A A+ A++

„Kibicowałem ONR, choć nigdy oficjalnie nie należałem do organizacji, bo byłem zbyt nieśmiały, by pójść na spotkanie i działać” – mówi Bart Staszewski w rozmowie z tygodnikiem „Wolna Sobota” – dodatku do „Gazety Wyborczej”.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trzaskowski przedstawia kolejnego gościa Campusu. Czy „Bart” Staszewski wygłosi wykład o fake newsowych „strefach”?

Aktywista LGBT udzielił wywiadu, w którym narzeka na traktowanie go przez media. Opowiada m.in. pozwach wobec TVP. Wspomina też o swoim stosunków do tygodnika „Sieci”.

Do rozpoznawalności przyczyniły się także prawicowe tygodniki: „Do Rzeczy”, „wSieci”, które na okładkę dawały moją twarz. I wypowiedzi polityków, choćby premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział, że jestem odpowiedzialny za prowokację szkalującą Polskę. Po każdym takim materiale zalewały mnie nienawistne wiadomości na Facebooku i Twitterze, przychodziły maile. Pisali, że mnie pobiją czy zabiją

– opowiada Staszewski.

Zapewnia, że otrzymywał pogróżki. Sytuacja miała odbić się na jego zdrowiu. Staszewski twierdzi, że przez sytuację wokół niego przybrał na wadze.

Nie spływało to po mnie jak po kaczce. Przytyłem. Zajadałem stres jedzeniem. Chodzę teraz regularnie na siłownię. Poprosiłem policję o ochronę, ale mimo że na początku coś się z tym działo, to w końcu jednak odmówili. A Krystyna Pawłowicz jeździ z ochroniarzami na zakupy

– mówi.

Spotkanie z prezydentem

Następnie działacz LGBT opisuje swoje spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą. Przekonuje, że pokazał mu zdjęcia młodych osób, które odebrały sobie życie z powodu nagonki na ich homoseksualizm.

Nie podałem mu ręki na pożegnanie, choć on wyciągnął. Aha, i powiedziałem na odchodne, że życzę mu, żeby mu się te wszystkie martwe dzieciaki ze zdjęć przyśniły. Tacy politycy jak Duda odpowiadają za ich przesrane dzieciństwo i dojrzewanie

– relacjonuje Staszewski.

Mówi też o swojej młodości. Twierdzi, że… sympatyzował z ONR.

Kibicowałem ONR, choć nigdy oficjalnie nie należałem do organizacji, bo byłem zbyt nieśmiały, by pójść na spotkanie i działać. Z czasem zacząłem wchodzić na portale randkowe. Korespondowałem z chłopakami, raz nawet się zakochałem przez internet. To właśnie ci znajomi z internetu uświadamiali mnie, że ukrywanie się przed rodziną jest na dłuższą metę szkodliwe

– zapewnia.

Pytany o to, czy w Polsce jest siła polityczna, która mogłaby doprowadzić do zalegalizowania związków partnerskich, Staszewski odpowiada:

Trudno powiedzieć. Za chwilę może znowu uznają, że potrzebują poparcia Kościoła, by pokonać PiS.

Strefy wolne od LGBT

Staszewski zasłynął robieniem zdjęć przy samodzielnie przyczepianych do nazw gmin tabliczkach z napisem „Strefa wolna od LGBT”. Teraz żali się, że został pozwany.

Gminy przyjęły uchwały, że są wolne od ideologii LGBT. A teraz uważają, że strefy to mój wymysł, i stracili przeze mnie pieniądze z Unii. Trzy gminy mnie pozwały: Tuszów Narodowy, Niebylec, Zakrzówek. Niebylec już jest nieaktualny, bo sąd oddalił powództwo

– mówi Bart Staszewski.

Jak widać, dla aktywisty powodem do dumy jest fakt, że nie podał ręki prezydentowi, który zaprosił go na spotkanie. To wiele mówi o człowieku.

mly/wyborcza.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZwycięstwo Petry Kvitovej w turnieju WTA w Eastbourne
Następny artykułNiezwykła rywalizacja w Mediatece [ZDJĘCIA]