A A+ A++

Świątek, wzorem ubiegłorocznej edycji turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa, teraz także zgłosiła się do gry pojedynczej i podwójnej. W poprzednim sezonie dało to wymarzony efekt – indywidualnie triumfowała, a w drugiej konkurencji dotarła do półfinału. W tym także czeka ją walka o finał debla, ale z singlową rywalizacją już się pożegnała po środowej porażce z Greczynką Marią Sakkari 4:6, 4:6. Polka przyznała potem, że nie miała dobrego dnia, a we wtorek miała problemy z regeneracją. Jeden z dziennikarzy spytał, czy w związku z tym zmieniłaby swoje nastawienie do startu w grze podwójnej w imprezach wielkoszlemowych.

Nigdy nie wiadomo. Mogę zmienić tak wiele rzeczy i ciężko powiedzieć, w czym tkwił problem. Nie sądzę, by to debel. Tak jak powtarzałam od początku – on mi pomógł. Ale faktem jest, że miałam dotychczas dość intensywny sezon. Brałam udział w wielu turniejach, w większej liczbie niż w moich wcześniejszych sezonach. Jestem zadowolona z uzyskanych wyników, ale i ciągle jeszcze mam pracę do wykonania – zaznaczyła dziewiąta rakieta świata.

Debel na osłodę

Jak dodała, ona i jej sztab muszą teraz nieco ochłonąć i spojrzeć na jej występ singlowy w Paryżu z dystansem.