Rząd zamyka sklepy w pandemii. Sieci mają patenty, by działać mimo obostrzeń

Od soboty zamknięte na głucho są sklepy budowlane i meblowe – to z kolei efekt najnowszego rozporządzenia, z 26 marca. Ikea czy Castorama przeżyły oblężenie przed weekendem, gdy tylko premier Mateusz Morawiecki z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim ogłosili najnowsze zmiany w obostrzeniach, które mają pomóc w powstrzymaniu rozprzestrzeniania się koronawirusa. Do 9 kwietnia zakupów tam nie zrobimy. 

Otwarte są za to sklepy sieci Jula – szwedzkiego multimarketu dla majsterkowiczów. Tam już w czerwcu ubiegłego roku (po tym jak rząd opublikował kilka rozporządzeń z obostrzeniami) sieć zdecydowała się na zmniejszenie powierzchni sklepów w Jankach i na Targówku. Dziś oba nie przekraczają 2 tys. mkw. i są otwarte.  Sieć Jula zmiany tłumaczy “koncepcyjną zmianą formatu sklepu”. 

Zmiany w Decathlonie

Ograniczenie powierzchni handlowej podczas trzeciej fali pandemii wprowadziła sieć Decathlon. Byliśmy w sklepie na Okęciu. Zmiany widać gołym okiem. Powierzchnię ograniczono regałami, do niektórych działów nie da się wejść, ale sprzedawcy są pomocni. Jeśli chcemy klapki basenowe z zasłoniętego działu, przyniosą je.  

Łącznie w całej Polsce sieci udało się otworzyć 45 sklepów. Podczas jesiennej fali pandemii wejście było ograniczone, można było zamawiać produkty w internecie i odbierać w sklepie.  

Podobne rozwiązania jak Decathlon stosują także niektóre duże sklepy z elektroniką. 

 – Zawsze dostosowujemy nasze działania do obowiązujących przepisów. Ostatnio testowaliśmy rozwiązanie, w którym ograniczyliśmy powierzchnię handlową do 2 tys. mkw. także w sklepach, które na co dzień są większe. Rozwiązanie to wdrażaliśmy transparentnie, współpracując lokalnie z oddziałami sanepidu i policją, kilka kontroli tych organów pokazało, że takie rozwiązanie jest bezpieczne przy zachowaniu naszych wymagających procedur sanitarnych. Jednakże ze względu na pogarszającą się sytuację epidemiczną w kraju, podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu tego rozwiązania – mówi “Wyborczej” Wojciech Kozłowski, rzecznik prasowy Decathlon Polska. 

 Dlaczego sieci handlowe próbują obejść zapisy rozporządzenia? 

 – Dla podmiotów, które w wielu przypadkach znajdują się na skraju bankructwa, każdy dzień prowadzenia działalności jest ważny – podkreśla Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych. 

 Wylicza, że konsekwencją dotychczasowych obostrzeń jest już niemal 50 mld zł utraconych przychodów najemców centrów handlowych, co stanowi 38 proc. ich rocznych obrotów. Przykładowo kategoria “dom i wnętrze” w centrach handlowych szacunkowo straci ok. 0,75-1 mld zł w wyniku ostatnich obostrzeń.  

Z danych opublikowanych przez Polską Radę Centrów Handlowych wynika, że w najtrudniejszej sytuacji są najemcy z kategorii “usługi i rozrywka”, którzy tylko w 2020 r. odnotowali obroty niższe odpowiednio o 66 proc. i 59 proc. To największe spadki obrotów w 2020 r. wśród wszystkich analizowanych kategorii handlowych. Najmniejsze spadki odnotowały kategorie “żywność” – 5 proc. oraz “dom i wnętrze” – 7 proc. Spadek skumulowany gastronomii to 34 proc., mody – 31 proc., artykułów specjalistycznych 28 proc., kategoria “zdrowie i uroda” zanotowała spadek na poziomie 21 proc. 

Decathlon podaje, że w ub. roku zanotował dwucyfrowy spadek obrotów. Z kolei Jula chwali się 13-procentowym wzrostem sprzedaży w okresie pandemii.  

Zgłoś naruszenie/Błąd