74-letni Florentino Perez to jeden z najbardziej znanych działaczy piłkarskich na świecie. Prezesem Realu Madryt jest od 2009 roku, ale był nim już wcześniej w latach 2000-2006. Wtedy to właśnie utworzył słynną drużynę “Galacticos” z takimi gwiazdami jak Luis Figo, David Beckham czy Ronaldo. Znany jest właśnie przede wszystkim z wydawania wielkich pieniędzy na piłkarzy, ale nie tylko. Odnosił w trakcie obu swoich prezesur duże sukcesy, między innymi pięciokrotnie zdobywał mistrzostwo Hiszpanii i Ligę Mistrzów. Do niedawna jego pozycja była niepodważalna, ale teraz okazuje się, że znalazł się dla niego przeciwnik. Pierwszy od przegranych wyborów w 2006 roku.
Przyszły kandydat na prezesa Realu nie chce Zidane’a. “Nie byłby on moim trenerem”
Perez w 2006 roku podał się do dymisji. Później w 2009, 2013 i 2017 roku był wybierany jednogłośnie, ponieważ nie było przeciwników. W tegorocznych wyborach tym przeciwnikiem może być Enrique Riquelme, biznesmen z branży fotowoltaicznej. Riquelme nie zdecydował się jeszcze ostatecznie czy będzie kandydował, ale wszystko na to wskazuje i można nawet stwierdzić, że zaczął już prowadzić kampanię. Nie wiadomo jednak na jakie poparcie może liczyć 32-latek.
Przyszły kandydat udzielił ostatnio wywiadu hiszpańskiemu radiu COPE, w którym ujawnił trochę planów na prezesurę. Podkreślił, że na pewno spróbowałby sprowadzić z powrotem na Santiago Bernabeu Cristiano Ronaldo. Jednocześnie podkreślił, że Zinedine Zidane nie byłby jego trenerem. – Nie byłby on moim trenerem. Moja dyrekcja sportowa myśli o innym trenerze z innym profilem. Osobiście bardzo cenię Kloppa, ale Raúl też radzi sobie bardzo dobrze, co warto docenić – zapewnił.
Riquelme skrytykował także Florentino Pereza. Biznesmen uważa, że obecny prezes specjalnie zaplanował wybory już na kwiecień, ponieważ ma nadzieje, że rywal nie zdąży załatwić wszystkich formalności. – Chciałbym mieć szansę zaprezentować się, ale ze względu na czasy to bardzo skomplikowane. Co Florentino mógł zrobić, żeby mnie zranić? Zwołać wybory teraz, przenieść je na środek sezonu. Myślałem, że to nie możliwe, zbyt tchórzliwe. To ruch przeciwko konkurentowi. Nikt nie głosował od 20 lat, a kiedy tylko wyszło moje nazwisko, nagle, dwa dni później, zwołuje wybory… – żalił się Hiszpan w rozmowie, której fragmenty zostały przetłumaczone przez serwis transfery.info.
W kwestii transferów 32-latek odniósł się przede wszystkim do Erlinga Haalanda. – Mój potencjalny dyrektor sportowy rozmawiał z Mino Raiolą. Dortmund dostanie dobrą cenę… Chce go mieć jeszcze przez rok, a potem dostanie dobrą cenę. Raiola nic nie mówił o 20 milionach dla niego i 20 dla ojca Haalanda – zakończył.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS