A A+ A++

Co wspólnego z wygraniem mundialu przez Argentynę ma wieś nieopodal Lublina? Jak się okazuje, to właśnie stamtąd pochodzą przodkowie Juana Foytha, który sięgnął w Katarze po złoto. WP SportoweFakty przedstawiają niezwykłą historię tej rodziny.

Piotr Koźmiński

Piotr Koźmiński


WP SportoweFakty
/ Archiwum Ariela Foytha
/ Pochodząca z Polski rodzina babci Juana Foytha

Juan Foyth, reprezentant Argentyny, a na co dzień piłkarz hiszpańskiego Villarreal CF, ma polskie korzenie. To wiadomo od dawna. Na tym jednak kończyła się wiedza na temat jego przodków. A historia tego byłego obrońcy Tottenhamu jest bardzo ciekawa.

WP SportoweFakty dotarły do Ariela Foytha, ojca piłkarza, który przez cały mundial przebywał w Katarze, gdzie oglądał wszystkie mecze Argentyny. 25-letni Juan, prawy obrońca, na mistrzostwach zagrał raz, w półfinale z Chorwacją.

Dla Foythów najbardziej sentymentalny był jednak mecz fazy grupowej między Polską a Argentyną. Bo właśnie te dwa kraje tworzą historię ich rodziny. A jak się okazuje, u Foythów polskie wspomnienia są pielęgnowane. Pamięć o przodkach znad Wisły wcale tam nie zaginęła.

ZOBACZ WIDEO: On pierwszy informował o Santosie. Zdradza kulisy wyboru selekcjonera

Wszystko zaczęło się w Malicach

– Moi dziadkowie, Bartłomiej Golowka i Pelagia z domu Panczuk, wraz z czwórką dzieci przybyli do Argentyny w 1939 roku na pokładzie Barco Asturias, który wypłynął z Southampton i dotarł do portu w Buenos Aires – zaczyna opowieść Ariel Foyth. – Nasza rodzina pochodziła z miejscowości Malice, niedaleko Lublina. Jedną z czwórki dzieci, która przybyła do Argentyny z moimi dziadkami była Olga, moja mama, a więc babcia Juana – tłumaczy ojciec 17-krotnego reprezentanta Argentyny.

Precyzując: Malice to wieś w województwie lubelskim, powiecie hrubieszowskim, gminie Werbkowice. Dane z 2022 roku mówią o tym, że liczy 286 mieszkańców. Z opowieści Ariela Foytha wynika, że to właśnie stamtąd rodzina wyruszyła w świat. Najpierw, jak wspomniano, obrali kierunek na Anglię, a potem na Amerykę Południową.

Ten hotel dla imigrantów istnieje do dziś

– Po przypłynięciu do Buenos Aires moja rodzina została zakwaterowana w hotelu dla imigrantów, w portowej części miasta. Co ciekawe, ten hotel wciąż istnieje – tłumaczy z ożywieniem Foyth senior. – Stamtąd po pewnym czasie przetransportowano ich do Punta del Indio, do miejscowości o nazwie Veronica, gdzie znajdowała się kolonia imigrantów. Najpierw pracowali na roli dla innych, najmowali się do żniw i zbiorów, w różnych miejscach regionu, a następnie sami kupili ziemię i stworzyli na niej piękne gospodarstwo.

Umiejętność uprawy roli i hodowli zwierząt rodzina Foytha przywiozła z Polski, ze wspomnianych Malic. Na argentyńskiej ziemi Polacy radzili sobie coraz lepiej, a ich gospodarstwo szybko się rozwijało. – W pewnym momencie było już na tyle duże, że nie tylko wystarczało, aby zabezpieczyć potrzeby żywieniowe rodziny, ale zaczęła się też sprzedaż produktów rolnych – opowiada nam Ariel Foyth.

Przodkowie Juana Foytha. To oni wyjechali z Polski, z Malic. Od prawej Bartłomiej (pradziadek piłkarza), Zofia, Pelagia (prababcia), Nadia, a wyżej Włodzimierz (z prawej) i Olga (babcia)
Przodkowie Juana Foytha. To oni wyjechali z Polski, z Malic. Od prawej Bartłomiej (pradziadek piłkarza), Zofia, Pelagia (prababcia), Nadia, a wyżej Włodzimierz (z prawej) i Olga (babcia)

Pradziadkowie Juana, czyli Barłomiej i Pelagia dożyli w Argentynie późnej starości. Tam zmarli i tam są pochowani. – Jeśli chodzi o moją polską mamę, to Olga miała 10 lat, gdy przybyła z rodziną do Argentyny. Wtedy mówiła tylko po polsku, hiszpańskiego musiała się dopiero nauczyć na miejscu, w argentyńskiej szkole – wyjaśnia Foyth.

