A A+ A++

Reprezentacja Polski przegrała 2:3 z Dominikaną i na pewno nie zagra w turnieju finałowym Ligi Narodów. Podopieczne Stefano Lavariniego miały swoje szanse, ale nie były w stanie ich wykorzystać. – W wielu momentach byliśmy lepsi od rywalek. Wciąż czegoś brakuje, wciąż popełniamy błędy. Mamy też momenty, kiedy nie do końca wierzymy w to, co robimy – przyznał szkoleniowiec biało-czerwonych. 

Siatkarki reprezentacji Polski nie będą najlepiej wspominać turnieju Ligi Narodów w Bułgarii. Biało-czerwone przegrały między innymi z Chinami, a w starciu ostatniej szansy w tie-breaku musiały uznać wyższość Dominikanek. – Po meczu z Chinami mieliśmy dzień wolnego i mogliśmy dużo myśleć o naszych sprawach. Zdałem sobie sprawę z kilku rzeczy. Rozegraliśmy już 11 spotkań, poza pierwszym turniejem, w którym mogliśmy wygrać trzy z czterech meczów, a który był w teorii najłatwiejszym turniejem. Przez większość czasu pokazaliśmy, że możemy rywalizować z każdym, docierać w wielu sytuacjach do punktów stykowych. Ciągle jednak brakowało czegoś, co musimy zbudować – tłumaczył Stefano Lavarini. – Po tym meczu nie jestem smutny czy wkurzony. Po starciu z Chinkami byliśmy zdenerwowani, bo nie zaczęliśmy tak, jak powinniśmy. W meczu z Dominikaną było całkowicie odwrotnie, w wielu momentach byliśmy lepsi od rywalek. Wciąż czegoś brakuje, wciąż popełniamy błędy. Mamy też momenty, kiedy nie do końca wierzymy w to, co robimy – podsumował włoski szkoleniowiec polskiej kadry.


Jego zespół może żałować głównie porażki w drugiej odsłonie. Set rozstrzygnął się dopiero po długiej grze na przewagi. – Walczyliśmy, byliśmy blisko prowadzenia 2:0 i musimy być gotowi, by wrócić do gry po przegranym w taki sposób secie. Trzeba wrócić z jeszcze większą złością i agresją niż zaczynało się mecz. Będziemy się uczyć, nie możemy się spodziewać, że po takiej katastrofie po dwóch dniach wszystko będzie w porządku – mówił Lavarini.

Jego podopieczne nie zagrają w turnieju finałowym Ligi Narodów, ale także nie spadną z prestiżowych rozgrywek. – Boisko zawsze powie prawdę. W tym momencie tak jest. W wielu zespołach brakuje zawodniczek, mówię głównie o innych drużynach. Zarządzają one początkiem sezonu, mieli wiele siatkarek, które przyjechały kilka dni po zakończeniu sezonu klubowego. Z zasady azjatyckie drużyny lepiej prezentują się w tym okresie. Jest wiele czynników, ale z drugiej strony w tym momencie sezonu jesteśmy w tym właśnie miejscu. Akceptujemy to i pracujemy nad tym, aby wkrótce wspiąć się w górę i mieć lepszą perspektywę – zapowiedział Stefano Lavarini.

Cała rozmowa Sary Kalisz w serwisie TVP Sport

źródło: opr. własne, sport.tvp.pl

nadesłał:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJarosław Kaczyński: nie możemy mieć lotniska dla Polaków w Berlinie
Następny artykułNa ten transfer czekał trener Legii. Nowy skrzydłowy receptą na sukces?