A A+ A++

Często widzimy na stoku osoby, które są po pierwszej lekcji udzielonej niekoniecznie przez instruktora, a przez kolegę lub znajomego. Wyjeżdżają na górę, a potem albo powoli się zsuwają – co jest najmniejszym zagrożeniem – albo mając silne nogi, jadą w pokracznej pozycji, z rozłożonymi niebezpiecznie kijkami. Stwarzają największe zagrożenie dla innych.

Szacuje się, że w Polsce, kraju nizinnym, na nartach jeździ od 8 do 10 mln osób. W ostatnich latach na południu Polski – od Bieszczadów po Karkonosze – powstawało wiele nowych stacji narciarskich. Od 2012 roku właściciel każdego stoku musi zapewnić narciarzom ratowników, którzy pospieszą z pierwszą pomocą. Przeważnie są to ratownicy TOPR i GOPR, a w małych ośrodkach ratownicy medyczni po przeszkoleniu narciarskim. To właśnie od nich w dużej mierze zależy bezpieczeństwo poszkodowanych w wypadkach narciarskich.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDwieście milionów więcej. I to jeszcze nie wszystko. Takiego budżetu Płock jeszcze nie miał!
Następny artykułWielki gwiazdor porwany przez rewolucjonistów. Grali z nim w karty