A A+ A++
Wiadomość
gry
26 stycznia 2022, 18:55

Pokemon Legends: Arceus został ciepło przyjęty przez recenzentów. Nie przez brak wad czy problemów technicznych, lecz jako krok w dobrą stronę dla cyklu. A także po prostu świetna gra.

Odświeżone wersje gier z czwartej generacji Pokemonów okazały się bardzo zachowawcze (nawet za bardzo zdaniem niektórych). Jednakże na nich nie kończą się nowe duże odsłony serii. W piątek ukaże się zupełnie odmienne Pokemon Legends: Arceus, które zostało już sprawdzone przez krytyków.

Pokemon Legends: Arceus – wybrane recenzje

  1. Telegraph – 5/5
  2. VG247 – 5/5
  3. VGC – 5/5
  4. God is a Geek – 9,5/10
  5. Nintendo Life – 9/10
  6. GameSpot – 8/10
  7. Game Informer – 8,75/10
  8. Metro Game Central – 8/10
  9. Press Start – 8/10
  10. Shacknews – 8/10
  11. IGN Italia – 5/10

Niejako „boska” odsłona Pokemonów różni się od poprzedników pod wieloma względami. Dość wspomnieć, że Legends: Arceus nie pozwala na toczenie sieciowych starć, od lat będących nierozłączną częścią serii. Owszem, zdarzały się Pokemony bez bitew z innymi graczami, zwykle spin-offy pokroju Pokemon Mystery Dungeon czy Pokemon Snap, a omawiany tytuł to właśnie poboczna część cyklu. Niemniej to znacznie ambitniejsza produkcja, pod względem skali bliższa choćby Brilliant Diamond / Shining Pearl niż typowym spin-offom Pokemonów. Tu możemy tylko wymieniać się stworkami lub bawić się ze znajomymi w sieciowym lub lokalnym trybie kooperacji.

Czy jednak gra wynagradza brak – wydawałoby się – jednego z najważniejszych elementów serii? Jeśli wierzyć recenzjom: jak najbardziej. Pokemon Legends: Arceus to powiew świeżości dla cyklu, a zarazem świetna gra, choć niepozbawiona problemów.

Te ostatnie – poza brakiem sieciowych bitew – to przede wszystkim strona techniczna. Wizualnie tytuł prezentuje się lepiej od duetu Sword/Shield i nie ma problemu z utrzymaniem obiecanych 30 klatek na sekundę. Przynajmniej w pobliżu gracza, bo recenzenci donoszą, że czasem da się dotrzeć „klatkujące” pokemony w oddali.

Są też zarzuty pod adresem grafiki jako takiej, bo pod względem tekstur czy choćby modeli drzew Legends: Arceus wypada dość słabo na tle innych wysokobudżetowych produkcji wydanych na Nintendo Switchu. Natomiast brak aktorów głosowych w dialogach został uznany za przeżytek z dawnych czasów.

Jednak nawet rzadkie techniczne bolączki nie zepsuły dziennikarzom przygody z tytułem. Pokemon Legends: Arceus urzeka eksploracją, zgrabnie łącząc swobodę otwartego świata z liniową narracją. Zwiedzanie regionu Hisui to czysta przyjemność, zwłaszcza że nie musimy przerywać wycieczki walką z pokemonami – nawet jeśli zależy nam na ich zdobyciu, bo pokeballe możemy rzucać w ruchu, co zresztą pozwala spróbować złapać kilka stworków naraz.

Starcia również usprawniono, po części poprzez umożliwienie postaci gracza przemieszczania się w trakcie walki. Jednak w dużej mierze jest to zasługa różnorakich usprawnień, wliczając w to zmiany w balansie ataków, dodanie ich szybkich i mocnych wersji, wpływających na przebieg tur, oraz usunięcie utrudnień związanych z ich wykorzystywaniem (raz poznane ataki można dowolnie porządkować i stosować).

Głębi rozgrywce dodaje też Pokedex. Tym razem nie wystarczy złapać raz danego stworka, by natychmiast uzyskać dostęp do jego pełnego wpisu. Należy też wykonać dodatkowe działania, od schwytania istoty bez walki, przez karmienie, po obserwowanie jej zachowań etc. Ponadto Pokemon Legends: Arceus to bodajże najtrudniejsza z dotychczasowych „normalnych” gier z serii. Część recenzentów porównała co bardziej wymagające starcia do pewnego przeciwnika z Ultra Sun / Ultra Moon, który do dziś daje się we znaki fanom wyzwania Nuzlocke.

Recenzje Pokemon Legends: Arceus - powiew świeżości dla serii - ilustracja #1

Region Hisui jest pełen wyzwań, choć odpowiednika Cynthii chyba tu nie spotkamy. Chyba.

Podsumowując, Pokemon Legends: Arceus w znaczący sposób odświeża formułę serii, a zarazem jest bardzo dobrą produkcją. Jednocześnie recenzenci mają nadzieję, że to zaledwie test formuły i pierwszy krok w kierunku nowych Pokemonów godnych współczesnych czasów. W końcu tytuł sugeruje, że to tylko rozdział poświęcony Arceusowi, a po nim przyjdą następne, które – miejmy nadzieję – będą jeszcze lepsze i bardziej dopracowane.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Pomoc”. Saryusz-Wolski: Niemiecka szczodrość nie zna granic
Następny artykułKolejne zwycięstwo Cracovii w sparingu. Tym razem napastników wyręczył obrońca