#RazemPrzetrwamy to miejsce, w których chcemy zebrać wszystkie wasze małe, średnie i wielkie pomysły na działanie w tym skomplikowanym czasie, na wasze własne, choćby najskromniejsze „tarcze antykryzysowe”. Przeczytaj więcej o akcji.
Mateusz Matula, prezes Szkla.com: Salony otwieraliśmy w ramach firmy Kodano. Od tamtego czasu udało nam się uruchomić osiem nowych salonów. Łącznie zainwestowaliśmy w otwarcia kilka milionów złotych.
Dużo czasu spędziliśmy na optymalizacji sprzedaży, badaniu oczekiwań klientów i dopasowywaniu oferty. Widzieliśmy, że te wszystkie działania mają sens, bo sprzedaż wzrastała aż do marca. Potem, w związku z COVID-19 nastąpiło tąpnięcie.
Czytaj też: Nowe pomysły e-sprzedawców. Szkla.com wychodzi z internetu po więcej
Dużo stracicie wycofując się z działalności stacjonarnej?
Salony Kodano są zarejestrowane na oddzielne spółki i nawet towar jest tam od początku w komisie. Na kontach nie zgromadziliśmy zapasów gotówki, bo wszystkie pieniądze były reinwestowane w nowe otwarcia. Ostatecznie, gdyby czynsze nie zostały obniżone jako właściciele nie odniesiemy większych strat wycofując się z branży offline. Oczywiście z naszej strony trochę szkoda będzie zainwestowanych wcześniej pieniędzy i stworzonej marki, ale trzeźwo oceniając sytuację – czasem lepiej zaakceptować mniejszą stratę niż stać się niewolnikiem większej. Lubimy ryzyko, ale mamy też świadomość, że skok z wieżowca bez spadochronu do tej kategorii się nie zalicza. Przy spadku obrotów o połowę i utrzymaniu obecnych stawek czynszu – sytuacja biznesowa najemców staje się beznadziejna.
W ramach sprzedaży off-line rozstawialiście też maszyny vendingowe szkla.com. Ile z nich dziś działa?
Dotychczas rozlokowaliśmy 70 soczewkomatów. W planach na ten rok jest jeszcze ustawienie następnych kilkudziesięciu. W przypadku vendingów pozytywnym skutkiem ubocznym pandemii jest to, że o wiele łatwiej znaleźć dobre lokalizacje. Dla właścicieli obiektów zawsze jest to pewny – dodatkowy dopływ gotówki w trudnym czasie kryzysu.
Kryzys stał się dla was szansą na rozwój nowego biznesu?
Nie planowaliśmy tego wcześniej, ale zauważyliśmy, że tak właśnie jest. W sytuacji pandemii -obawiając się zarażenia – ludzie ograniczają kontakty „twarzą w twarz”. Maszyny vendingowe są dużo bezpieczniejsze niż zakup w tradycyjnym sklepie – nie wydzielają potencjalnie zaraźliwego aerozolu. Zakup może odbyć się również przez smartfona, co sprowadza kontakt z maszyną jedynie do wyjęcia produktu. Druga sprawa to cięcie kosztów, na które jest skazane wiele firm, zwłaszcza w sytuacji ograniczenia ruchu w galeriach. Być może pracownicy tych firm nie patrzą na nas przychylnym okiem, ale ekonomia od lat zmierza w stronę automatyzacji i tego procesu nie będzie dało się prawdopodobnie powstrzymać.
Zobacz też: Nanovo, czyli jak zrobić biznes w czasie pandemii
Wasze maszyny powstały do sprzedaży szkieł kontaktowych. Nadają się też dla innych branż?
Nasza pierwsza maszyna została zaprojektowana z myślą o soczewkach, ale z czasem zauważyliśmy, że można w niej sprzedawać także inne produkty lub może ona pełnić rolę magazynów np. w szpitalach. Nowa generacja maszyn to głównie zaktualizowanie i przystosowanie tradycyjnej maszyny vendingowej do obecnych „internetowych” czasów.
Mamy np. 32-calowy ekran dotykowy, na którym możemy komunikować się z klientem za pomocą video-czatu, wyświetlać reklamy lub odpowiednik sklepu internetowego, umożliwiającego zakup w maszynie. Opcje są właściwie dowolne, bo wewnątrz maszyny znajduje … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS