A A+ A++

Dziennie tracimy 5 milionów złotych, większość z nas jest zagrożonych upadłością, a Polacy bez ruchu i aktywności podupadają na zdrowiu – tak apel do rządu o odmrożenie działalności ośrodków narciarskich uzasadnia stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne (SPSNiT).

Kiedy rząd wprowadzał lockdown od 28 grudnia, zapowiadał, że skończy się on 17 stycznia. Potem jednak przedłużył zamknięcie niektórych biznesów do końca stycznia. Tymczasem „każdy dzień zwłoki to miliony strat dla polskich przedsiębiorców, rosnąca obawa o miejsca pracy, pogarszająca się kondycja psychiczna właścicieli, menedżerów, pracowników, ale też narciarzy i snowboardzistów” – piszą przedsiębiorcy.

„Wszyscy znaleźliśmy się w niezwykle trudnym położeniu. Z jednej strony to tysiące przedsiębiorców, którzy nie mogą prowadzić działalności. Z drugiej będący pod rosnącą presją przedstawiciele rządu, którzy w dobrej wierze wprowadzają obostrzenia, starając się w najlepszy możliwy sposób zarządzać największym kryzysem w powojennej historii Polski. Ale są także zmęczeni wielomiesięcznymi ograniczeniami i obostrzeniami mieszkańcy miast, miasteczek i wsi, którzy zmuszeni do spędzania czasu przede wszystkim w domu, coraz gorzej znoszą całą sytuację. Naszym wspólnym celem powinno być więc dążenie do znalezienia kompromisu, który z jednej strony pozwoliłby przedsiębiorcom przetrwać, rządzącym ograniczać rozwój pandemii, a społeczeństwu dbać o fizyczną i psychiczną kondycję” – czytamy w oświadczeniu SPSNiT, które zrzesza 90 stacji narciarskich.

Stowarzyszenie apeluje więc do rządzących o cofnięcie ograniczeń. Tym bardziej, że jak podkreśla wdrożyło po konsultacjach z Ministerstwem Rozwoju i Głównym Inspektorem Sanitarnym zasady sanitarnego zapewniające bezpieczne korzystanie ze stoków narciarskich.

Według szacunków PSNiT już poniesione koszty przygotowania ośrodków to prawie 32 miliony złotych. Co gorsze, każdy kolejny dzień zamknięcia branży, to średnio 5 milionów złotych strat i widmo bankructwa.

Zamknięcie branży w wypadku większości zrzeszonych w PSNiT podmiotów oznacza stratę sporej części przychodów generowanych w całym sezonie zimowym, nawet 50 procent. A dochodzą do tego jeszcze straty hotelarzy, właścicieli pensjonatów i kwater. A wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy aura, jak rzadko sprzyja prowadzeniu ich biznesów – podkreślają autorzy.

Dręczy ich też niepewność, co dalej. Z ich szacunków „wynika, że ponowny start sezonu narciarskiego od 1 lutego pozwoli na uniknięcie wielu upadłości i utrzymanie znaczącej liczby miejsc pracy, mimo że szczyt sezonu narciarskiego, który przypada na okres świąteczno-noworoczny, mamy już przecież za sobą”.

Zwracają też uwagę, że ludzie i tak nie wytrzymują w domach i wychodzą na sanki „w liczbach tak dużych, że nie jest możliwe ich kontrolowanie i aktywne reagowanie przez pracowników ośrodków (którzy formalnie przecież nie pracują). Każdy kolejny dzień zamknięcia to pogarszająca się kondycja fizyczna i destrukcyjny wpływ na psychikę. (…) Badania nie pozostawiają wątpliwości – ograniczenie dostępu do aktywności fiz … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUlga dla posiadaczy kompostowników
Następny artykułZakup wyposażenia dla OSP