach.
W Czechowicach-Dziedzicach od lat inwestuje się w tworzenie nowych oddziałów przedszkolnych. – Gdyby nie epidemia, to właśnie mielibyśmy miejsca dla wszystkich dzieci, nawet 2,5-letnich. Jednak teraz, ze względu na ograniczenia w ilości przedszkolaków w klasach, miejsc może zabraknąć. To problem dla tych rodziców, którzy nie mogą sobie pozwolić na siedzenie z dzieckiem w domu. Nawet nie mamy prawa pytać rodziców, czy przyprowadzą dzieci, czy nie. Liczymy jednak na rozsądek – na to, że ci, którzy mogą zostać z dzieckiem, bo na przykład umożliwi im to zdalna praca, tak uczynią. Ułatwi to życie dyrektorom, nauczycielom i tym rodzicom, którzy nie będą w stanie zostać w domu – mówi wiceburmistrz.
Starsi się boją
Część naszych anonimowych rozmówców wieszczy katastrofę. I ma wrażenie, że rząd po prostu zrzucił odpowiedzialność na dyrektorów szkół i samorządy. A sam zachowuje się niczym „wujek dobra rada”. – Skoro w domach seniorów nie można uniknąć epidemii, to jak będzie w szkołach, gdzie uczniów, którzy chorobę przechodzą bezobjawowo, są setki? – pytają. Wielu ma pretensje do rządu o wysyłanie sprzecznych przekazów. – Jeden minister mówi, że zagrożenie jest duże, inny, że mija. Wszyscy widzieliśmy polityków, którzy nic sobie nie robili z pandemii. Jak więc w takiej sytuacji mają zachować się młodzi ludzie, skoro taki mają przykład? Przecież pozarażają w końcu swoich rodziców i dziadków. Nie dziwię się niektórym nauczycielom w starszym wieku, że boją się przychodzić do pracy – mówi nasz rozmówca. Jak jednak sprawdziliśmy, zarządzający oświatą nie mają alarmujących informacji o tym, by nauczyciele mieli rezygnować z pracy od 1 września.
Warianty funkcjonowania szkół i placówek w okresie pandemii opracowane przez rząd:
Wariant A – w szkole funkcjonuje tradycyjne kształcenie. Obowiązują wytyczne GIS, MZ i MEN dla szkół i placówek oświatowych. W przypadku wystąpienia zagrożenia epidemiologicznego dyrektor szkoły, po uzyskaniu pozytywnej opinii państwowego powiatowego inspektora sanitarnego i za zgodą organu prowadzącego, będzie mógł częściowo lub w całości zawiesić stacjonarną pracę szkół i placówek. Wówczas dopuszczalne będą dwa warianty kształcenia: B i C.
Wariant B – mieszana forma kształcenia (hybrydowa). Dyrektor będzie mógł zawiesić zajęcia grupy, grupy wychowawczej, oddziału, klasy, etapu edukacyjnego lub całej szkoły lub placówki, w zakresie wszystkich lub poszczególnych zajęć i prowadzić kształcenie na odległość (zdalne). Będzie to zależało od sytuacji epidemicznej na danym terenie, w danej szkole czy placówce. Decyzję podejmie dyrektor po uzyskaniu zgody organu prowadzącego i otrzymaniu pozytywnej opinii państwowego powiatowego inspektora sanitarnego. Opinie te, będzie można – z uwagi na konieczność podejmowania szybkiej decyzji – uzyskać pisemnie, ustnie, za pomocą maila, telefonu.
Wariant C – kształcenie zdalne. Dyrektor szkoły, placówki podejmuje decyzję o zawieszeniu zajęć stacjonarnych na określony czas i wprowadzeniu w całej szkole kształcenia na odległość (edukacji zdalnej). Konieczna będzie w tym przypadku zgoda organu prowadzącego i pozytywna opinia państwowego powiatowego inspektora sanitarnego. Minister edukacji narodowej nadal zachowuje uprawnienie do ograniczenia zajęć w szkołach na terenie kraju.
Dobre rady rządu dla dyrektorów szkół:
– porozmawiaj z uczniami na temat przestrzegania podstawowych zasad higieny, w tym np. częstego mycia rąk z użyciem ciepłej wody i mydła oraz ochrony podczas kaszlu i kichania;
– wywieś w widocznym miejscu w szkole instrukcję dotyczącą mycia rąk oraz inne zasady dotyczące higieny osobistej;
– zaapeluj do rodziców, by nie posyłali przeziębionych i chorych dzieci do przedszkola lub szkoły;
– zwróć uwagę, aby do szkoły lub przedszkola nie przychodzili chorzy nauczyciele i inni pracownicy;
– poinformuj ucznia i rodzica, że jeśli nie miał kontaktu z osobą chorą, nie ma powodu do obaw;
– nie organizuj wycieczek do krajów, w których wykryto ogniska koronawirusa;
– poinformuj rodzica, którego dziecko wróciło z terenów występowania koronawirusa i ma objawy grypopodobne, aby bezzwłocznie powiadomił najbliższą stację sanitarno-epidemiologiczną, zgłosił się do oddziału zakaźnego lub oddziału obserwacyjno-zakaźnego;
– powiadom rodzica dziecka do 8. roku życia, że w przypadku nieprzewidzianego zamknięcia żłobka, przedszkola lub szkoły należy mu się zasiłek opiekuńczy;
– sprawdzaj na bieżąco komunikaty publikowane na stronach Głównego Inspektoratu Sanitarnego i Ministerstwa Zdrowia. Podaj kontakt do najbliższej stacji sanitarno-epidemiologicznej. W przypadku dodatkowych wątpliwości zadzwoń na infolinię Ministerstwa Zdrowia.
Nauczycielka jednej z podbeskidzkich szkół (zastrzega anonimowość):
– Nadal nic wiemy, jest mnóstwo pytań, na które nie ma odpowiedzi. Jak to zrobić, żeby uczniowie przebywali przez cały czas w jednej sali, kiedy warunki lokalowe nie pozwalają? Jak zorganizować przerwy w taki sposób, by ograniczyć kontakty uczniów? Jest pomysł, by robić przerwy różnym klasom o różnych godzinach, ale jak to zorganizować? Jak upilnować liczbę dzieci w toaletach, żeby nie było tam tłoczno? A jak to zrobić na korytarzach? Jak młodzież ma wchodzić rano do szkoły, żeby się nie kumulować? Co z dziećmi, które przyjdą zakatarzone, ale może to alergia, może to grypa?
U nas jest założenie, że dziecko ma mieć maseczkę do momentu aż usiądzie w ławce. I znowu ma zakładać wychodząc na korytarz. Czy uczniowie będą tego przestrzegać? Przecież całkowicie nie jesteśmy w stanie tego dopilnować. Wielu młodych ludzi – z tego co słychać – podchodzi do epidemii na luzie, różne rzeczy słyszą też pewnie w domu, więc czy oni będą się stosować do obostrzeń?
Martwimy się jako nauczyciele, rozmawiamy ze sobą, nie wiemy, jak to będzie wyglądało w praktyce. Najwięcej obaw mają starsi nauczyciele, także panie z obsługi to często osoby po 50. I trudno się dziwić… Uważamy, że ministerstwo powinno dać jasny przekaz, a takiego nie ma.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS