Thomas Thurnbichler wiosną został nowym trenerem polskiej kadry w skokach narciarskich. 33-letni Austriak szybko odbudował formę najlepszych polskich skoczków po nieudanym sezonie 2021/2022. Do tej pory w czterech konkursach zimowego Pucharu Świata Polacy trzy razy stawali na podium – dwa zwycięstwa w Wiśle odniósł Dawid Kubacki, a Piotr Żyła był trzeci w Kuusamo. Do listy sukcesów budujących pewność siebie skoczków należy dodać zwycięstwo Kubackiego i trzecie miejsce Kamila Stocha w cyklu Letniego Grand Prix. Po rwanym z powodu mundialu początku sezonu, teraz Puchar Świata przyśpiesza. W pierwszym konkursie w Titisee-Neustadt Dawid Kubacki zajął drugie miejsce, choć i tak może mówić o dużym niedosycie, bo skok w pierwszej serii nie do końca mu wyszedł. Szósty był Piotr Żyła. Najlepszy okazał się Anze Lanisek, a trzeci był Karl Geiger.
Piotr Majchrzak: Podczas ostatnich zawodów w Kuusamo kibiców zaniepokoiła forma Kamila Stocha. Choć chyba nawet bardziej jego słowa, bo po dniu oficjalnych treningów powiedział Skijumping.pl, że jego technika bardzo „się posypała” i jest dużo rzeczy do naprawy. Jak oceniasz sytuację Stocha w tym momencie?
Thomas Thurnbichler: Trzeba zrozumieć sportowców, którzy często mówią różne rzeczy w emocjach. A to był jeden z bardziej emocjonalnych wywiadów, które Kamil tam dał. Ale to prawda, borykał się z problemami w Ruce. Wiemy o tym. Kamil miał problem z pozycją przybieraną już na starcie najazdu i ten błąd wprowadzał sporo chaosu w dalszej części skoku. Jeśli pozycja dojazdowa nie jest odpowiednia, to potem biorą się z tego inne problemy. Ale to nie są wielkie trudności. Widziałem Kamila skaczącego na innych skoczniach i to były naprawdę bardzo dobre próby.
Mamy przygotowany dla niego dobry plan. Kamil jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Miał bardzo dobre treningi przed zawodami w Ruce. Chcemy przenieść jego dobre skoki na inne skocznie. Musimy być spokojni i trzymać się naszego procesu.
Znamy Kamila Stocha od ponad 15 lat i ta kwestia pozycji dojazdowej pojawia się zimą praktycznie co tydzień. W poprzednich latach było tak, że jak Kamil od razu nie dopasował się do rozbiegu, to trenerzy wprowadzali różne zmiany w jego najeździe. A takie częste zmiany potrafiły rozregulować skoczka. Macie więc jakiś specjalny plan na Kamila?
– W tym sezonie Kamil jest w nieco innej sytuacji niż w poprzednich latach, bo wprowadziliśmy pewne zmiany. To bardzo istotny, fizyczny czynnik jego pozycji najazdowej. Latem Kamil nie miał wielu problemów z pozycją na różnych skoczniach i myślę, że teraz była to po prostu kwestia skoczni. Ruka ma bardzo stromy najazd, z ostrym przejściem. To obiekt starego typu. Teraz musieliśmy przywrócić pozycję najazdową Kamila sprzed skoków w Ruce. Wiemy, jak to zrobić. Kamil też wie.
A mógłbyś zdradzić, co jest tą istotną zmianą?
– Chodziło o poprawienie równowagi, żeby miał więcej swobody na najeździe. Chcieliśmy, żeby łatwiej dostosowywał się do różnych pozycji. Zajęliśmy się więc stworzeniem właściwych czynników fizycznych. Zrobiliśmy też z nim wiele dynamicznych podejść do sprawy równowagi np. na rolkach, w sportach balansowych itd.
Przejdżmy do lidera Pucharu Świata, Dawida Kubackiego. Zrobiłem sobie analizę jego skoków z drugiego konkursu w Kuusamo, gdy po pierwszej serii spadł z pierwszego miejsca na szóste. Nałożyłem dwa skoki na siebie. I w drugiej serii widać było, że zaczął odbicie bardziej od klatki piersiowej, ale też spóźnił bardziej skok. Na klatce za progiem widać, że nie wystrzeliło go tak, jak w pierwszej serii. Czego musi Dawid pilnować, na czym się skupiać, żeby wygrywać?
– To są dobre obserwacje, my też oczywiście je mamy. U Dawida wiele zależy od zmagań z timingiem i od dobrej pracy nóg. Czasami Dawid traci trochę równowagę w przejściu na najeździe, tuż przed odbiciem. I wtedy nie zaczyna odbicia od nóg. Traci w ten sposób energię. Jeśli stracisz balans i odbicie nie pójdzie od nóg, to skok nie będzie aż tak wydajny. Ale widziałem też jego skoki w Wiśle, nie wszystkie były idealne, a mimo to pozwalały Dawidowi na wysokie miejsca i zwycięstwa. Dlatego jestem w pełni spokojny o jego skoki. W jego przypadku nie ma teraz żadnych zmian, jeśli chodzi o technikę. Dawid ma te same zadania do realizowania w swoich skokach. I jeśli je wykona, to będzie jednym z najlepszych.
Jak już rozmawiamy o technice, to muszę zapytać o Piotra Żyłę. W poprzednim sezonie jego pozycja najazdowa była inna niż zwykle. Pytałem o to trenerów i mówili, że była to absolutnie normalna pozycja, ale jednak wyglądało to bardzo dziwnie. W tym sezonie Żyła jeździ zupełnie inaczej, normalniej.
– Tak, to była pierwsza rzecz, jaką zmieniliśmy u Piotrka. Chyba już w drugim skoku na wiosnę. I przynosi efekty, bo Żyła czuje się bardzo komfortowo w pozycji najazdowej. Wybicie pracuje dobrze z tej pozycji, prędkości też są bardzo dobre. Jest naprawdę szybki, a to zawsze jest bardzo ważny sygnał. To był główny krok zmian u Piotra Żyły.
Zdjecie przedstawia dwie pozycje najazdowe Żyły. Z lewej strony najazd z tego sezonu, z prawej najazd z poprzedniego sezonu.
Piotr Zyła screen Eurosport
Łatwo było go przekonać do tego kroku? Bo często słyszeliśmy, że Piotr Żyła nie zawsze jest chętny do zmian w technice.
– Też słyszałem, że praca z Piotrem jest trudna. Ale zupełnie tak nie uważam. Piotrek jest bardzo bystrym sportowcem i jeśli odpowiednio wyjaśnisz mu potrzebę zmian i to, co one mają przynieść na skoczni, to nie ma żadnego problemu. Mogę powiedzieć, że świetnie nam się pracuje.
W tym sezonie nie ma też tego niezwykle szerokiego prowadzenia nart w powietrzu.
– Chcieliśmy wypracować system prowadzenia nart bliżej siebie. I pracuje on bardzo dobrze. Rozumiem, z czego to się brało. Jeśli skoczek czuje, że w powietrzu nie ma odpowiedniej rotacji lub gdy traci szybkość, to automatycznie rozkłada narty szerzej, by uzyskać więcej nośności w powietrzu. Teraz Piotrek ma w swoich skokach więcej prędkości, więcej rotacji, dlatego nie musi prowadzić nart tak szeroko.
Pierwszy dzień skoków w Kuusamo mógł zaniepokoić kibiców. Nasi skoczkowie zaskakująco blado wypadli w pierwszych oficjalnych treningach. Ja miałem wrażenie, że nasi zawodnicy są po jakimś cięższym treningu fizycznym i po “zrobieniu siły”. Analizowaliście to?
– Tak właśnie było. Rano zrobiliśmy aktywację mięśni. Dlatego w treningach zawodnicy nie mieli „świeżych nóg”. Ale nie byłem zadowolony z tych skoków. To nie było to, co chcemy oglądać. Być może było to spowodowane faktem, że tego dnia odwołano kwalifikacje i zawodnicy nie byli aż tak zmotywowani. Ale myślę, że wykonaliśmy dobrą pracę, by potem przywrócić w drużynie odpowiedni sposób myślenia.
Czyżby po skokach było zorganizowane jakieś spotkanie motywacyjne?
– Tak, dokładnie. Zrobiliśmy wieczorem spotkanie. Powiedziałem skoczkom, że nie jesteśmy do końca zadowoleni, nawet jeśli to był trening. I chcielibyśmy, żeby prezentowali się lepiej. Czyli tak, jak zaprezentowali się kolejnego dnia.
Ostatnio wielu kibiców zaskoczyło, że nie zmieniłeś składu na zawody w Titisee-Neustadt. Mimo że Tomek Pilch czy Jakub Wolny, w konkursach w Kuusamo skakali po prostu słabo. Czym cię przekonali?
– Po pierwsze, musimy pamiętać, że skocznia w Ruce jest bardzo trudnym obiektem. Dlatego chciałem dać szansę wszystkim zawodnikom na to, by znowu pokazali się i rozwijali w zawodach. Po drugie Maciej Maciusiak i jego kadra mają swoją strategię przygotowania do sezonu zimowego i Pucharu Kontynentalnego. Zabranie teraz jakiegoś zawodnika z jego drużyny mogłoby być lepsze na najbliższy weekend dla kadry A, ale utrudniłoby nam życie w dłuższej perspektywie. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na ten sam skład. Po Titisee i Engelbergu zdecydujemy, w jakim składzie będziemy dalej skakać.
