A A+ A++

W innej swojej książce – „Państwo Hitlera” – Aly postawił tezę, że wojna była dla Berlina planem biznesowym zrealizowanym z rozmachem, bo III Rzesza zyskała na grabieży krajów okupowanych co najmniej 2 biliony euro, z czego roboty przymusowe przyniosły równowartość 130 mld euro. „Europa przeciwko Żydom” to wyjście poza niemieckie granice. Apetyt na majątek Żydów i zajmowane przez nich w hierarchii społecznej miejsce był obecny w Europie na długo przed powstaniem III Rzeszy.

Czytaj też: Skąd się wziął plan „Żydzi na Madagaskar”?

Melanż idei państwa narodowego i antysemityzmu uczynił „wydalenie Żydów szczególnie atrakcyjnym i promował współsprawstwo i bierność” – pisze Aly, a od tego już tylko krok do eksterminacji 6 mln Żydów, z których 85 procent pochodziło z Polski, Rosji, Rumunii, Węgier i państw bałtyckich. I dlatego właśnie sytuacji w tych krajach poświęca najwięcej miejsca.

Oficerowie niemieccy i przechodnie obserwują grupę Żydów szorujących ulicę w Wiedniu, 1938 r.


Oficerowie niemieccy i przechodnie obserwują grupę Żydów szorujących ulicę w Wiedniu, 1938 r.

Fot.: Keystone/Getty Images / Getty Images

Aly zaczyna „od końca”, czyli 1945 r., gdy Europa fetuje koniec wojny. Tylko dla Żydów nie ma powrotu. Nie ma dla nich miejsca. „Wyrzucali ich za drzwi niemal wszędzie: w austriackim Wiedniu, litewskim Wilnie, czeskim Bohuminie czy węgierskim Egerze. Miliony Europejczyków życzyły sobie zniknięcia Żydów, milczały podczas wywózek i czerpały zyski z tego, co zostało po wymordowanych. (…) Opowieści powracających do domów zawierają jedną, wspólną prawdę: pokazują, że Żydzi stojący pod drzwiami nie tylko pojawili się niespodziewanie, ale też, że zupełnie nikt na nich nie czekał”.

Jak w opowieści Racheli Margolis, urodzonej w 1920 roku w Wilnie w dobrze sytuowanej rodzinie lekarzy, której udało się uciec z wileńskiego getta i przetrwać w partyzantce. Po wojnie odnalazła list zostawiony przez ojca z nazwiskami i adresami ludzi, którym powierzył rodzinny majątek. Wśród nich była niania Racheli, która widząc wychowankę, zaczęła krzyczeć: „Nie znam pani. Proszę odejść!”.

Albo jak w historii Lilly Weisz, której rodzina od pokoleń mieszkała Egerze na północy Węgier. W czerwcu 1944 roku wszyscy Żydzi zostali zebrani na dziedzińcu fabryki i nocą przegnano ich na dworzec. „Mieszkańcy Egeru przyglądali się z okien wielkiemu wydarzeniu: wywożono Żydów! Po lewej stronie otworzyło się okno i męski głos, a zaraz po nim kobiecy, wykrzyczały w ciemną, tragiczną noc: »Wy już nie wrócicie!«. Znałam mieszkańców tego domu”. Rodzina Lilly trafiła do Auschwitz, ona do Bremy. Jako jedyna przeżyła. Gdy wróciła do Egeru, w progu rodzinnego domu czekało obce małżeństwo. Urzędnik, który przydzielił im to mieszkanie, zapewniał: „Tu nie mieszkali ludzie, tylko Żydzi. Oni nie wrócą”. Lilly z rodzinnego domu zabrała tylko jedną poduszkę matki. Potem opowiadała: „Była to pierwsza noc w Egerze, którą spokojnie przespałam”.

Zemsta i scenariusz

Z Węgier do Auschwitz wywieziono wczesnym latem 1944 roku, czyli wtedy, gdy rodzinę Lilly Weisz, 440 tys. Żydów, z czego 340 tys. zamordowano od razu w dniu, w którym przybyli do obozu. „W węgierskich archiwach – czytamy w książce Götza Aly’ego – znajdują się niezliczone formularze, w których odnotowano każdą sztukę odzieży, każde dziecięce rajtuzy przekazane w 1944 roku, w okresie skrajnego niedostatku, przez wymienioną z nazwiska rodzinę żydowską wymienionej z nazwiska rodzinie nieżydowskiej”.

Z 60 tys. Żydów mieszkających – jak Rachela Margolis przed wojną – w Wilnie powróciło zaledwie kilkuset. Jedyne, co słyszeli to: „Po Żydach nie można spodziewać się niczego dobrego! Nie bez powodu Niemcy ich zgładzili. W tym przypadku zachowali się rozsądnie”. Albo: „Szkoda, że i was nie zagazowali. Dlaczego akurat wy musieliście wrócić?”. Zahava Zuckermann-Stromsoe, która zdołała zbiec z marszu śmierci i przetrwała w wieleńskich kanałach, od razu po zakończeniu wojny wyjechała do Tel Awiwu. Jako matka dwójki dzieci i babka czwórki wnucząt mówiła: „To moja prawdziwa zemsta!”.

W pierwszych trzech latach istnienia państwa Izrael, czyli 1948-1951, wyjechało do tego kraju 715 tys. europejskich Żydów. Dodając do tego emigrację do USA (120 tys.), w sześć lat od zakończenia wojny Europę opuściła ponad połowa z tych, którym udało się ujść niemieckiej maszynerii śmierci.

Żydowscy imigranci z Rumunii przybywają do Izraela.


Żydowscy imigranci z Rumunii przybywają do Izraela.

Fot.: David Rubinger/Corbis / Getty Images

Poszukując korzeni antysemityzmu, który w XX wieku zebrał krwawe żniwo, Götz Aly sięga do drugiej połowy XIX wieku, gdy w Europie zaczęła się era państw narodowych. W Rumunii początek nowoczesnego państwa wyznaczały wielkie reformy społeczne, między innymi powszechny obowiązek szkolny. W jego ramach w roku 1864 roku gminy żydowskie zostały obowiązane do nieposyłania dzieci do własnych szkół, lecz do państwowych. „W duchu projektu asymilacyjnego rząd wyrażał tym samym chęć ścisłego powiązania młodzieży rumuńskiej i żydowskiej, żeby zakończyć jej oddzielenie od narodu”. Pod koniec wieku, czyli w ciągu niespełna czterech dekad, zintegrowani Żydzi stanowili znaczącą liczbę lekarzy, inżynierów, literatów, matematyków, prawników, zarządców majątkowych i menedżerów na kolejach i poczcie”. Należała do nich połowa fabryk szkła i jedna trzecia fabryk meblarskich oraz tekstylnych. Tymczasem 82,7 proc. Rumunów nadal pozostawało analfabetami. Nietrudno się domyślić, że Żydzi szybko zaczęli być postrzegani jako zagrożenie.

Najpierw wpisano do konstytucji, że tylko chrześcijanie mogą otrzymać obywatelstwo rumuńskie, potem zaczęła się nagonka. „Żydzi za szybko się asymilują i są zbyt żądni wiedzy” – Zrzeszenie Nauczycieli w 1883 r. uznało, że szkoły „są przepełnione Żydami, co powoduje, że nie ma w nich miejsca dla Rumunów”. Sześć lat później wprowadzono prawo, zgodnie z którym Żydzi mogli być zapisywani wyłącznie wtedy, gdy wystarczy miejsca, a i wówczas ich rodzice muszą zapłacić o wiele wyższe czesne.

„Żydzi mogli co prawda studiować prawo, ale nie przyjmowano ich do urzędów ani do wojska czy adwokatury. Przez jakiś czas mogli jeszcze zostawać lekarzami, pod warunkiem wniesienia horrendalnych żydowskich opłat za studia. Wielu zdecydowało się w tej sytuacji na studia za granicą, żeby potem z dyplomami i doktoratami wracać do kraju. Parlament rumuński szybko zareagował nowelizacją ustawy sanitarnej. Przewidywała ona, że w przypadku posiadania zagranicznego dyplomu lekarskiego praktykować w Rumunii mogą wyłącznie Rumuni. Żydów uznawano za cudzoziemców”. W 1895 r. powstał Sojusz Antysemicki pod wezwaniem Archanioła Michała, którego celem była „ochrona elementu rumuńskiego przed żydowskim, złamanie finansowej przewagi Żydów i zablokowanie ich wpływów we wszystkich innych obszarach”.

Czytaj też: Izbica. O udziale Polaków w tej zbrodni mówi się niechętnie

Pogromy i wstyd

W rumuńskim Jassy w 1899 r. najpierw pojawiły się afisze wzywające ludność do „udzielenia Żydom lekcji”, a potem „hołota chętna do rabunku” pod wodzą prefekta, komisarza policji i profesorów tamtejszego uniwersytetu ruszyła z flagami „Śmierć Żydom!” w kierunku żydowskich domów. Wkrótce co czwarty rumuński Żyd opuścił kraj.

Jeden z największych pogromów tamtego czasu miał miejsce w Kiszyniowie. „Kamienie leciały w kierunku domów w takich ilościach i z taką siłą, że rozbijały nie tylko szyby, ale też okiennice [jak wyglądał pogrom, czytaj od strony 16]. W Rosji przełomu wieków doszło do kilkuset pogromów.

Pisarz Maksym Gorki opublikował w 1915 r. ankietę na temat „problemu żydowskiego”. Czytelnicy pisali: „Wrodzony, okrutny i konsekwentny egoizm Żydów wszędzie odnosi zwycięstwo nad dobrodusznym, niewykształconym i ufnym rosyjskim chłopem i kupcem”. Albo: „Według mojej rosyjskiej opinii, Żydów należy zetrzeć z powierzchni Cesarstwa Rosyjskiego i koniec”. Gorki w podsumowaniu ankiety pisał: „Jakiekolwiek nonsensy mogą pleść antysemici, nie lubią oni Żyda dlatego, że najwyraźniej jest on lepszy, sprawniejszy i zdolniejszy niż oni”.

Między 1881 a 1908 rokiem z Rosji emigrowało 1,55 miliona Żydów. Głównie do Stanów Zjednoczonych. Ponad połowa wyjeżdżających z Europy za ocean miała żydowskie pochodzenie, przy czym w odróżnieniu od innych nacji, które wysyłały głównie młodych i zdolnych do pracy mężczyzn, Żydzi wyjeżdżali cały rodzinami. I niemal zawsze zostawali w USA na stałe. A to oznaczało, że „pewnego pięknego dnia USA zamkną drzwi (…) i urzeczywistni się przepowiednia rosyjskiego polityka Konstantina Pobiedonoscewa: »Jedna trzecia Żydów emigruje (ta część przepowiedni niemal się wypełniła), jedna trzecia umrze z głodu, a jedna trzecia zostanie zabita”.

USA rzeczywiście ograniczyły przyjmowanie uchodźców po podpisaniu traktatu wersalskiego kończącego I wojnę światową. W ślady USA poszły Australia, Kanada i inne państwa. „Dla większości Żydów oznaczało to zamknięcie wyjścia z sytuacji, z którego często dotąd korzystali. Nie mogli już uciekać za Ocean przed pogromami, rewolucjami i ekonomiczną biedą. Musieli zostać na miejscu. Zgodnie z przewidywaniami nowa sytuacja sprzyjała krzewieniu nienawiści i zimnej, dyskryminacyjnej praktyce administracyjnej tzw. narodów tytularnych – Polaków, Litwinów, Węgrów, Rumunów i (od 1933) Niemców” – pisze Aly.

