A A+ A++

Kontrakt Fernando Santosa będzie opłacany w całości z budżetu PZPN. – Trzeba wydawać pieniądze mądrze. Wierzymy, że tak właśnie robimy – mówi Łukasz Wachowski, sekretarz federacji.

Mateusz Skwierawski

Mateusz Skwierawski


PAP

/ Na zdjęciu: Fernando Santos (w środku)

Fernando Santos otrzymał najwyższy kontrakt w historii polskiej reprezentacji. Ma zarabiać około 2,5 miliona euro za rok pracy. Jak słyszymy, tak wysoka kwota nie będzie obciążeniem dla budżetu Polskiego Związku Piłki Nożnej.

– Mamy bardzo stabilną sytuację finansową. Rok 2022, który zamykamy, będzie rekordowy pod względem przychodów. To będzie kwota, która przekroczy 400 milionów złotych – opowiada Łukasz Wachowski.

Sekretarz federacji tłumaczy decyzję o zatrudnieniu Fernando Santosa. – My nie jesteśmy nastawieni na zysk, pieniądze które zarabiamy, przekazujemy później na piłkę. To jeden z naszych projektów – zapewnia. – Oczywiście, pieniądze trzeba wydawać mądrze i wierzymy, że tak właśnie robimy. Kontrakt trenera opłaci w stu procentach PZPN – uzupełnia Wachowski.

ZOBACZ WIDEO: Dlaczego Fernando Santos, a nie Paulo Bento?

Choć zwraca uwagę, że pensja selekcjonera jest niższa od tej podawanej w mediach. – Przestrzeń medialna żyje trochę swoim życiem. Są to zdecydowanie niższe kwoty, zwłaszcza że liczymy zarobki całego sztabu – komentuje.

Simeone? “Ja nie dzwoniłem”

Wachowski mówi o zapisach w kontrakcie Santosa. Umowa nowego selekcjonera może obowiązywać aż do 2026 roku. – Kontrakt zawiera dwa cykle eliminacyjne, w międzyczasie jest też Liga Narodów. Trener ma także dodatkowe obowiązki dotyczące szkolenia utalentowanych zawodników. Chodzi o tworzenie indywidualnych ścieżek rozwoju dla graczy, którzy predestynują do gry w kadrze. To projekt wieloletni, ale w kontrakcie są też klauzule, że w przypadku nie spełnienia pewnych warunków, możemy rozmawiać o rozstaniu – tłumaczy nasz rozmówca.

Sekretarz PZPN odniósł się również do kwestii innych kandydatów. W mediach dużo mówiło się o Paulo Bento, Vladimirze Petkoviciu czy Stevenie Gerrardzie. Na giełdzie nazwisk przewinęli się także Marcelo Bielsa czy Diego Simeone.

– Informacje, które się pojawiały, były w dużej mierze sprawdzone – mówi Wachowski. – Choć niektóre nazwiska mocno “przestrzelono”. Czy był kontakt z Diego Simeone? To już pytanie do prezesa, ja osobiście się z Simeone nie kontaktowałem – odpowiada Wachowski.

– Trudno było utrzymać kandydata w ukryciu, jest to trochę męczące. Takie tematy kochają ciszę. Kandydatów było kilku, każdy ma swoje ambicje, ego. Jeden z trenerów powiedział, że to poker z dwóch stron i miał rację – komentuje sekretarz PZPN.

Więcej Polaków?

Piętnaście dni po prezentacji selekcjonera mają zapaść decyzje, czy w sztabie Fernando Santosa znajdą się Łukasz Piszczek i Tomasz Kaczmarek. – Od samego początku polski trener w sztabie kadry był dla nas bardzo istotny. To wybrzmiało w negocjacjach. Selekcjoner bardzo pozytywnie podszedł do tych rozmów – opowiada Wachowski.

Być może w sztabie znajdzie się miejsce dla kogoś mówiącego w języku portugalskim. Mogą to być Grzegorz Mielcarski lub Andrzej Juskowiak.

– Nie chcę mówić o nazwiskach, pewnie była taka rozmowa, by wspierać trenera. Dla Fernando Santosa jest ważne, by myśleć po naszemu – twierdzi. – Bardzo możliwe, że przydałby się jeszcze ktoś władający językiem portugalskim, by wzmocnić komunikację wewnątrz i na zewnątrz drużyny – kończy Łukasz Wachowski.

Marek Koźmiński zdecydowanie o nowym selekcjonerze. “Na pewno coś się wydarzy”

Spóźniony piłkarz zadzwonił do Santosa. Usłyszał dwa słowa


Skomentuj

0

Zgłoś błąd


Komentarze (0)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTransmisja LXIX zwyczajnej sesji Rady Miasta Tarnobrzega
Następny artykułStrzelał w okna z pistoletu pneumatycznego na metalowe kulki, parę dni wcześniej uszkodził radiowóz