A A+ A++

Far Cry to jedna z tych serii Ubisoftu, która z odsłony na odsłonę niewiele się zmienia, co oczywiście wywołuje zrozumiałą falę narzekań wśród graczy. Czyni się naturalnie pomniejsze ulepszenia w grafice czy gameplay’u, ale trywializując wszystko tak jak tylko można, nie sposób nie uniknąć stwierdzenia, że co chwilę otrzymujemy po prostu odgrzewane kotlety. Kolejne gry przedstawiają co prawda inną historię, inne realia i problematykę, ale ostatecznie osoba grająca w Assassin’s Creed 18, zagrawszy w AC 19 czuje się jak w domu. Podobnie z Paczającymi Psami, czy też ostatnimi Far Cry’ami. Przymierzając się więc do grania w Far Cry 6 pod recenzję, szykowałam się na festiwal szykanowania. I faktycznie – pierwsze godziny zabawy podsunęły mi myśl, żeby w tym oto miejscu skopiować recenzję AC: Valhalla, gdyż tak wiele rozwiązań z tej gry użyto w FC6. Moim pierwszym wrażeniem było: “Valhalla 2, ale co gorsza – bez klimatu”. Po 30 godzinach zabawy, mam jednak paradoksalnie całkiem inne zdanie…

Autorzy: Ewelina Stój
Damian Marusiak (strona dot. PS5)

No dobrze, nie będę Was już dłużej trzymać w niepewności: jeśli spodziewaliście się, że Far Cry 6 będzie grą kiepską i niewartą uwagi, to tym razem nie mieliście racji (i ja również nie miałam). W wielkim skrócie: jest to gra szalona, jednak nie głupkowata, pełna dziwactw, humoru, wybuchowych akcji, o wielkim ale i bogatym otwartym świecie, z ciekawymi postaciami, zróżnicowanymi zadaniami i lokacjami, i pod wieloma względami (protagonista, antagonista, gameplay) bije na głowę ostatnich kilka części. Jasne, znajdziemy tu utarte rozwiązania z poprzednich odsłon i innych tytułów Ubisoftu, jednakże poszczególne, dopicowane elementy składają się na szalenie grywalną i równie przyjemną całość. I może nie powinnam tego pisać, ale owa całość smakuje najlepiej, gdy do szklanki nalejemy sobie  jakiejś tequili zagryzanej tortillą, aby wczuć się w ten zyarany klimat gry. Jest po prostu mucho loco. Ale po kolei. 

Far Cry 6 to kolejny, klasyczny sandbox z widokiem FPP, który tym razem zabiera nas do tropikalnej Yary – państwa rządzonego twardą ręką Antona Castillo, znanego w partyzanckim półświatku jako El Fascista. Zadaniem gracza będzie urządzenie jemu i jego poplecznikom la noche de la muerte. Aha, Far Cry 6 to także gra, w której nauczycie się hiszpańskiego szybciej, niż na jakimkolwiek kursie. Z naciskiem na łacińskie naleciałości…

Recenzja Far Cry 6 – absurdy, gagi, szalone akcje i yarański żar tropików. Ubisoft Was rozczaruje... ale nie tak, jak myślicie [nc1]

Recenzja Deathloop – balansując między Dishonored, Borderlands a Dniem Świstaka. Nieszablonowa gra dla nieustępliwych

Grę zaczynamy od wyboru płci naszego protagonisty – partyzanta, który będzie walczył z reżimem Castillo. Niezależnie od tego, czy wybierzemy obecność cohones, czy też nie, będziemy nosić przydomek Dani Rojas. Przez 30 godzin jakie spędziłam w grze nie zauważyłam jednak, aby wybór płci wpływał na rozgrywkę, niemniej wybrałam męskiego Daniego, jako że damski archetyp Rambo jakoś mi nie leży, bez względu na to, co obecnie kreuje się w popkulturze. Ostrzegam też przy okazji, że w Far Cry 6 nie brakuje takich właśnie męskich (przynajmniej dość ładnych) kobiet, a także tematów z pogranicza LGBTQ+. Miłośnicy gier Ubisoftu nie powinni być jednak jakoś specjalnie zdziwieni. Do opisu enpeców przejdziemy jednak później, a teraz poświęćmy chwilę protagoniście. Dani to jeden z lepszych bohaterów ostatnich “Farkrajów”. Ma cięty język, nakreśloną przeszłość, która definiuje jego poczynania i – co najważniejsze – nie jest niemową (patrz FC5). Męski Dani otrzymał też bardzo wiarygodnego aktora głosowego, który nie wstydzi się sapać, stękać i realistycznie wydrzeć. Zresztą udźwiękowienie w FC6 to jeden z najlepszych elementów gry, nad czym porozwodzę się w swoim czasie (za kilka stron). 

Recenzja Far Cry 6 – absurdy, gagi, szalone akcje i yarański żar tropików. Ubisoft Was rozczaruje... ale nie tak, jak myślicie [nc1]

O ile Dani jest wykreowany dobrze, to główny antagonista, Anton Castillo (któremu postaci użyczył aktor Giancarlo Esposito – Gus Fring w Breaking Bad) to już małe mistrzostwo. Abstrahując już od tego, że jest to wyjątkowo intrygujący psychopata, do których kobiety mają słabość, nie można nie odnotować, że sporą część “roboty” robi tu głos oraz świetnie zrealizowana mimika Esposito. Za Castillo kryje się też dobra historia, podobnie ciekawie zrealizowano jego skomplikowane relacje z Diego – 13-letnim synem El Presidente. Przez znaczną część gameplay’u nie będziemy mieli osobiście do czynienia z Castillo. Jednak kończąc kolejne misje główne, co jakiś czas zostaniemy poczęstowani cutscenkami z jego udziałem. To właśnie one budują napięcie w grze i powodują, że chce się odkrywać dalsze losy Yary i jej zyaranych mieszkańców. I nie, nie używam tego zdeformowanego przymiotnika przypadkowo. Otóż El Presidente odpowiedzialny jest za produkcję skutecznego leku na raka, który pozyskuje się dzięki lokalnym liściom nikotyny. Jak więc tak dobrotliwy człowiek może być tyranem? W tym właśnie tkwi dualizm Castillo, który w grze przedstawiony jest naprawdę ciekawie. 

Recenzja Far Cry 6 – absurdy, gagi, szalone akcje i yarański żar tropików. Ubisoft Was rozczaruje... ale nie tak, jak myślicie [nc1]

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFilmy z najlepszych światowych festiwali jesienią w Trójmieście
Następny artykułUM Suwałki: Ogłoszenie – przetarg na sprzedaż samochodu Straży Miejskiej