W Polsce świętowaniu odzyskania niepodległości 11 listopada 1918 r. towarzyszyły pogromy. „W ciągu kolejnych sześciu tygodni naliczono co najmniej 150 zdarzeń, które pociągnęły za sobą ponad sto ofiar śmiertelnych. (…) Polacy, w euforii z odzyskania wytęsknionej niezależności, wzniecili pożar antyżydowskich ekscesów”. Na uniwersytetach zaczął obowiązywać numerus clausus. A w prasie sączyła się antysemicka propaganda. „Dłużej żyją!” – bo „unikają ciężkiej pracy i mają korzystne warunki majątkowe”. „Ciągle się rozmnażają” – bo u Żydówek, choć rodzą średnio tyle samo co chrześcijanki, śmiertelność niemowląt w rodzinach żydowskich jest o 25 proc. niższa.

W Francji proces Alfreda Dreyfusa, oskarżonego i skazanego na dożywotnie wygnanie za rzekomą, nigdy niedowiedzioną zdradę tajemnic wojskowych na rzecz Niemiec, rozlał się po ulicach Paryża falą antysemityzmu. We Francji żyło wówczas 70 000 Żydów, z czego 50 000 w Paryżu. Pisarz Emil Zola przestrzegał, że ohyda antysemityzmu jest tak wielka, że „liberalna Francja, kraj praw człowieka zginie, jeśli się zeń nie uleczy”.

François Mitterand, przed wojną student prawa, należał „do antyżydowsko-nacjonalistycznych stowarzyszeń. W późniejszym czasie, jako socjalista i prezydent Francji, unikał mówienia o częściowej współpracy Francji z niemieckim okupantem i o ustawach antyżydowskich przyjmowanych przez rząd francuski i wdrażanych przez licznych francuskich urzędników. Konsekwentnie nie pozwalał na otwarcie archiwów. Milczenie przerwał dopiero jego następca, konserwatysta Jacques Chirac” – pisze Aly.

Grunt pod Holokaust był więc już dobrze przygotowany w latach 30., gdy w Niemczech do władzy doszedł Adolf Hitler. „Do eksterminacji Żydów niezbędny okazał się jeszcze jeden warunek: II wojna światowa i jej niszczycielski impet. Inaczej niż za antysemityzm wyłączną odpowiedzialność za nią ponoszą Niemcy. Kampania wojen Wehrmachtu prowadzona bez skrupułów i w okrutny sposób zwłaszcza na wschodzie Europy, czyli tam, gdzie żyła większość Żydów, wciągnęła miliony ludzi w wir nędzy, śmiertelnego strachu i umierania”. Niemcom, jak pisze Aly, udało się jednak coś jeszcze: wciągnęli sponiewierane wojną, głodem i ubóstwem społeczeństwa do współuczestnictwa.

Władze okupacyjne dość chętnie dzieliły się pożydowskim majątkiem, zwłaszcza jeśli nie był to szlachetny kruszec czy kamienie lub dzieła sztuki. I jak zauważa autor: „Ten, kto choć raz uczestniczył w rabunku, nawet w niewielkim wymiarze, milczał, gdy Żydów deportowano w nieznanym kierunku. Całkiem sporo ludzi się po prostu cieszyło, ten, kto przejął miejsce pracy deportowanego urzędnika, zakład, mieszkanie rzemieślnika, zabrał jego zimowe ubrania czy jakieś sprzęty domowe, z reguły nie sprzeciwiał się nieludzkiemu postępowaniu: interesowało go jedno: żeby deportowani i obrabowani na zawsze zniknęli”.

Wywód Aly’ego kończy się gorzką puentą, że zło nie zawsze rodzi się ze zła. Czasami rodzi się z dobra. „Największa zbrodnia XX wieku, Holokaust, wiąże się z największym osiągnięciem tej epoki w Europie – z masowym awansem społecznym”. To postęp cywilizacyjny doprowadził do załamania cywilizacji.

Czytaj też: W mazowieckiej wsi znajduje się obora wykonana częściowo z macew. Co się stało z żydowskimi cmentarzami?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPremiera wyjątkowej publikacji. Mieszkańcy regionu opisali swoje pandemiczne historie
Następny artykułKonflikt Bielana z prezesem PiS? Ciekawe słowa Jackowskiego