Mieliście treningi po zawodach w Kuusamo, też w Ruce. Wiem, że mieliście testować tez sprzęt na zimę. Zrobiliście tam jakiś krok do przodu?
– Zrobiliśmy mały test sprzętu. Staraliśmy się również poprawiać technikę u każdego skoczka i to były dobre treningi. Ich celem treningów było też to, by skoczkowie złapali więcej pewności w skokach na śniegu. Zobaczyłem dobre skoki i niezłe efekty małych zmian w sprzęcie, dlatego byłem naprawdę zadowolony. Chcieliśmy skoczyć również w tym tygodniu w Zakopanem, ale ze względu na deszcz zeskok był zbyt mokry. Dlatego następne skoki oddamy w czwartek w Titisee-Neustadt.
Kuba Wolny jest w dołku na początku zimy. Jak z niego wyjść?
– Kuba trenował bardzo ciężko. Latem zrobił ogromny postęp w kwestiach fizycznych, takich jak mobilność i siła. Na skoczni też widzieliśmy go skaczącego naprawdę dobrze. Nigdy nie jest dobrze, gdy sezon rozpoczynasz na złym poziomie. Wtedy zaczyna się w głowie tzw. proces tonięcia. I trzeba z tym walczyć, a to nie poprawia skoków. Naszym zadaniem jest teraz przywrócenie Kuby do dobrego myślenia i poprawy skoków. Jest zdolny do tego. Cieszę się, gdy widzę, jak Kuba poświęca się tej walce. I to jest to, co chcemy widzieć.
Jak wygląda sytuacja zdrowotna Kacpra Juroszka? Wiem, że miał problemy z plecami i pojawiły się problemy, które uniemożliwiają mu skoki. Jednym z powodów jest pewnie to, że ostatnio bardzo urósł.
– Nie znam całej historii Kacpra, znam za to problemy z ostatniego czasu. Kacper prezentował się bardzo dobrze latem, ale jesienią jego problemy powróciły. To problem z dyskopatią. To jest zła informacja, bo w skokach zawsze wykonuje się ten jeden specyficzny ruch. A Kacper ma problem. Dlatego zdecydowaliśmy we wtorek, że Kacper nie pojedzie na Puchar Kontynentalny. Przez ostatni miesiąc wykonywał specjalny, dobry trening. Mamy nadzieję, że obejdzie się bez bólu. Po tym miesiącu zrobimy kolejny rezonans, zrobimy zdjęcia i skontrolujemy sytuację. Zrobiliśmy też już zdjęcia w zeszłym tygodniu i wyglądało to lepiej. Więc mamy nadzieję, że nie wydarzy się nic złego i po miesiącu Kacper będzie gotowy do drugiej części sezonu.
Czasem lepiej wrócić za późno, niż za wcześnie.
– Jeśli patrzę na Kacpra to wiem, że jest jednym z lepiej zapowiadających się skoczków na przyszłość. Dla nas priorytetem jest to, żeby był zdrowy przez najbliższą dekadę. Dlatego musimy być niezwykle ostrożni w przypadku tego, co robi, jak trenuje. Dlatego musimy podejmować decyzje najlepsze dla niego. Wiadomo, że młodzi są zawsze zmotywowani do startowania w zawodach i rywalizacji, ale musimy otoczyć go opieką. Bo potrzebujemy go w przyszłości.
Drugim ważnym skoczkiem z perspektywy najbliższej dekady jest pewnie Jan Habdas. Jak wygląda proces rozwoju tych zawodników? Chcesz mieć jakaś kontrole nad Habdasem i Juroszkiem, czy zostawiasz ich pod pełną opieka Maciusiaka, który jest trenerem kadry B?
– Jeśli jesteś liderem drużyny, to musisz ufać swoim współpracownikom. Maciek jest trenerem kadry B i wykonuje bardzo dobrą pracę. Wiem, że teraz Habdas skacze bardzo dobrze. Śledzę go bardzo uważnie. Staram się oglądać nagrania i uzyskiwać informację zwrotną od innych trenerów. Teraz byli w Planicy i słyszałem, że on i Klemens Murańka byli najlepsi. Dlatego pozwólmy im wystartować w Pucharze Kontynentalnym. I jeśli będą tam dobrzy, to damy im szansę. Mamy też Pawła Wąska, który jest jeszcze młody. Musimy podejmować odpowiednie kroki, bo mamy obiecujących skoczków na przyszłość.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS