A A+ A++

Za nauką i technologią nie nadążyły rozwiązania produkcyjno-logistyczne. Pomimo intensywnie trwających badań, firmy nie zdołały przystosować swojej infrastruktury do zapotrzebowania rynku. Stąd mamy opóźnienia w produkcji szczepionek oraz problemy z rozdzieleniem tego, co już wprowadzono na rynek.

Szczepionki w ekspresowym tempie

Naukowcy zrobili olbrzymie postępy na miarę naszych czasów i dostarczyli nam gotową szczepionkę lekko ponad pół roku po ogłoszeniu pandemii. Niestety późniejsze operacje związane z zaszczepieniem populacji trwają zbyt długo. Potrzebujemy hal produkcyjnych, tysięcy pracowników wielozmianowych, potężnych zasobów, wydajnej i skrupulatnej kontroli jakości, rozwiązań transportowych i logistycznych…

Sukces operacji zwalczającej COVID-19 zależy teraz wyłącznie od szybkości zaczepienia ludności w każdym z krajów. W momencie, kiedy piszę ten tekst, zaszczepionych pełną dawką jest prawie 3,5 proc. Polaków. Na tle reszty Unii Europejskiej nie wypadamy źle i zajmujemy 8. miejsce [1]. Przed nami są kraje o mniejszych populacjach, czyli Łotwa, Serbia, Dania czy Malta. Przoduje Wielka Brytania, która dzięki wynalezionej na Uniwersytecie Oksfordzkim szczepionce pierwszą dawką zaszczepiła już ponad 30 proc. społeczeństwa. Za nami znajdują się między innymi Szwajcarzy, Grecy, Francuzi, Finlandczycy oraz Niemcy. Jest to niebywały sukces naszego kraju i jesteśmy na dobrej drodze, aby szybciej wrócić do normalności.

Która szczepionka jest lepsza?

Na początku wiele osób mówiło, że nie chce szczepić się nowymi preparatami na bazie mRNA, ponieważ nowa technologia nie jest jeszcze sprawdzona. Kiedy okazało się, że w pierwszych testach klinicznych prowadzonych na szeroką skalę to właśnie te szczepionki wykazały najwyższą skuteczność w ochronie przed infekcją, grupy którym przydzielono produkt starszej generacji (od AstraZeneca) zaczęły się buntować. Z jednej strony każda odporność jest lepsza od jej braku, a z drugiej 95 proc. a 70 proc. robi różnicę.

Z podobnym problemem muszą zmierzyć się władze poszczególnych krajów oraz organizacje non profit. Czy tańsze i łatwiejsze w przechowaniu szczepionki powinno się dostarczyć krajom Trzeciego Świata? Czy powinniśmy czekać na lepsze rozwiązania (szczepionki jednodawkowe, tanie, łatwe w przechowaniu), czy może jednak zapłacić więcej i przygotować infrastrukturę pod mniej idealne rozwiązania?

Robiąc ranking na najlepszą szczepionkę, nie możemy skupiać uwagi jedynie na jej skuteczności, ale i dostępności, kosztach i dystrybucji. Porównywanie samej skuteczności podawanej w procentach też nie ma większego sensu, ponieważ w każdej z prób klinicznych jest ona liczona w zupełnie inny sposób. Badania różnią się między sobą również jeśli chodzi o określenie „ciężkiego przebiegu COVID-19”, i o grupy, na których przeprowadzono testy.

Przykładowo, skuteczności szczepionki AstraZeneca nie badano na osobach powyżej 65. r.ż. i pomimo rekomendacji Europejskiej Agencji Leków jakoby preparat był odpowiedni dla wszystkich dorosłych; władze Niemiec zdecydowały się podawać go jedynie osobom młodszym niż 65 lat [2]. Dane na temat skuteczności preparatów stanowią tak naprawdę wycinek z pewnego momentu w trakcie pandemii w danym regionie, nie odzwierciedlają rzeczywistej, bardzo dynamicznie rozwijającej się sytuacji na świecie. Aktualnie nie mamy algorytmów, które poprawiłyby powyższe różnice, stąd do procentu skuteczności szczepionek powinno się podchodzić z rezerwą.

AstraZeneca wyprodukowała prawie idealną szczepionkę. Jest tania i niewymagająca w przechowywaniu. Gdyby w chwili uruchomienia produkcji zaszczepiono by nią każdego człowieka na świecie, moglibyśmy mieć pandemię z głowy. Tak się jednak nie stało i walka z czasem pokazała, że ten preparat nie daje odpowiedniej ochrony przed niektórymi wariantami SARS-CoV-2, szczególnie tym pochodzącym z południowej Afryki.

Im dłużej trwa szczepienie społeczeństwa, tym więcej czasu dajemy wirusowi na przechodzenie kolejnych mutacji, przed którymi aktualnie dostępne szczepionki mogą przestać chronić. Piękną alternatywą byłaby szczepionka wektorowa Johnson & Johnson, której technologia została sprawdzona nawet na dzieciach powyżej 1. roku życia. Wiemy już, że ochroni nas przed aktualnie wykrytymi wariantami, można przechowywać ją w lodówce przez 3 miesiące i w dodatku jest jednodawkowa, co skraca okres szczepień [3]. Niestety jej próby kliniczne skończyły się dopiero z początkiem lutego i nie wiemy z kolei, jak szybko firma j … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOglądałam przez kilka godzin TVP Kobieta. Ofertę stacji można scharakteryzować słowem “odświeżanie”
Następny artykułKiedy można usunąć drzewo na działce