A A+ A++

W ostatnich dniach złotemu szkodzi kryzys rządu Zjednoczonej Prawicy. Duże znaczenie ma także wzrost liczby chorych na COVID-19, który sprowokował spekulacje o możliwym wprowadzeniu drugiego lockdownu.

NBP polubił niskie stopy

Lista przyczyn osłabienia złotego jest dłuższa. Nie sprzyjają mu lekko rozczarowujące sierpniowe wyniki gospodarcze. Produkcja przemysłowa wzrosła tylko o 1,5 proc, sprzedaż detaliczna zaledwie o 0,5 proc., a produkcja budowlano-montażowa spadła o 12,1 proc.

Na dłuższą metę skuteczne okazują się także deklaracje wysokich przedstawicieli Narodowego Banku Polskiego z prezesem Adamem Glapińskim na czele, że naszej gospodarce na czas zmagania się z kryzysem potrzebne są realnie ujemne stopy procentowe i osłabiony złoty.
Prezes banku centralnego podkreśla, że „słabszy kurs walutowy mógłby przyczynić się do nieco szybszego tempa ożywienia gospodarczego”. Najwyraźniej wzorem dla NBP są wydarzenia towarzyszące kryzysowi finansowemu z lat 2007-08, kiedy to osłabiony złoty pomagał polskim eksporterom.

Ofiarą spadku zaufania światowych inwestorów do polskich rynków finansowych pada również Giełda Papierów Wartościowych. Indeks WIG-20 jest na najniższym poziomie od końca maja, ale ostatnie tygodnie są niepomyślne także dla rynków giełdowych w Londynie, Frankfurcie i Nowym Jorku.

Rynek z widmem lockdownu

To, że z czterech głównych walut tylko funt w ostatnich tygodniach stracił na wartości wobec złotego nie jest przypadkiem. W momencie, gdy pandemia uderzyła z nową siłą rząd brytyjski poinformował, że ponowny ogólnokrajowy lockdown nie jest wykluczony. Londyn, jak na razie, poprzestaje na lokalnych i cząstkowych restrykcjach.

Zamrożenie działalności gospodarczej w całym kraju wiązałoby się z ogromnymi kosztami – budżetowymi i politycznymi. Komentatorzy uważają, że rząd Borisa Johnsona może jednak poczuć się zmuszony do ogłoszenia drugiej, wielkiej kwarantanny. Na takie właśnie rozwiązanie zdecydował się ostatnio Izrael.

Najnowsze wskaźniki koniunktury PMI wstępnie obliczone dla Niemiec, Francji i strefy euro są dobrą ilustracją pandemicznych lęków rządzących Europą Zachodnią. W sferze usług, która jest zdecydowanie bardziej niż przemysł wyczulona na kryzys “covidowy”, już w sierpniu odnotowano gorsze PMI niż w lipcu.

Ryzykowna jesień w gospodarce

Najświeższe wyniki są jeszcze słabsze i mogą niepokoić – wszystkie są poniżej recesyjnego poziomu 50 punktów. We Francji zanotowano spadek do 47,5 punktu, w całej strefie euro do 47,6, a w Niemczech do 49,1. W dodatku u naszych zachodnich sąsiadów stwierdzono niespodziewanie niską wartość wrześniowego indeksu zaufania konsumentów GfK. Co prawda polepszył się on z minus 1,7 punktu do minus 1,6, ale analitycy prognozowali, że będzie to minus 1 punkt.

Z drugiej strony, wrześniowe wstępne wskaźniki PMI dla przemysłu w strefie euro, we Francji i w Niemczech poszły w górę i wszystkie są powyżej granicy 50 punktów. Niemcy z wynikiem 56,6 punktu osiągają najlepszy rezultat od dwóch lat.

W Polsce przedstawiciele rządu w ostatnich dniach mocno podkreślają, że nie biorą pod uwagę ogłoszenia drugiego lockdownu. Pod tym względem są bardziej jednoznaczni niż decydenci w Europie Zachodniej. Mimo to złoty przegrywa na rynku walutowym. Raz jeszcze potwierdza się reguła, że gdy komplikuje się globalna sytuacja gospodarcza, to dla inwestorów najbardziej bezpiecznymi przystaniami są: euro, dolar i frank szwajcarski.

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo…

Jacek Brzeski/hlk/ polsatnews.pl

Czytaj więcej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRaport dobowy: 5 nowych zakażeń i 1 zgon w powiecie ropczycko-sędziszowskim.
Następny artykuł6 pomysłów na jarmuż. Jesienna porcja zdrowia