Upadek Tandego był określany przez norweskie media jako okropny i koszmarny. Skoczek runął na zeskok z dużej wysokości, przy sporej prędkości i uderzył w niego głową i tułowiem. W czwartek ujawniono, że Norweg zaraz po skoku był reanimowany, a potem wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.
Braathen o badaniach Tandego: Wyniki są obiecujące
Nowe informacje o stanie skoczka przekazał szef skoków w norweskiej federacji, Clas Brede Braathen. – Miał wykonany drugi rezonans magnetyczny, wyniki są obiecujące. Być może jutro będzie okazja z nim porozmawiać – mówił w rozmowie z dziennikarzem Eurosportu, Kacprem Merkiem.
– Ma być wybudzany ze śpiączki w piątkowy wieczór lub w sobotę rano – dodawał w rozmowie z TVP Sport. Telewizja NRK kilka godzin później sprecyzowała, że próba wybudzenia nastąpi w sobotę rano. Braathen wskazał także, że Tande pozostaje pod najlepszą możliwą opieką szpitala w Ljublanie.
Przyczyna upadku Tandego? Najprawdopodobniej błąd zawodnika. Wszystko tłumaczył już Tajner
Szef norweskich skoków odniósł się do możliwej przyczyny upadku Tandego. Wytłumaczył, że wykluczono już, że wpływ problemów ze sprzętem lub warunków w trakcie oddawania skoku. Upadek najprawdopodobniej spowodował błąd zawodnika.
– Tam najwyraźniej było zbyt wczesne odbicie, narty zbyt płasko wyszły z progu, bo wtedy idą na granicy. Powietrze czasem z góry łapie taką nartę. Czasami któraś ucieka zawodnikowi i w trakcie podciągania jej z powrotem, ona może złapać powietrze. Norwegowie tak skaczą, bardzo płasko prowadzą narty. Starają się zwiększać prędkość przelotową, o to im chodzi, ale w taki sposób staje się to niebezpieczne – powiedział w czwartek w studiu TVP Sport prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS