A A+ A++

Od wiosny 2022 roku co chwila pojawiają się głosy o możliwych referendach, które Rosjanie mieli przeprowadzić na okupowanych terenach Ukrainy. Kreml w początkowej fazie wojny był przekonany, że już w kwietniu uda mu się zaanektować nowe terytoria. Z powodu niepowodzeń na froncie termin przesuwano na maj, 11 września i listopad. Głosowanie zostało jednak przyśpieszone i ma odbyć się od 23 do 27 września.

Rosja chce w ekspresowym tempie zaanektować zajęte obszary na wschodzie i południu Ukrainy. Do pseudoreferendum ma dojść w tym samym czasie w obwodach: donieckim, ługańskim, chersońskim i zaporoskim. Deutsche Welle zaznacza, że sytuacja będzie wyglądać podobnie jak w 2014 r. na Krymie. Rosja stara się sprawiać wrażenie nieangażującego się obserwatora. Referenda organizują jednak mianowani przez Moskwę i wspierani militarnie lokalni politycy ukraińscy.

Nielegalne głosowanie na okupowanych przez Rosję terenach przełożone

Organizacja regionalnych referendów jest w Ukrainie zakazana. Głosowaniu nie będą się przyglądać niezależni obserwatorzy. „DW” wskazuje jednak na pewne różnice. We wszystkich czterech regionach obecnie toczą się walki. Udana kontrofensywa Ukraińców zapobiegła przeprowadzeniu pseudoreferendum również na wschód do Charkowa.

W obwodach donieckim i ługańskim na karcie do głosowania będzie znajdować się tylko jedno pytanie o przystąpieniu do Rosji. Z kolei w obwodach chersońskim i zaporoskim dodatkowo umieszczono pytania o wyjściu z Ukrainy i stworzeniu niepodległego państwa, która ma przyłączyć się do Rosji. Referendum zostanie też przeprowadzone na terenie Rosji, gdzie od 2014 r. uciekali Ukraińcy.

Pseudoreferenda w czterech regionach Ukrainy

Plany organizatorów nie zakładają głosowania elektronicznego. W obwodzie zaporoskim będą wizyty domowe, w skład których mają wchodzić m.in. mobilne zespoły wyborcze i oddziały policyjne. W obwodach donieckim i ługańskim żołnierze mają zostać wcieleni w skład armii rosyjskiej, a w obwodach chersońskim i zaporoskim żołnierzy mają tworzyć ochotnicy.

Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew tłumaczył we wtorek w mediach społecznościowych, że aneksja nowych terenów dałaby Moskwie argument o użyciu „wszystkich sił do samoobrony”. Rosyjski politolog Dmitrij Orieszkin skomentował, że głosowanie w trakcie wojny „nie powinno być traktowane poważnie”. Z badań przeprowadzonych w 2019 r. wynikało, że 54 proc. mieszkańców separatystycznych regionów Doniecka i Ługańska opowiedziało się za obecnością w Ukrainie.

Czytaj też:
Jaki będzie kolejny krok Putina? Gen. Pacek: To może być zaskoczenie dla wszystkich

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMotocyklista chciał się rozgrzać podczas jazdy. Zapłacił za to 2 tys. zł
Następny artykułRozdajemy bilety na kabarety