A A+ A++

Polska witała króla strzelców z Rosji z niedowierzaniem i ciekawością. Szybko okazało się, że Oleg Salenko, gwiazda mistrzostw świata w 1994 roku, nie nadaje się już do gry ani w Pogoni Szczecin, ani nigdzie indziej. Mecz Polska – Rosja o godz. 20.45, transmisja w Polsacie Sport.

Polska i Rosja – z tych dwóch krajów pochodzi dwóch królów strzelców piłkarskich mistrzostw świata, którzy występowali w Ekstraklasie: Grzegorz Lato i Oleg Salenko. O ile Grzegorz Lato podczas mundialu 1974 zdobywał gole prawie w każdym meczu Polski, to Oleg Salenko pięć ze swoich sześciu goli dla Rosji na World Cup 1994 strzelił w jednym meczu, z Kamerunem (6-1). Rosjanin ustanowił tym samym rekord mistrzostw świata. 

Epizodem w Ekstraklasie (18 minut gry w jednym meczu w listopadzie 2000 r.) 31-letni wówczas Rosjanin de facto skończył karierę. Co poszło nie tak w przygodzie Olega Salenki z Pogonią Szczecin i dlaczego wszystko? 

Oleg Salenko. Król z Rosji w Polsce miał wielki problem

Pogoń Szczecin w sezonie 2000/2001 była rządzona przez Turka Sabriego Bekdasa. Zespół, który miał w składzie m.in. Kazimierza Węgrzyna, Jacka Bednarza, Grzegorza Kaliciaka, Dariusza Gęsiora, zaliczył świetną rundę jesienną, wchodząc w 2001 rok w roli lidera Ekstraklasy (skończyło się na wicemistrzostwie). Wersji zdarzeń, jak doszło do sprowadzenia Olega Salenki, króla strzelców mistrzostw świata 1994, jest kilka. Wspomina się znajomości Bekdasa w swojej ojczyźnie (Rosjanin przez 2,5 roku grał w Istanbulsporze), inna wersja mówi o roli Romana Koseckiego, byłego reprezentanta Polski z przeszłością w Hiszpanii (Salenko grał w Logrones, Valencii i – rok przed Pogonią – w Cordobie). W każdym razie, oprócz magii związanej z koroną króla strzelców mundialu, wrażenie robiło też klubowe CV Salenki – ze wspomnianą już Valencią, gdzie tworzył atak z Romario i szkockim Rangers na czele. 

Od pojawienia się tematu przyjścia Olega Salenki do Pogoni, do jego ostatecznego zjawienia się w Szczecinie, minęło trochę czasu. – Czekałem z zaciekawieniem, aż w końcu zjawi się w naszej szatni. Pamiętałem jego gole z mundialu w Stanach Zjednoczonych, spodziewałem się, że pokaże spore możliwości. Wiedzieliśmy, że miał przerwę w grze, ale często ktoś z potencjałem, po podaniu ręki przez klub, wychodzi z problemów. Wydawało mi się, że tak może być też w przypadku Olega, ale nie było na to szans – wspomina Jacek Bednarz, piłkarz tamtej Pogoni Szczecin.

Wtedy, w 2000 roku, o problemach Olega Salenki z alkoholem w czasie, gdy był zawodnikiem Pogoni Szczecin, nie mówiło się wprost. Nawet po latach ówczesny trener Mariusz Kuras mówił w “Przeglądzie Sportowym” w zawoalowany sposób o “pustych kaloriach”. – Oleg Salenko wyglądał jakby miał z dziesięć kilo nadwagi, niby trenował, ale brzucha jakoś zgubić nie potrafił. Być może przyjmował zbyt dużo pustych kalorii? Mieliśmy wobec niego pewne podejrzenia, ale nikt go na niczym nie przyłapał – mówił szkoleniowiec.

– Mariusz Kuras to człowiek kulturalny i dobry z natury, więc mówi w taki sposób o Olegu. Jako trener był dla niego łaskawy i cierpliwy, ale widział, że Salenko nie nadaje się już do gry w piłkę. Rosjanin miał głęboki problem alkoholowy, to była choroba. Nigdy nie spotkałem piłkarza, który miałby tak poważny problem z alkoholem jak Salenko. To było smutne. Z Olega Salenki jako piłkarza zostało tylko imię i nazwisko. Treningi albo opuszczał, albo przychodził w wątpliwym stanie, zapewne nieraz pod wpływem. Alkohol w tamtym okresie przyjmował chyba bez przerwy, w takiej sytuacji nie ma mowy o graniu – opowiada Jacek Bednarz.

Wszystkie alkohole Olega Salenki

Wprost o zwyczajach Olega Salenki w Polsce w rozmowie z Weszło opowiadał Siergiej Szypowski, jego rodak, z którym spotkał się w Pogoni Szczecin. – Oleg lubił po piwie winko, potem whisky, potem wódka. Ja zdrowie mam, więc wytrzymałem bez problemu, ale nie miałem z takiej posiadówki przyjemności. Oleg wziął potem jakąś Ukrainkę z burdelu, zapłacił za dwa tygodnie z góry i ona mieszkała z nim. Interesowało go, żeby fajnie spędzić czas. Pójść tu i tam, pobawić się, udzielić wywiadu. Na treningu czasem kopnął piłkę, a czasem tylko stał i się przyglądał. Częściej jednak nie przychodził wcale. Nie miało to sensu. Instynkt strzelecki mu został, ale fizycznie to były zwłoki – opowiadał Siergiej Szypowski, były bramkarz Pogoni Szczecin.

– Próbował trenować, nadążać, ale po dwóch czy czterech treningach wiedzieliśmy, że z tej mąki chleba nie będzie. Dopóki wszyscy na zajęciach dostosowywali tempo do niego, było ok, ale gdy tempo było normalne, wychodził brak przygotowania fizycznego. Liniowiec Stefan Batory nie dałby rady w wyścigu z motorówkami… – opowiada obrazowo Jacek Bednarz.  – Jako kolega był w porządku, nie było między nami bariery językowej, bo uczyłem się rosyjskiego w podstawówce, liceum i na studiach. W zespole Oleg był jednak samotną wyspą, żyliśmy trochę w różnych światach – on sobie, drużyna sobie. Na forum nikt nikt z nas nie zwracał mu uwagi, co do jego stanu. Nie było między zespołem a nim jakiegoś napięcia, też dlatego, że u trenera Mariusza Kurasa grali najlepsi. On nie stanowił dla nikogo konkurencji do gry. Gdyby ktoś przystawił szkoleniowcowi pistolet do skroni i Oleg by grał kosztem np. Roberta Dymkowskiego czy Daniela Dubickiego, to by drużyna gorzej na tę sytuację reagowała – dodaje były reprezentant Polski i mistrz Polski z Legią Warszawa.

Oleg Salenko jedyny mecz w Pogoni Szczecin zagrał 18 listopada 2000 roku. Przeciw Stomilowi Olsztyn wszedł na boisko w 73. minucie za Roberta Dymkowskiego. – Nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że “zagrał”. Raczej trzeba powiedzieć, że zaliczył “występ”. Kiedyś ktoś spytał Jana Nowickiego o ocenę gry braci Mroczków, na co odpowiedział, że zagrać to może Piotr Fronczewski, a oni mogli w najlepszym razie wystąpić. Tu było podobnie – opowiada Jacek Bednarz.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBardzo dobry występ młodych biegaczy LKB Rudnik
Następny artykułPIP: Można przyznawać dzień wolny na szczepienie