Chcę ustrzec wszystkich właścicieli przed tym, co mnie spotkało – mówi Iwona Szymańska, właścicielka pięcioletniego Pinia. Jej pies odszedł w Nowy Rok. Wystraszył się fajerwerków.
Pinio nie miał łatwego życia. Jako dorosły pies trafił do przytuliska Wandy Jerzyk w wielkopolskim Brodziszewie. Zmarł jego właściciel, a rodzina odmówiła zajmowania się dalej psem. W schroniskowym kojcu spędził kilka miesięcy, nim w styczniu 2023 r. dostrzegła go Iwona Szymańska, mieszkanka podpoznańskiego Przeźmierowa.
To był jej pierwszy adopciak.
– Miałam już pieski, głównie małe, ale nigdy wcześniej ze schroniska. Wszystkie kochałam, ale Pinio był wyjątkowy. Zachwycający. Miał takie duże uszy, że zwracał na siebie uwagę przechodniów. I charakter miał piękny. Tyle radości i szczęścia mi dał – opowiada.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS