A A+ A++

Jak podaje Sportico – Iga Świątek z tytułu zarobków poza kortem może liczyć na 2,5 mln dolarów. I oczywiście to bardzo dobre wynagrodzenie. A jednak o wiele mniejsze niż dostają od sponsorów Naomi Osaka (52 mln), Serena Williams (35 mln), czy Emma Raducanu (23 mln). A wychodząc poza świat tenisa – prawdziwym “skandalem” jest fakt, że dużo więcej dostaje też Eileen Gu (23 mln), której dyscyplinę sportu znakomita większość czytelników tego artykułu musi sobie raczej wygooglać niż przypomnieć.

Zobacz wideo

Europa Wschodnia się nie sprzedaje

Oczywiście ta jawna niesprawiedliwość zwróciła uwagę światowych mediów. Nastąpił wysyp artykułów konstatujących, że wynik sportowy nie zawsze idzie w parze z potencjałem marketingowym. Zdziwienie jest tym większe, że oprócz sukcesów Iga Świątek ma wszystko inne, by zauroczyć reklamodawców – np. prezencję, nienaganne zachowanie na korcie i poza nim, czy też niebanalny sposób bycia. Do niej nie ma zastosowania zasada:  

Lepiej być piękną i być w pierwszej dwudziestce niż brzydką i być numerem jeden

Powyższy cytat pochodzi z wypowiedzi rumuńskiej tenisistki Sorany Cirstei. Te słowa miała usłyszeć, gdy podpisywała kontrakt reklamowy z jedną z firm. W tym samym wywiadzie Rumunka wypowiedziała też jeszcze jedno ciekawe zdanie: – Europa Wschodnia się nie sprzedaje. 

Finał WTA Finals bez Świątek. Sensacyjna porażka z “królową podwójnych błędów”

Wypada zapytać: dlaczego?

Thierry Henry został wyrzucony z reklamy

Odpowiedź jest oczywista i stanie się jeszcze jaśniejsza, gdy na chwilę odejdziemy od przykładu Polki. 

Gdy w 2007 r. koncern Procter&Gamble ruszył z promocją marki Gillette, nagrał spot reklamowy z najlepszym tenisistą świata Rogerem Federerem, ikoną golfa Tigerem Woodsem i mistrzem świata w piłce nożnej Thierrym Henrym. Okazało się jednak, że trzech tak wielkich i słynnych w niektórych krajach mistrzów to za mało. Trzeba było powalczyć o lokalne gwiazdy i tak w Brazylii dołożono do reklamy piłkarza Kakę, a w Indiach Rahula Dravida – krykiecistę. Ale prawdziwym zaskoczeniem dla fanów sportu w naszym kraju byłaby amerykańska wersja tej reklamy, z której Henry’ego w ogóle wyrzucono, a zastąpiono go baseballistą Derekiem Jeterem. Okazało się, że piłka nożna nie jest sportem tak bardzo globalnym, jak nam się wydaje – taka uwaga na marginesie.

Iga ŚwiątekZaskakujący przebieg meczu Igi Świątek. Nagle Child Alert

Co nam ten przykład mówi? To, że liczy się rynek lokalny, że bliższa koszula ciału, że amerykańscy kibice kochają amerykańskich sportowców, a brazylijscy – brazylijskich itp. To dość trywialne spostrzeżenie, ale w żadnym artykule ubolewającym nad “skrzywdzeniem” Igi Świątek przez sponsorów go nie znalazłem, a przeczytałem ich sporo. 

Japonia daje sponsorom 33 razy więcej możliwości

Moim zdaniem nie ma nic krzywdzącego w tym, że firmy wolą reklamować się amerykańskimi gwiazdami jak Serena Williams lub japońskimi jak Naomi Osaka niż Igą Świątek, bo dzięki temu mogą na lokalnych rynkach zarobić więcej. Przy USA czy Japonii, Polska to mikrus. Do tego dochodzi konkurencja. Stawki dla Raducanu, Osaki czy Williams zawsze będą wielokrotnie wyższe niż dla Świątek, bo reklamowe rynki w USA, Wielkiej Brytanii czy Japonii są wielokrotnie większe niż w Polsce. Firmy muszą się bardziej licytować, by pozyskać gwiazdę pierwszej wielkości. 

Warto pamiętać o jeszcze jednym ważnym czynniku, który “upośledza” marketingowo Polkę. Przy okazji tenisa lubią się reklamować marki luksusowe: drogie samochody, zegarki itp. Nad Wisłą i Odrą mało kogo stać na te produkty. Co innego w Japonii, gdzie – według danych banku Credit Suisse z 2022 roku – milionerów jest 33 razy więcej niż Polsce, czy w Wielkiej Brytanii – 28 razy więcej. Na miejscu właścicieli takich firm, kogo byście woleli wybrać do reklamowania swoich produktów Osakę, Raducanu czy jednak Świątek? 

Kapitał też ma narodowość. Firmy wolą swoich

Wbrew głoszonemu przez lata hasłu, kapitał też ma narodowość. A najbardziej okazało się to w pandemii i teraz, podczas wojny w Ukrainie. To dlatego Iga Świątek nosi na piersi znaczek PZU, a nie innego światowego giganta, którzy przecież i w Polsce prowadzą działalność i też mieliby interes w takiej reklamie.

Aryna Sabalenka i Iga Świątek po meczu w półfinale WTA Finals w Fort Worth.Rywalka Świątek pęka z dumy. “Chciałam, żeby Iga zapracowała na zwycięstwo”

Zresztą – jeszcze inny przykład, czy Robert Lewandowski, który pięć razy z rzędu był królem strzelców Bundesligi, doczekał się jakiegokolwiek dużego kontraktu reklamowego z niemiecką firmą na niemiecki rynek? Firmy za naszą zachodnią granicą mają wystarczająco dużo swoich gwiazd, by się przy nich promować. Lewandowski też w swoim reklamowym portfolio ma przede wszystkim firmy z lokalnego rynku, a naczelnym przykładem jest fakt, że gdy wybierał firmę odzieżową, zdecydował się nie na jakiegoś giganta z zagranicy, ale na krajowy 4F. 

Na koniec warto też pamiętać, że wszystko jeszcze przed Igą Świątek. Z każdym kolejnym tytułem wielkoszlemowym – a chyba nikt nie ma wątpliwości, że najlepsza obecnie tenisistka świata jeszcze je zdobędzie – Polka będzie coraz mniej lokalna, a coraz bardziej globalna. Jej światowy potencjał marketingowy i rozpoznawalność będą rosły. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZ życia szkoły – Uczennice LO w Bieczu zgłębiały tajniki biochemii
Następny artykułPomogły Ukrainie. Dary pojechały na front