A A+ A++

Wskazywaliśmy, że w tej sytuacji w inwazji zostałyby prawdopodobnie wykorzystane jednostki cywilne, jednak w przypadku statków handlowych czy pasażerskich, mogłyby one prowadzić rozładunek dopiero w oparciu o zdobytą na Tajwanie infrastrukturę portową. Okazuje się, jednak, że ChRL próbuje obejść te ograniczenia, zamieniając flotę cywilną w jednostki zdolne do wyrzucania desantów na plażach. Już od lat zresztą mówiło się, że chińscy stoczniowcy budują dla ChRL jednostki pływające “z uwzględnieniem” ich ewentualnego użycia w wypadku wojny.

W 2020 roku chińska telewizja CCTV pokazywała próbne lądowania przy użyciu 26-tonowych amfibii desantowych typu ZTD-05. Dokonywano ich z pokładu promu klasy Ro-ro (roll-on roll-off) o wyporności niecałych 16 tys. ton. Szacuje się, że ta relatywnie niewielka jednostka (średnia wielkość statku handlowego na świecie to obecnie 38 tys. ton wyporności) o nazwie Bang Chui Dao, jest mimo wszystko w stanie przewozić batalion piechoty zmechanizowanej.

Reklama

Bang Chui Dao był prawdopodobnie prototypową jednostką wyposażoną w nowego typu rampę desantowania. Zakładając, że zostanie ona udoskonalona i wprowadzona na przynajmniej części chińskich statków cywilnych, wówczas chińska fota desantowa w razie wojny nie będzie liczyła trzech śmigłowcowców desantowych (40 tys. ton wyporności), ośmiu wielkich okrętów desantowych-doków (25 tys. ton) i kilkudziesięciu mniejszych okrętów desantowych  (od 800 do 4800 ton), ale plejadę setek dużych jednostek, które będą mogły załadować jednocześnie na pokład nie tylko całą chińską piechotę morską w pierwszym rzucie, ale także część wojsk lądowych.

Chińska metoda na obejście ograniczeń jakie ma zawodowa marynarka wojenna wydaje się mieć sens. Szczególnie, że Chińczycy od dekad rozbudowują milicje morskie, a zatem formacje, które będą mogły obsadzić skonfiskowane na czas wojny cywilne jednostki transportowe. Jest bowiem raczej pewne, że jeżeli w czasie ewentualnej wojny skonfiskowane zostałyby statki do przeprowadzenia desantów, działań zaopatrzeniowych i innych, wówczas obsadzałyby je ich etatowe załogi. Podobnie jednak jak w czasach pierwszej i drugiej wojny światowej załogi te zostałyby prawdopodobnie wzmocnione przez przez dodatkowych specjalistów obsługujących dodatkowo montowane sensory, uzbrojenie do samoobrony czy choćby wspomnianą rampę desantową.

Biorąc pod uwagę zarówno to, jak i fakt że w ciągu ostatnich 20 lat ChRL wyrosła na największego projektanta i budowniczego statków komercyjnych w tym promów, wydaje się że potencjał do uderzenia na Tajwan mógł być budowany już od dawna. Nie wiadomo do końca czy Bang Chui Dao był prototypem, czy jednym z wielu równolegle dostosowywanych do działań desantowych statków cywilnych, ani kiedy ChRL uzna, że ma wystarczającą liczbę takich jednostek. Atak na „zbuntowaną prowincję” mógłby nastąpić dopiero po osiągnięciu przez nie zakładanej gotowości, ale obecnie pojawiają się kolejne doniesienia o chińskich statkach kotwiczących w rejonach piaszczystych plaż na terenie ChRL. Tych wykorzystywanych do trenowania desantów przez “prawdziwe” wojskowe jednostki pływające.

Podobne pytania można postawić w kontekście możliwości użycia w ataku cywilnych samolotów pasażerskich i transportowych, których w ChRL także są obecnie tysiące. Wiele z nich to zresztą różnego typu Airbusy i Boeingi.

“Średniowieczna”, czy jak kto woli starożytna metoda dokonania masowego desantu z użyciem wszystkich dostępnych statków i okrętów a nie tylko wyspecjalizowanych nielicznych jednostek wydaje się mieć sens w przypadku każdej szeroko zakrojonej inwazji morskiej. Wystarczy chociażby przypomnieć lądowanie w Normandii, gdzie po zdobyciu przyczółków szybko rozpoczęto budowę sztucznych portów, z których mogły korzystać właśnie nieprzystosowane statki handlowe. Metoda ta była więc inna niż obecnie testowana chińska, ale także opierała się na szerokim zastosowaniu w działaniach licznej floty cywilnej. Otwarte pozostaje jednak pytanie na ile taka metoda – użycia nieopancerzonych jednostek z niezbyt dobrze wyszkolonymi załogami, sprawdzi się na współczesnym polu walki, przeciwko obrońcom dysponującym licznym uzbrojeniem rakietowym, skutecznym rozpoznaniem i zdolnością do przeciwdziałania z powietrza. Takich atutów przeciwko alianckiej flocie handlowej idącej do Normandii nie mieli zmiażdżeni w powietrzu Niemcy. Czy tysiące statków wiozących wojska inwazyjne zdołają zaabsorbować ogień obrony Tajwanu i wspierających go sojuszników? Na to pytania prawdopodobnie nie można będzie odpowiedzieć bez sprawdzenia tego w praktyce.

Na koniec dodajmy, że jak podaje infomaritime.eu, flota handlowa kontrolowana przez ChRL jest obliczana na 244,5 tys. jednostek pływających i zwiększyła się w ostatnim roku o około 15 tys. (wzrost rok do roku o 6 proc. i o 37,5 proc. w stosunku do 2015 roku). Oczywiście wśród nich znajdują się także niewielkie jednostki rybackie, ale do wsparcia inwazji na Tajwan wystarczyłoby ich prawdopodobnie zaledwie kilka tysięcy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMiejski plecak na każdą okazję. Wygodny i pojemny
Następny artykuł​Wał szkwałowy nad Nowym Sączem. Piękne i przerażające zdjęcia