Kiedy Olga spotyka Juana

Już w Argentynie Olga spotkała Juana Foytha. – To był Argentyńczyk, który pochodził z rejonów Czechosłowacji. Z tego związku urodziło się dziewięcioro dzieci, w tym ja. Moje starsze rodzeństwo mówiło jeszcze po polsku, ale z biegiem lat znajomość tego języka w naszej rodzinie zaczęła zanikać, bo starsi umierali i młodsi nie mieli się już od kogo uczyć – tłumaczy Ariel Foyth, zapewniając jednak, że Polska wciąż jest dla nich ważna.

– To nieodłączna część historii naszej rodziny. Wiele symbolicznych słów definiuje Polskę. Tożsamość, miłość, wolność, marzenia, rodzina, oderwanie od korzeni, cierpienie, praca, wysiłek, poświęcenie, wartości, solidarność, wiara w Boga i to, że Polska zawsze się podnosi, jest przykładem dla innych narodów, że nigdy się nie poddaje. I te wartości Polska zakorzeniła w mojej rodzinie, za co jesteśmy jej bardzo wdzięczni – mówi nam ojciec mistrza świata.

Juan Foyth i Olga Golowka, dziadkowie mistrza świata. Zdjęcie zrobione w dniu ich ślubu
Juan Foyth i Olga Golowka, dziadkowie mistrza świata. Zdjęcie zrobione w dniu ich ślubu

Jak się okazuje, w rodzinie jest nie tylko pamięć o Polsce, ale i polskie paszporty. – Posiada je troje członków naszej rodziny, w tym ja – przyznaje Ariel, który polski paszport zabrał ze sobą do Kataru. Zresztą na zdjęciu, które pokazujemy poniżej, ojciec Juana pozuje z polskimi kibicami i naszym dokumentem. Jak przyznaje Ariel, również inni Foythowie są w trakcie wyrabiania polskiego paszportu.

Modlitwa o dobry wynik. Dla Argentyny, ale i Polski

Foyth senior z wysokości trybun śledził mecze reprezentacji Argentyny w Katarze, był więc obecny przy okazji starcia Polska – Argentyna. – Oczywiście, nasze serca były z Argentyną, ale równocześnie chcieliśmy, aby padł taki rezultat, który również dla Polski byłby korzystny. No i ostatecznie tak się stało. Bardzo nas to ucieszyło, więc opuszczaliśmy stadion w bardzo dobrych humorach, robiąc sobie przy okazji pamiątkowe zdjęcia z polskimi kibicami – opowiada Ariel Foyth.

Niedawno jeden z członków rodziny odwiedził Polskę, a takie plany ma też Ariel Foyth. Natomiast ojciec Juana przyznaje, że nigdy nie było dyskusji, czy jego syn mógłby grać dla Polski. – Jeśli ktoś w Polsce miał taki pomysł, to sama idea byłaby dla mnie powodem do dumy. Natomiast Juan bardzo szybko zaczął grać w juniorskich reprezentacjach Argentyny i nie było powodów, aby coś tu zmieniać, bo wszystko szło bardzo płynnie aż do pierwszej reprezentacji – tłumaczy ojciec piłkarza.

Ariel Foyth (prezentuje polski paszport) po meczu Polska - Argentyna w Katarze
Ariel Foyth (prezentuje polski paszport) po meczu Polska – Argentyna w Katarze

I choć w Katarze Juan Foyth zagrał tylko jedno spotkanie, to nie mąci to radości rodziny. – Miesiąc spędzony na mundialu był niesamowitym doświadczeniem. Zobaczyć Argentynę sięgającą po trzecie mistrzostwo świata, co więcej – mieć w tym zespole syna u boku Messiego i innych gwiazd… To są piękne wspomnienia, które zostaną ze mną na całe życie – przyznaje Ariel.

A skoro o wspomnieniach mowa, ostatnim naocznym, wciąż żyjącym, strażnikiem i świadkiem polskiej historii w rodzinie Foythów jest 92-letnia obecnie Zofia (Sofia), która przybyła z rodziną do Argentyny w wieku 7 lat. To ciocia Ariela Foytha.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Santos zeznawał w sprawie Polaka. Zachował się niezwykle
Transfer Kiwiora zszokował Anglię

Wszystkie mecze obejrzysz na TVP 1 w Pilocie WP. 

Czy Argentyna zasłużenie zdobyła mistrzostwo świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki


Skomentuj

1

Zgłoś błąd


Komentarze (1)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Czujniki” czadu dla seniorów
Następny artykułTrwają zwolnienia grupowe w Petrochemii Blachownia. Nowej pracy musi szukać kilkadziesiąt osób