A A+ A++

–  Od samego początku chcieliśmy wydać książkę, która będzie inna niż wszystkie. Została wydrukowana metodą typograficzną, co dziś się już nie zdarza, na pięknym bawełnianym papierze. Została wydrukowana przez drukarza z 50-letnim stażem na 70-letniej maszynie, którą uruchomił po 20. latach – o unikatowym wydaniu „Traktatu o manekinach” Brunona Schulza mówi Łukasz Suszek.

O sobie piszą tak: „nazywamy się Olga i Łukasz Suszkowie, jesteśmy małżeństwem, wspólnie prowadzimy antykwariat księgarski oraz wydawnictwo Suszek Books. Zajmujemy się zawodowo księgarstwem już od 10 lat”. W 2019 roku przenieśli się do Krakowa i założyli tu antykwariat. Teraz rozszerzyli swoje działania o działalność wydawniczą.

– Otwierając antykwariat, miałem już pomysł, żeby wydawać książki rzadkie, które mi się podobają, czy książki, które można ładniej wydać. Po latach na rynku antykwarskim udało nam się w końcu wygospodarować trochę czasu i kapitału, żeby można było ten pomysł zrealizować i wreszcie wydać książkę – mówi Łukasz Suszka.

O pierwszej książce wydanej pod własnym szyldem, „Traktacie o manekinach” Brunona Schulza Suszka mówi: –  Na tej książce nauczyliśmy się bardzo wielu rzeczy. Wiemy już jakie drobne potknięcia nam towarzyszyły, wiemy co mamy poprawić. Natomiast ta książka i tak już jest w mojej ocenie wyjątkowa, chociażby dlatego, że nikt tak już dziś takich nie wydaje.

Ostatni taki drukarz w Polsce

Za druk książki odpowiedzialny jest Józef Rakoczy – jeden z ostatnich drukarzy typograficznych w Polsce. Ostatni, który podjął się zadania tak złożonego, jak wydrukowanie całej książki w technice typograficznej. Pracę w zawodzie zaczął w 1967 roku, jest więc drukarzem od ponad 50 lat. W latach 70. został zwolniony z drukarni z zakazem wykonywania pracy za współpracę z opozycją. Przez pewien czas pracował w różnych branżach, w 1981 roku dostał paszport i wyemigrował do Austrii. Do Krakowa wrócił dopiero w początku lat dwutysięcznych.

– Liczyłem się z tym, że na emeryturę tu wrócę. Postanowiłem, że odtworzę w Krakowie starą drukarnię. Kupowałem maszyny, zwoziłem je do Krakowa. Teraz w Muzeum Inżynierii Miejskiej znajduje się pracownia, w której można zrobić książkę od A do Z

– mówi Rakoczy.

Kolebka polskiego drukarstwa

W połowie XV wieku, już kilka lat po wynalezieniu przez Gutenberga druku, przybył do Krakowa Kasper Straube i założył pierwszą w Polsce drukarnię. Tak się zaczęło. Ale technika druku typograficznego, która z niewielkimi zmianami była stosowana od czasów Gutenberga do lat 80. zeszłego stulecia, odeszła po cichu, zastąpiona nowszymi rozwiązaniami.

– Pomyślałem sobie, że przydałoby się zakończyć tę erę. Myślałem co by tu wydrukować, aż w końcu przyszedł Łukasz. Z obawami, ale podjąłem się tej pracy – opowiada Rakoczy.

Łukasz Suszek wspomina, że znalezienie drukarza, który podjąłby się wydrukowania książki z użyciem tak przestarzałej metody było niełatwe. – Gdy pytałem drukarzy, którzy jeszcze nadal zajmują się drukiem typograficznym, czy mogliby wydrukować książkę, wszyscy odsyłali mnie do drukarni cyfrowej. Jeśli to ma być taki mały nakład, to nie ma to sensu. Józef to był jedyny drukarz, który podjął wyzwanie i powiedział „OK, spróbujmy”.

Książka na maszynie drukarskiej Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie

Choć i on nie był początkowo przekonany do przedsięwzięcia. – Napisałem do Józefa z pytaniem jak to zrobić, u kogo to zrobić. A Józef odpowiedział mi, żebym wybrał druk cyfrowy. Później na szczęście przemyślał sprawę i powiedział, że możemy spróbować – wspomina Suszek.

Józef Rakoczy jest prawdziwym pasjonatem swojego fachu. Po powrocie do Krakowa sprowadzał z daleka ocalałe elementy wyposażenia pracowni drukarskiej.

– Dzisiejsze techniki, to trochę droga na skróty – mówi. – Dają wprawdzie podobne efekty, ale człowiek ogranicza się w nich do naciśnięcia przycisku. Nie ganię postępu. Ale chciałem coś zachować dla potomności, żeby młodzi ludzie w następnych pokoleniach mieli pojęcie jak to kiedyś się robiło.

Książka niespodzianka

Twórcy publikacji podkreślają, że wydana przez nich książka powstała niemal w całości w Krakowie. Jedynie papier został wydrukowany poza Polską, choć jak mówił Łukasz Suszek, został zakupiony w krakowskim magazynie dystrybutora. – Nawet człowiek, który stworzył krój pisma, którym książka została złożona, jest krakusem – śmieje się wydawca.

Suszkowie w Krakowie także własnoręcznie zszywają i oprawiają każdy egzemplarz książki.

– Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego pierwszego “dziecka”. Wydaje mi się, że to jest taka książka niespodzianka.

Było dużo prób, dużo błędów, ale efekt finalny jest bardzo zadowalający – komentuje Suszek.

Drukarz Rakoczy także ocenia skromnie: – Wyszło dobrze, ale są pewne niedociągnięcia, które trzeba będzie poprawić przy następnej pracy. Wtedy zrobimy taką jak komputer!

– Tylko, że lepszą! – dodaje Łukasz Suszek.

Będzie więcej

Wydawnictwo Suszek Books ma dalekosiężne plany: – Docelowo chcemy prowadzić dwie serie literatury polskiej – proza i poezja oraz serie poezji i prozy obcojęzycznej w dwóch wersjach – w oryginałach i po polsku. Serii będzie więc co najmniej sześć. Chcemy je wydać w małych nakładach, ale też jak najpiękniej – zapowiada wydawca.

Tymczasem nadal można zakupić pierwszą publikację wydawnictwa. „Traktat o manekinach” jest dostępny na stronie wydawcy: www.suszekbooks.com.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolicja Opole: O rozsądnym wypoczynku z półkolonistami rozmawiali policjanci
Następny artykułWiceprezydent o fontannie i Rynku Starego Miasta [FOTO, VIDEO]