A A+ A++

Z mokotowskiego sklepu korzystali głównie biedniejsi mieszkańcy Mokotowa, teraz czeka go eksmisja. Fundacja prowadzi lokal, ale nie płaciła czynszu i nie rozliczyła miejskiej dotacji. Ale jej prezes i tak winą za problemy obarcza miasto.

Punktualnie o godz. 9 w czwartek, 28 marca, pracownicy sklepu socjalnego Spichlerz na Mokotowie zaczęli strajk głodowy. Razem z nimi w proteście bierze udział Mikołaj Rykowski, prezes fundacji Wolne Miejsce, która zarządza sklepem. Dopingują ich okoliczni mieszkańcy, głównie osoby starsze, które są stałymi klientami sklepu – przyszli do Spichlerza, gdy tylko dowiedzieli się o strajku. 

Załoga Spichlerza na Mokotowie broni sklepu

Strajkujący za winnego swoich kłopotów uważają miasto. A to dlatego, że sklep mieści się w wynajętym  fundacji lokalu miejskim. Jak mówią, miasto domaga się od nich zapłaty czynszu za ostatnie trzy lata, choć rzekomo mieli dostać obietnicę z magistratu, że lokal będą wynajmować za darmo.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFestiwal podróży i przygody
Następny artykułMakeover mieszkania w Bielsku-Białej z meblami o oryginalnym designie