A A+ A++

Ceny energii elektrycznej z dostawą na przyszły rok w maju osiągnęły rekordowy poziom – nawet 1100 zł za MWh. W połowie czerwca trend się nieco odwrócił: ceny spadły poniżej 1000 zł. Jednak w ostatnich dniach ponownie wróciły na ścieżkę wzrostu, osiągając ów rekordowy pułap 1100 zł.

Ten ostatni wzrost to efekt obaw o zakręcenie kurka z gazem przez Rosjan. Utrzymujące się rekordowe ceny energii na giełdzie budzą również pytania o marże spółek węglowych. Towarowa Giełda Energii, Komisja Nadzoru Finansowego, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Urząd Regulacji Energetyki monitorują rynek.

Coraz więcej pytań

Instytucje nadzorujące i kontrolujące sytuację na rynku notują coraz więcej zgłoszeń i zapytań, czy nie dochodzi do zmowy cenowej. Do UOKiK wpływają pojedyncze skargi konsumentów dotyczące wysokich cen energii elektrycznej.

– Urząd aktualnie nie prowadzi postępowania w tej sprawie, cały czas jednak monitorujemy rynek i jeśli pojawi się uzasadnione podejrzenie nadużywania pozycji dominującej bądź zawarcia niedozwolonego porozumienia, to podejmiemy działania w ramach naszych kompetencji – komentuje dla „Rz” Urząd, podkreślając, że analizowany jest każdy sygnał, mogący świadczyć o niedozwolonych prawem praktykach.

Towarowa Giełda Energii, a więc organizator samego rynku, otrzymała kilka pism od podmiotów zaniepokojonych sytuacją, szczególnie w zakresie wysokich cen energii elektrycznej w kontraktach na 2023 r. Jednak samo TGE nie ma wpływu na wysokość cen, które wynikają z podaży i popytu. TGE podkreśla też, że wzrost cen sam w sobie nie jest manipulacją, podobnie jak ich spadek. – TGE jako platforma obrotu nie odnosi się bezpośrednio do poziomów cen zleceń i kursów zawieranych transakcji, które są ustalane na podstawie uprawnionych zachowań uczestników rynku, i nie wpływa na ich poziom – mówi nam TGE, dodając, że giełda nie podejmuje także działań mających na celu ograniczanie swobody uczestników obrotu w przeprowadzaniu transakcji na rynku giełdowym.

Czytaj więcej

Mimo to TGE podkreśla, że monitoruje sytuację. – W strukturze Towarowej Giełdy Energii znajduje się wyspecjalizowana jednostka organizacyjna, która prowadzi nadzór nad rynkiem giełdowym w celu identyfikacji zdarzeń mających znamiona nadużyć, tj. naruszenia zakazu manipulacji, próby manipulacji lub wykorzystania informacji poufnej – mówi nam giełda.

Zapytania trafiają także do Komisji Nadzoru Finansowego, ta jednak tłumaczy, że nie ma możliwości działania. Od maja ceny energii na TGE są także pod kontrolą Urzędu Regulacji Energetyki.

Rynek czeka

Problemem jest coraz gorsza płynność na rynku. TGE dodaje, że rozważane zmniejszenie czy też zniesienie obliga giełdowego najprawdopodobniej pogorszy transparentność rynku i negatywnie wpłynie na płynność.

Już teraz widać to zjawisko. Analityk DM BDM Krystian Brymora tłumaczy, że ok. 80 proc. energii zużywanej w Polsce zwykle kontraktuje się „na przyszły rok”. – Obecnie dzieje się to wolniej niż w kontraktach zawieranych w 2021 na 2022 r., bo zakontraktowano ok. 30 proc. energii do końca maja. Rok temu było to 37 proc. w kontraktach na rok następny – mówi. Oznacza to, że jest mniej kupujących niż rok temu. Czekają oni, aż cena spadnie.

Widoki … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł​”7 pytań o 7:07″ w radiu RMF24. Gościem gen. Mieczysław Bieniek
Następny artykułWotum zaufania dla wójta Marcina Majek